Nieliczni z Łap wyjadą, aby oglądać i przeżywać piłkarskie szaleństwo na żywo.
Najlepiej wyjechać
- Z trzema kolegami wybieram się na mecz Polska- Austria. Wyjeżdżamy 11 czerwca. Już nie mogę się doczekać - cieszy się Jacek Sporny kierownik łapskiej drużyny Pogoni. - To już najwyższy czas, aby jechać na tak ważny mecz. Co prawda taka wyprawa trochę kosztuje, ale naprawdę warto. Bo mecz i okazja nie zdarza się co dzień - przekonuje.
Do tego wyjazdu trochę się przygotowywał: - Z kolegami zakupiliśmy już podkoszulki. Chcemy wyglądać jak prawdziwi kibice. Następne mecze obejrzę już w domu. Z tej okazji kupuję nawet nowy telewizor - już przeżywa przyszłe mecze.
Razem z panem Spornym jedzie Tomasz Kozicz, piłkarz Pogoni.
- Od dłuższego czasu staraliśmy się o bilety i udało się. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na taki wydatek - podkreśla Kozicz. - Byłem kiedyś na poważnym meczu Anglia-Polska w Manchaster. Niesamowite widowisko. Takich meczów długo się nie zapomina. Mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie - dodaje mężczyzna.
W domu, z żoną
Dlatego jak prawdziwy kibic będzie miał ze sobą polską flagę, koszulkę i czapeczkę. A po powrocie do domu łapski piłkarz również zamierza przeżywać futbolowe rozgrywki, ale już przed telewizorem.
Bo to właśnie przed szklanym ekranem spędzi najbliższe dni większość z nas.
- Jeżeli obowiązki mi pozwolą, to będę śledził co się dzieje na murawach europejskich boisk - mówi Sławomir Halicki, burmistrz Suraża. - Przecież jestem wiernym kibicem Jagielloni Białystok i Znicza Suraż.
Tak znakomitego widowiska nie odmówi sobie także Adam Protasiewicz, dyrektor Ośrodka Kultury Fizycznej w Łapach, na co dzień zagorzały kibic Pogoni.
- Nie odpuszczę żadnego meczu. Najważniejsze są emocje - zapowiada Protasiewicz.
- Mecze na pewno będą pasjonujące - dodaje Henryk Kamiński, prezes Pogoni Łapy.
Ale jeśli w tym samym czasie w telewizji będzie emitowany ulubiony serial żony? A w domu jest tylko jeden telewizor? Co wtedy?
- Od dawna w domu są takie problemy - żali się burmistrz Suraża, ale po chwili dodaje z lekką nutą optymizmu: - Mistrzostwa Europy zdarzają się raz na cztery lata.
Żona na pewno zrozumie...
- Mamy jeden telewizor, więc małżonka nie ma wyjścia, musi oglądać mecze, bo ja jej nie ustąpię - zarzeka się Andrzej Jurczak, wójt Turośni Kościelnej.
Piotr Pułkośnik łapski trener judo również nie oprze się szaleństwu Euro 2008.
- Niestety, czas nie pozwoli mi na obejrzenie wszystkich spotkań. Ale postaram się obserwować grę naszej reprezentacji - mówi. - Mój syn jest fanem piłki nożnej. Żona też się wciągnie - dodaje.
Szczęściarzem może nazwać się Adam Protasiewicz: - Cała moja rodzina, wraz z psem, z zapałem ogląda mecze - cieszy się.
Niektórzy wybiorą kolegów. I to właśnie z nimi będą przeżywać piłkarskie widowisko.
Mecze w gronie kolegów obejrzy Tomasz Kozicz: - Na pewno spotkamy się w Tosie - zapowiada. - Na szczęście w domu mam dwa telewizory. Ale żona też od czasu do czasu ogląda piłkę nożną. Chociażby kibicuje Pogoni.
Z kolei burmistrz Suraża Sławomir Halicki zamierza nawet, wspólnie z kibicami, obejrzeć mecz w suraskim Domu Kultury.
Urlopu nikt na ten czas nie planuje, bo i nawet w pracy można ukradkiem obserwować co się dzieje na piłkarskim stadionie.
- Planuję oglądać mecze w domu i w pracy. Najlepiej w samotności. Mogę wtedy analizować każdy piłkarski krok - mówi Lech Truskolawski, właściciel znanej, łapskiej cukierni.
Polska faworytem
Oczywiście każdy będzie gorąco kibicował reprezentacji Polski.
- Marzę byśmy wygrali z Austrią 2:0. To przecież inne emocje, inaczej się ogląda, gdy nasza drużyna bierze udział w mistrzostwach. Bardzo się cieszę, że Polska zakwalifikowała się do Euro 2008 - mówi Tomasz Kozicz.
Za Polaków będą trzymać kciuki Adam Protasiewicz, wójt Andrzej Jurczak, Henryk Kamiński. Wszyscy głęboko liczą na jej sukces. A burmistrz Suraża zapewnia, że jeśli wygramy, to urządzi w miasteczku fetę.
- Jeśli Polska wyjdzie z grupy, to będzie można obstawiać. Będę mocno zawiedziony jeśli tak się nie stanie - mówi Leszek Truskolawski.
Natomiast Pułkośniok łapski judoka, nie ma wątpliwości, że nasi zachodni sąsiedzi to mocna i skuteczna drużyna.
- Francuzi, Włosi i Hiszpanie też pokażą na co ich stać. Ale ja i tak trzymam kciuki za chłopców Leo Beenhakkera - przekonuje.
Jednak jakie drużyny spotkają się w finale na stadionie w Wiedniu okaże się 29 czerwca.
- Chciałbym, by były nimi Polska i Hiszpania. I żeby nasi pokonali Hiszpanów 1:0 - rozmarza się Kozicz. - Real Madryt, to druga po Pogoni moja ulubiona jedenastka - wyjaśnia.
- Obawiam się, że zwyciężą Niemcy. Nie podoba mi się styl ich gry - dodaje Adam Protasiewicz.
Odwrotne stanowisko prezeddntuje Lech Truskolawski, który chciałby, żeby to Niemcy zostali mistrzami...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?