Zmiany? Nie kosztem pracowników

Wysłaliśmy zawiadomienie o zamiarze zwolnień grupowych do związków, rad pracowniczych i urzędów pracy – mówi Teresa Szczutowska, rzecznik regionalny Poczty Polskiej w Białymstoku. Dopóki trwają przewidziane prawem procedury (mogą zająć do 20 dni – dop. red.), rzecznik nie chce zdradzić, jaka będzie skala zwolnień w województwie podlaskim.

Do tej pory, w ramach restrukturyzacji, firma nie zatrudniała nowych osób na miejsce odchodzących na emeryturę. Nie przedłużała też umów zawieranych na czas określony.

– To były „naturalne” odejścia – komentuje Barbara Strzymińska, rzecznik Komisji Podzakładowej „Solidarności” Poczty Polskiej w Białymstoku. – Dopiero teraz czekają nas naprawdę bolesne cięcia.

Firma zwiera szeregi

Zwolnienia grupowe poczta zapowiadała od początku przyjęcia planu naprawczego naszego narodowego doręczyciela. Zarząd twierdził, że docelowo stracić pracę może nawet 5 tys. osób w całym kraju. Otrzymają wypowiedzenia lub tzw. wypowiedzenia zmieniające, czyli zostaną przesunięci na inne stanowiska.

Bo oprócz zmian kadrowych, poczta zmienia także swoje struktury.

– Nie ma sensu utrzymywanie pięciu okienek w urzędzie, w którym dziennie zjawia się pięciu klientów – wyjaśnia Szczutowska. – Co nie znaczy, że będą problemy z nadaniem listu, a listonosze nie zaczną omijać dalej położonych wsi.

Zdążyć przed konkurencją

Zgodnie z prawem bowiem Poczta Polska – właśnie jako narodowy doręczyciel – ma obowiązek zapewnienia dostępu do swoich usług. Ale ten specjalny status poczta może wkrótce stracić. Jeszcze w tym roku firma zacznie działać na zasadach prawa handlowego. Od 2013 roku natomiast Poczta Polska utraci wyłączność na dostarczanie najpopularniejszych przesyłek – listów o wadze do 50 g. Stąd plan naprawczy i potrzeba cięć.

Na dodatek kryzys nie pomaga w rozwoju poważnie zadłużonej firmy (w tym roku zadłużenie Poczty Polskiej wyniesie ok. 300 mln zł – podawał portal finansowy Money.pl).

Ludzki wymiar oszczędzania

Pocztowa Solidarność nie jest entuzjastycznie nastawiona do planów dyrekcji.

– Komisja ma się zebrać jeszcze w tym tygodniu – informuje Barbara Strzymińska. – Wtedy zajmiemy oficjalne stanowisko.

Ale nawet związek nie kwestionuje potrzeby zmian.

– Pamiętajmy tylko, że to dyrekcja odpowiada za kształt, wyniki i rentowność firmy – dodaje rzeczniczka Solidarności. – My jesteśmy zobowiązani dopilnować, aby nie odbyło się to kosztem pracowników.

W pierwszej połowie roku redukcja etatów przyniosła poczcie 10 mln zł oszczędności w skali kraju. W regionie w 370 placówkach zatrudnionych jest ok. 2,5 tys. osób (w Polsce działa ponad 8 tys. placówek, które obsługuje 100 tys. pracowników).