Kilkudziesięciu pracowników Fast zebrało się wczoraj przed godz. 10 pod siedzibą prokuratury. Wśród nich także kilkanaście osób z Andropola Andrychów, którzy przejechali 600 km, aby być razem z załogą Fast.
Niech wracają
"Kapitał, którego szukacie, to nasze miejsca pracy", "Uwolnijcie prezesów - nie chcemy być bezrobotni" - wypisali na transparentach pikietujący. Protestująca grupa zachowywała się spokojnie.
- Chcemy, aby prokuratura poparła w środę w sądzie nasze protesty przeciwko aresztowaniu szefów i by zastosowała wobec nich inny środek - tłumaczył Andrzej Krukowski, przewodniczący branżowych związków zawodowych. - Chcemy, aby wrócili do zakładu i kierowali firmą, bo jak nie ma kierujących na statku, to rozbija się on o skałę.
Parę minut po dziesiątej czteroosobowa reprezentacja załogi bez przeszkód weszła do budynku i udała się do gabinetu prokuratora okręgowego. Na jego ręce złożyli petycję, w której zaapelowali o zmianę decyzji o tymczasowym aresztowaniu głównych udziałowców grupy kapitałowej Fasty.
- Jak nie będzie właścicieli nie będzie pieniędzy na zakup przędzy, produkcję i wypłaty. Boimy się, że wtedy może nas czekać zasiłek, bo wiadomo, że o pracę w Białymstoku ciężko - mówiła Barbara Ciborowska, jedna z pikietujących.
- W Fastach pracuje około tysiąc osób, drugie tyle w Andropolu. Pomnożyć to jeszcze przez dwa lub trzy bo każdy z pracujących ma przecież rodzinę - to będzie około ośmiu tysięcy osób bez środków do życia - mówili ludzie zgromadzeni pod prokuraturą.
Powinni siedzieć
- Nie możemy zgodzić się z wnioskiem załogi. Uważamy, że są pełne podstawy do zastosowania środka zapobiegawczego w postaci aresztu. Będziemy wnosić o nieuwzględnienie zażalenia - powiedział Jerzy Duniec, rzecznik Prokuratury Okręgowej. - W tej sprawie zachodzi obawa matactwa i chodzi nam o zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania karnego, a więc o odizolowanie podejrzanych od innych współpodejrzanych, świadków, którzy będą występować w tym procesie i dostępu do dokumentów, żeby nie uległy jakimś zmianom.
Delegacja po wyjściu od prokuratora około godz. 11 przekazała efekty rozmów reszcie pikietujących. Zainteresował się nimi także jeden z policjantów, towarzyszących pikietującej grupie. - I co? - chciał wiedzieć. - Dali nam podpowiedź, żeby złożyć w sądzie do środy poręczenie społeczne. I przy pomocy naszych mecenasów to zrobimy - postanowili związkowcy. - A teraz kto wraca do firmy - wsiadać do autokaru. Rozchodzimy się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?