Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy ludzie prezydenta

Aneta Boruch [email protected]
Prezydent Truskolaski i jego gwardia
Prezydent Truskolaski i jego gwardia fot. Bogusław F. Skok
Kompetentni, dynamiczni, sprawdzeni - to ekipa obecnego prezydenta Białegostoku.

Ale choć chcą uchodzić za bezpartyjnych fachowców, za plecami wyraźnie stoi im Platforma Obywatelska. I dostaje swój kawałek tortu.
Gdy w grudniu 2007 roku Tadeusz Truskolaski po wygranych wyborach wkroczył do gabinetu prezydenta Białegostoku, miał przy sobie dwóch zaufanych ludzi: Macieja Żywno i Adama Polińskiego. Obaj posady w magistracie mieli już zaklepane. Żywno jako kandydat na sekretarza miasta praktycznie wprowadził świeżo upieczonego prezydenta do urzędu. Miał jedną ważną zaletę - od kilku lat pracował w urzędzie i znał go jak własną kieszeń. Poza tym przeszedł chrzest bojowy podczas kampanii wyborczej. Polińskiego prezydent znał od dawna, bo obaj byli pracownikami Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania, przez kilka lat współpracowali przy projektach unijnych. To Poliński odpowiadał merytorycznie za wyborczy program PO.
-- Od początku zaplanowałem współpracę z Adamem - przyznaje prezydent Truskolaski. - Już w lipcu ubiegłego roku złożyłem mu propozycję: jeżeli wygram to będziesz pierwszym zastępcą. Zawarliśmy dżentelmeńską umowę w cztery oczy, bez osób trzecich. No i tak to się ziściło.

Mniejszość do władz

Już podczas kampanii wiadomo było także, że jedno ze stanowisk wiceprezydentów przypadnie Aleksandrowi Sośnie. - Było pewne porozumienie, ale Sosnę znam od 10 lat - mówi Truskolaski
-- PO uznała, że warto mieć we władzach kogoś z mniejszości i za trójstronnym porozumieniem: PO, Forum Mniejszości Podlasia i Tadeusza Truskolaskiego kandydatem na wiceprezydenta został Sosna - zdradza tajniki wyborczej kuchni Zbigniew Nikitorowicz, miejski radny z ramienia PO.
W ten sposób po raz pierwszy od 1990 roku mniejszość białoruska ma swojego reprezentanta we władzach miasta, a PO człowieka z pokrewnej opcji politycznej.- Forum mniejszości Podlasia to środowisko chadeckie i wyznajemy podobne wartości. Czasem nawet Forum bywa bardziej konserwatywne i na prawo niż my - mówi Nikitorowicz.
Opozycja w Aleksandrze Sośnie upatruje jednak wyjątkowo słabego merytorycznie miejsca obecnej władzy. - Sosna to miękkie podbrzusze prezydenta i w przyszłości będziemy to wykorzystywać - zapowiada jeden z działaczy PiS, stojących blisko urzędu miejskiego.
Także w czasie kampanii zaplanowano nominowanie Tadeusza Arłukowicza, ale on musiał wykazać się cierpliwością - zanim zasiadł na fotelu wiceprezydenta najpierw musiał dokończyć studia. Na nominację zasłużył prowadząc wyborcze działania promocyjne przyszłego prezydenta. Obaj panowie znali się już od 2001 roku, kiedy to Truskolaski został dyrektorem departamentu w urzędzie marszałkowskim a Arłukowicz był rzecznikiem marszałka.
Najmniej chętny do wiceprezydentowania był Michał Wierzbicki, prawnik pracujący w Zakładzie Mienia Komunalnego i eks-pełnomocnik wyborczy PO. - Gdy Poliński nie mógł już ze zmęczenia otworzyć oczu stwierdziłem, że nie da rady dalej tak tego ciągnąć. Trzeba było poszukać kogoś kto zna się na prawie i nieruchomościach. Okazało się że Wierzbicki wcale nie był takim entuzjastą pracy jako mój zastępca, ale po rozmowach i kilku dniach namysłu stwierdził że wchodzi w to.
Opozycyjny PiS nie szczędzi słów krytyki. - Najbliższe środowisko prezydenta to w zdecydowanej większości ludzie partyjni i od tej partyjności Tadeusz Truskolaski nigdy nie ucieknie, choćby nie wiem jak się starał - stwierdza Mariusz Kamiński. - Trzeba wreszcie otwarcie przyznać: prezydent Truskolaski to człowiek Platformy. Stał się politykiem i ulega naciskom partii która go wypromowała.
- Z jednoznaczną oceną najbliższych współpracowników prezydenta trzeba się jeszcze wstrzymać, bo jeszcze nie widać efektów ich pracy - uważa natomiast Radosław Oryszczyszyn, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku. - Widoczny jest natomiast brak zdecydowanego działania w kontrowersyjnych sprawach, takich jak podświetlenie fragmentów wagi miejskiej czy budowa spalarni na Nowym Mieście. Truskolaski chętnie sięga też po kadry ze środowiska naukowego, zwłaszcza ekonomicznego z którego sam się wywodzi. - Mam do nich sentyment. Uważam że na uczelniach jest zaplecze kadrowe które jak najbardziej należy wykorzystywać.
Z tego środowiska wywodzi się Adam Poliński, dr Katarzyna Garbarczyk, członek zarządu “Lecha" i dwie inne osoby w radach nadzorczych miejskich spółek: dr Dorota Perło w “Lechu" i Tomasz Dębowski w KPK.

Nie chciał fifty-fifty

Objęcie władzy w mieście oznaczało konieczność ustalenia zasad współpracy z radą miejską. O klub PO Truskolaski mógł być spokojny, z lewicą dogadał się bez problemu, najgorzej poszło mu z PiS. - PiS wysunął konkretne żądania, które nie mogły być absolutnie spełnione: fifty fifty - stanowiska wiceprezydentów w połowie dla PiS., taki był przebieg nieoficjalnych ale istotnych rozmów kuluarowych. Nie poszedłem na to i klub PiS przeszedł do twardej opozycji.
- Prezydent zwodzi i szuka sobie usprawiedliwienia. To śmieszne. Nie było żadnych szans na poważne rozmowy, bo Platforma od początku nie chciała spełnić naszego jedynego warunku - zerwania przez nich sojuszu z lewicą - ostro zaprzecza Kamiński.
- Zawarliśmy niepisane porozumienie z obecną władzą dla rozwoju miasta - przyznaje Krzysztof Bil-Jaruzelski z LiD.
W opinii Kamińskiego układ był prosty - wszyscy radni lewicy otrzymują stanowiska w Radzie (wiceprzewodniczący i trzech przewodniczących komisji) oraz miejsca w radach nadzorczych miejskich spółek, jak Jarosław Matwiejuk, a w zamian LiD popiera Platformę w głosowaniach.

Kubica magistratu

Zmiana na górze oznaczała nieuchronne zmiany na dole. - Każda nowa władza robi porządki i ja też, ale umiarkowane - nie ukrywa Truskolaski. - Przecież prezydent sam wszystkiego nie może robić, musi mieć do tego aparat, a aparat musi być sprawny. Rządzenie miastem to praca zespołowa. To tak jak Kubica musi mieć całe zaplecze żeby zajmować dobre miejsca.
Truskolaski szybko ogłosił konkursy na stanowiska, urzędnicze. - Od razu zakładałem że będzie przeprowadzona reorganizacja urzędu, co oczywiście ułatwia zmiany dotyczące ludzi. Ja nie rzucam słów na wiatr. Podczas kampanii wyborczej do pracowników urzędu zostało wystosowane pismo informujące że wszystkie osoby które dobrze pracują zostaną.
Truskolaski nie ukrywa, że z pewnymi ludźmi nie widział możliwości dalszej współpracy i po prostu się ich pozbył. Zaczął od góry. - Poprosiłem na rozmowę ówczesnego sekretarza miasta, obecnie wojewodę Bogdana Paszkowskiego, że przychodzi nowa ekipa. On to zrozumiał i rozstaliśmy się w zupełnej zgodzie. No oczywiście odwołałem też zastępców byłego prezydenta.
Podobny los spotkał byłego już dyrektora zarządu mienia komunalnego Wiktora Klatkowskiego, choć z zupełnie innych powodów. - Dostarczono mi dokumenty z których czarno na białym wynikało, że nie realizował on poleceń prezydenta. A na domiar złego tłumaczył to zrzucając winę na swego zastępcę. To oznacza, że do tej osoby nie można mieć absolutnego zaufania.
Bez żalu natomiast Truskolaski wyrzucił z magistratu cztery osoby, które były karane i figurowały w sądowym rejestrze skazanych. - Czystek nie ma i nie będzie - zapewnia prezydent. - Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie ma ani jednej sprawy w sadzie pracy. A zresztą najlepszym dowodem na to jest fakt, że wozi mnie ten sam kierowca co prezydenta Tura - żartuje Tadeusz Truskolaski.
- Góra urodziła mysz - ocenia kadrowe ruchy w magistracie Mariusz Kamiński z PiS. - Miała być wielka reorganizacja w nowoczesnym europejskim stylu, a tak naprawdę był to pretekst do wymiany kadr w urzędzie, pozbycia się kilku niewygodnych naczelników i zastąpienia ich ludźmi ze środowiska Platformy.
Spółki (nie)polityczne
Po magistracie przyszła kolej na porządki w miejskich spółkach, zwłaszcza, że w połowie roku kończyły się kadencje poprzednich władz. - Szukałem osób które mogły te spółki lepiej poprowadzić, ale podstawowym kryterium są kompetencje - przyznaje prezydent. - Wielkich kontrowersji, jeśli chodzi o działalność spółek, nie było, ale jednak osoby które zostały przeze mnie pozytywnie zweryfikowane dają większą nadzieję, że spółki będą dobrze działać i efektywnie pozyskiwać środki unijne.
W KPKM stanowisko prezesa ocalił Dariusz Ciszewski, ale dostał nowego zastępcę - Marcina Moskwę, członka PO. Zmieniła się również rada nadzorcza firmy - jej przewodniczącym, po odejściu Dariusza Wasilewskiego, został Jacek Piorunek. Na czele KPK stanął Cezary Zajkowski, Piotr Siemieniuk jest nowym wiceszefem KZK, zaś wiceprezesem KTBS został Jarosław Grądzki. Natomiast w MPEC na stanowisku prezesa Aleksandra Usakiewicza zastąpił Bartosz Bezubik - pełnomocnik wyborczy PO w trakcie kampanii wyborczej do sejmiku. Nowym szefem Lecha został Janusz Marek Szymczukiewicz, członek zarządu białostockiej PO. Wodociągi pozostały bez zmian.
- Jest element polityczny w tych nominacjach, jednak przede wszystkim liczą się kompetencje - mówi Zbigniew Nikitorowicz. Ale zaraz dodaje: Spółki to bardzo ważny element polityki prowadzonej przez miasto, tu nie liczy się sam zysk tylko fakt, czy zostanie zrealizowany program polityczny z którym prezydent szedł do wyborów. Gdyby rządził PiS to już w styczniu wszystkie rady nadzorcze i zarządy spółek byłyby wymiecione.
- Nie da się całkowicie odpolitycznić spółek, jednak na plus obecnemu prezydentowi trzeba zaliczyć wprowadzenie konkursów na stanowiska - mówi Krzysztof Bil-Jaruzelski. - Choć sporo nowych nominacji w spółkach dostali ludzie z PO, to jednak nie sposób odmówić im kompetencji. Trzeba też przyznać, że z pewnością są to nominacje bardziej pluralistyczne niż za poprzedniej ekipy.
- Tadeusz Truskolaski podczas kampanii zapowiadał przejrzystą politykę kadrową, ale po zmianach w zarządach i radach nadzorczych miejskich spółek widać jasno, że te słowa to była tylko “kiełbasa wyborcza" - krytykuje Mariusz Kamiński. - Rady nadzorcze są obsadzone przez prezydenta w większości ludźmi z PO i lewicy. Zamiast otwartych konkursów na prezesów spółek po prostu powołuje się na te stanowiska ludźmi z legitymacją PO.

Hardo się stawiał

Truskolaski jak ognia unika posądzeń o partyjniactwo i zapewnia, że dostał od Platformy zupełną swobodę w doborze współpracowników. - Nie godziłem się na żadne ograniczenia. Wręcz przeciwnie - z mojej strony podczas kampanii była pewna hardość. Stawiałem się bo miałem dobrą pracę, a prezydentura nigdy nie była moim podstawowym celem. Skoro poproszono mnie o kandydowanie, to postawiłem swoje warunki. Nie stosuję żadnego klucza partyjnego. Najlepszy dowód - mój pierwszy zastępca przyznał mi się że w poprzednich wyborach popierając koalicję PO-PiS głosował na Lecha Kaczyńskiego.
Jako inny dowód podaje przykład że nawet osoby z Platformy spotkała po jego przyjściu do magistratu degradacja na niższy szczebel. Tak stało się w przypadku byłego naczelnika wydziału nieruchomości (obecnie skarbu) - był dyrektorem a teraz jest kierownikiem.
PiS nie zostawia suchej nitki na prezydencie za jego posunięcia kadrowe. - Politykę kadrową prezydenta Truskolaskiego można określić, parafrazując pewien znany skrót, jako TKP - Teraz K... Platforma - nie przebiera w słowach Mariusz Kamiński. - PO w naszym województwie nigdy nie odniosła znaczącego sukcesu, więc kiedy w końcu udało się wygrać w Białymstoku, jej kadry były tak “wygłodniałe", że od razu rzuciły się na wszystkie stołki. Tego pędu nie mógł powstrzymać Tadeusz Truskolaski, bowiem musi zaspokajać potrzeby swojego bezpośredniego zaplecza politycznego. W ten sposób padł mit o bezpartyjności prezydenta.

Dobrze na tle

Prezydent Truskolaski i jego ekipa rządzą Białymstokiem niecały rok. To za mało by móc wydawać na ich temat kategoryczne osądy, ale wystarczająco by podlegać pierwszym głębszym ocenom.
- Przy dokonywaniu tego typu ocen zawsze porównujemy obecnie rządzących z “poprzednią ekipą". Na takim tle prezydent i jego współpracownicy wypadają dobrze - ocenia Radosław Oryszczyszyn. - Trzeba jednak pamiętać, że Truskolaski zastąpił bardzo niemrawą, mało popularną i nieudolną ekipę prezydenta Tura i choćby z tego powodu start miał ułatwiony. Poza tym urzędników oceniamy za efekty ich pracy zgodnie z zasadą Leszka Millera, że "prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, a jak kończy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny