We wtorek Rosja zapowiedziała wstrzymanie dostaw paliwa dla Bułgarii i Polski, natomiast w środę Gazprom potwierdził, że powodem jest odmowa ze strony tych krajów spełnienia żądań dotyczących zmiany sposobu płatności za gaz.
Rosja zażądała, by importerzy regulowali je w rublach, a nie w dolarach lub euro.
Bułgarskie ministerstwo energii zapewniło, że zapłaciło za kwietniowe dostawy gazu i wstrzymanie dostaw przez Gazprom oznaczać będzie złamanie zapisów umowy zawartej z rosyjskim przedsiębiorstwem.
Ministerstwo dodało, że proponowany przez Rosjan nowy sposób płatności stanowi dla Bułgarii "duże ryzyko". Moskwa oczekuje, że importerzy będą wpłacać waluty na specjalny rachunek w nieobjętym sankcjami Gazprombanku, z którego będą prowadzone zakupy rosyjskiej waluty na rynku walutowym.
Tymczasem Gazprom zapowiedział, że w razie poboru gazu przez Polskę lub Bułgarię z gazociągów, którymi przesyła surowiec do dalszych odbiorców, będzie ograniczał wielkość tłoczonego do nich surowca. Przez Bułgarię surowiec gazociągiem South Stream płynie do Serbii, Węgier i Austrii. Z kolei przez Polskę gazociągiem jamalskim dalej na zachód.
Minister: Węgry zapłacą Rosji
– Węgry najbliższą planowaną płatność za rosyjski gaz uregulują poprzez specjalny rachunek w rosyjskim Gazprombanku, przez który wymienią euro na ruble – zapowiedział z kolei szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto.
Minister poinformował w mediach społecznościowych, że dostawy gazu na Węgry nie są zagrożone mimo wstrzymania tych dostaw do Bułgarii, przez którą biegnie gazociąg tłoczący paliwo dalej na północ.
Źródło: Polskie Radio 24