To nie był zwykły koncert, raczej jazzowe misterium. Trzech muzyków - pianista Mateusz Gawęda, kontrabasista Kuba Mielcarek i Łukasz Stworzewicz za bębnami wspólnie improwizowali w klimatach zbliżonych do jazz rocka, z elementami free.
Rzadko kiedy do głosu dochodził pulsujący kontrabas. Kuba Mielcarek, korzystając ze smyczka i elektroniki, miał szansę wydobyć z instrumentu wiele niepokojących dźwięków, w bardzo długich i często zawiłych improwizacjach zanurzał się Mateusz Gawęda. Jego syntezator z barwą piana fendera eksplodował momentami karkołomnymi kaskadami dźwięku, które ze stoickim spokojem znosił cały czas obecny na scenie wielki aktor - Jan Peszek.
To do niego należało przedstawianie fraz Krystyny Miłobędzkiej, czasem w zupełnie zaskakujących momentach koncertu. Zdaje się, że trzeba będzie wsłuchać się w nagrania z płyty, by w pełni pojąć język grupy. Na koncercie największą uwagę przyciągał Łukasz Stworzewicz, a jego wielobarwna gra, wykorzystująca dla wzmocnienia efektu talerz crash, moim zdaniem, kradła show pozostałym muzykom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?