Kurier Poranny: Twoja rezygnacja z występów w kadrze narodowej była dla kibiców szokiem. Wielu nadal zastanawia się, dlaczego to zrobiłeś?
Radosław Sobolewski: - Myśl o zrezygnowaniu z występów w kadrze pojawiła się po nieudanych dla mnie ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Niemczech, kiedy w meczu z gospodarzami dostałem czerwoną kartkę i przegraliśmy 0:1. Ale pomyślałem sobie, że nie chcę odejść w niesławie i mogę zrobić jeszcze coś pożytecznego dla reprezentacji. Tym czymś miał być mój udział w awansie do mistrzostw Europy. No i udało się. To był dobry moment, by odejść. Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny i zwolnić miejsce innym.
Komu pierwszemu powiedziałeś o swojej decyzji?
- Oczywiście żonie. Przedyskutowaliśmy to razem i Agnieszka poparła mój wybór.
Nie była zdziwiona?
- Nie. Zna mnie przecież jak nikt na świecie.
A jak zareagował selekcjoner Leo Beenhakker i koledzy z reprezentacji?
- Trener był trochę zdziwiony, ale zareagował spokojnie. Spytał tylko, czy dobrze to sobie przemyślałem, a potem podziękował mi za grę. Koledzy myśleli na początku, że to dowcip, ale potem musieli uwierzyć.
Pojawiły się głosy, że odszedłeś, bo nie byłeś zadowolony z podziału premii za awans do finałów EURO 2008.
- Każdy, kto mnie zna, wie, że to kompletna bzdura. Pieniądze nie są w życiu najważniejsze, a poza tym postanowiłem zrezygnować z kadry narodowej na długo przed podziałem premii.
Bokser Dariusz Michalczewski też zrezygnował, ale zmienił decyzję. Może i Ty wrócisz na czerwcową imprezę?
- Gdybym żałował lub nie przemyślał sobie wszystkiego, to nie podjąłbym tej decyzji. Klamka zapadła i na pewno do reprezentacji już nie wrócę.
Czy bez Ciebie reprezentacja jest w stanie wyjść z grupy na finałach EURO2008?
- Nie ma ludzi niezastąpionych i Leo Beenhakker na pewno kogoś znajdzie. Grupę mamy trudną, ale przecież to są mistrzostwa Europy i inaczej być nie mogło. Wierzę jednak, że biało-czerwoni sobie poradzą i coś w Austrii i Szwajcarii zwojują.
Czy Twoje odejście nie oznacza przypadkiem, że jesteś już nieco wypalony jako piłkarz?
- Ani trochę. Mam dopiero 31 lat i chcę grać, dopóki mi zdrowie pozwoli, nawet do czterdziestki. Wielkim wyzwaniem jest teraz dla mnie awans z Wisłą Kraków do Ligi Mistrzów. Wierzę, że wreszcie zagram w tych elitarnych rozgrywkach. O wypaleniu się nie ma mowy, dopóki gra w piłkę nożną sprawia mi radość.
Wiosną trudno będzie o adrenalinę, bo mistrzostwo Polski macie już w kieszeni. Nie zabraknie Ci motywacji?
- Pozostało jeszcze 13 ligowych kolejek i nie czujemy się wcale mistrzami. Legia Warszawa, Korona Kielce czy Lech Poznań zapewne nie odpuszczą. Do tytułu jest jeszcze daleko. Cieszę się, że mogę współpracować z takim fachowcem jak Maciej Skorża, który szybko znalazł z nami wspólny język. Dzięki niemu Wisła jest bardzo silną drużyną. Cieszę się, że w niej gram i jestem spokojny o motywację moją i kolegów.
Sylwetka
Sylwetka
Radosław Sobolewski
Wiek: 31 lat
Wzrost: 182 cm
Waga: 79 kg
Pozycja na boisku: defensywny pomocnik
Kariera klubowa:
Jagiellonia Białystok (do 1998 roku; Petrochemia (Petro, Orlen, Wisła) Płock (1998-2002), GroclinGrodzisk Wielkopolski (2002-2005), Wisła Kraków (od 2005 roku)
Mecze w ekstraklasie: 181
Gole w ekstraklasie: 23
Tytuły: Puchar Polski (z Groclinem); mistrzostwo Polski (z Wisłą)
Kariera reprezentacyjna:
Mecze: 32
Gole: 1
Stan cywilny: żona Agnieszka
Dzieci: córka Adrianna (10 lat) i syn Hubert (7)
Gdzie masz zamiar osiąść na stałe po zakończeniu kariery: w Krakowie, Białymstoku, a może w innym miejscu?
- Na pewno wrócimy do Białegostoku, skąd przecież pochodzę, i tu zamieszkamy. Ale to jeszcze melodia przyszłości.
A może zagrasz też jeszcze w Jagiellonii, której przecież jesteś wychowankiem?
- Jak najbardziej. Nigdy nie ukrywałem, że zamierzam przynajmniej na jeden sezon założyć jeszcze żółto-czerwoną koszulkę.
Z Jagiellonią w lidze wygraliście w październiku aż 5:0. Czy nie dziwi Cię zatem bardzo wysoka pozycja białostoczan w ekstraklasie?
- Ani trochę. Nie można oceniać ani Wisły, ani Jagiellonii tylko przez pryzmat krakowskiego spotkania. Myśmy zagrali bardzo skutecznie, a Jaga wcale nie prezentowała się źle. Po prostu trafiła na nasz dobry dzień. Ale przedtem i potem pokazała wielokrotnie, że miejsce w ekstraklasie jej się należy. Dodatkowo możemy być jej wdzięczni, bo przecież urwała punkty naszym najgroźniejszym rywalom - Legii, Lechowi, Koronie czy Zagłębiu Lubin. Toświadczy o jej sile i dziewiąte miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku.
Mówimy tylko o futbolu, a przecież mamy okres świąteczno-noworoczny, czyli rzadki czas, kiedy piłkarze mają wolne. Jak spędziłeś święta i gdzie wybierasz się na sylwestra?
- Święta tradycyjnie w Białymstoku z najbliższą rodziną. A Nowy Rok wraz z przyjaciółmi przywitamy na Mazurach.
Czego życzysz sobie i Czytelnikom "Kuriera Porannego" w nadchodzącym 2008 roku?
- Przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze i nic go nie zastąpi. No i spokoju, i wielu powodów do radości. A kibicom piłkarskim wielu emocji podczas meczów.
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?