Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakatowali sąsiada, bo myśleli, że ukradł im telefon. Posiedzą najwyżej 12 lat.

(mw)
Przed sądem każdy z oskarżonych próbował umniejszyć swoją winę
Przed sądem każdy z oskarżonych próbował umniejszyć swoją winę Fot. Magda Wasiluk
Kopali Kazimierza po głowie i w klatkę piersiową. Bili pogrzebaczem, drewnianą nogą od taboretu i metalową rurą od odkurzacza. Tylko dlatego, że podejrzewali go o kradzież telefonu komórkowego.

W poniedziałek przed białostockim sądem okręgowym stanęło czterech mężczyzn. Mają od 23 do 36 lat. Prokuratura oskarża ich o śmiertelne pobicie sąsiada. Skatowali mężczyznę, bo podejrzewali go o kradzież telefonu. Trzech oskarżonych odpowiada także za rozbój.

Dziś żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Tłumaczyli sądowi, że zadawali pokrzywdzonemu Kazimierzowi tylko pojedyncze ciosy.

Prokuratura ustaliła w śledztwie, że do tragedii doszło w nocy z 7 na 8 maja ubiegłego roku przy ulicy Sukiennej w Białymstoku. Sąsiedzi Kazimierza od kilku dni pili razem alkohol. W pewnym momencie towarzystwo zorientowało się, że zniknął telefon komórkowy. O jego kradzież oskarżyli Kazimierza.

Wojciech T. i Szymon Sz. poszli do mieszkania sąsiada.

- Dawaj komórkę! - zażądali i zaatakowali zaskoczonego mężczyznę. Wojciech T. kopał go po całym ciele, a Szymon Sz. bił Kazimierza pogrzebaczem. Po przeszukaniu jego mieszkania, wrócili na imprezę.

Lecz po jakimś czasie towarzystwo stwierdziło, że trzeba bardziej pobić Kazimierza. Przywlekli mężczyznę do mieszkania, gdzie trwała impreza. Zaczęli go okładać. Do bicia szybko włączyli się Adam B. i Andrzej Sz. W ruch poszła metalowa rura od odkurzacza i drewniana noga od taboretu. Reszta towarzystwa patrzyła. Gdy bandyci skończyli, przenieśli Kazimierza do jego mieszkania. Tam go zostawili. Mężczyzna zmarł.

Dziś przed sądem każdy z oskarżonych próbował umniejszyć swoją winę. - Ja uderzyłem tylko raz. To pozostali skatowali Kazimierza - zarzekał się każdy z oskarżonych.

Zarówno Szymon Sz., Andrzej Sz., Adam B., jak i Wojciech T., zapewniali sąd, że to on chciał wezwać pogotowie do skatowanego sąsiada. - Nie zrobiłem tego, bo bałem się, że pozostali mnie pobiją. Mówili, że gdy przyjedzie pogotowie, zjawią się też psy - mówił każdy.

Sąd odczytywał wyjaśnienia, jakie bandyci złożyli w śledztwie. Są niespójne. Każdy przedstawia swoją wersję tego zdarzenia. Za śmiertelne pobicie grozi 10 lat więzienia. Ale Szymon Sz., Andrzej Sz. i Adam B., według prokuratury, na swoim koncie mają też rozbój, więc oni mogą trafić za kratki nawet na 12 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny