Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Watahy sieją postrach

Marta Chmielińska
Grupa psów mieszkała na posesji PSS-u, obok sklepu, przed kórym często przesiadywały.  W podwórku za bramą miały budy, ale bramę zamknięto...
Grupa psów mieszkała na posesji PSS-u, obok sklepu, przed kórym często przesiadywały. W podwórku za bramą miały budy, ale bramę zamknięto...
W ostatnich tygodniach mamy w Hajnówce prawdziwy "wysyp" bezpańskich lub pozostawionych bez opieki psów.

Czy zapowiadane przytulisko zmieni sytuację?

Gromadzą się w stada po kilka, czasami nawet kilkanaście sztuk, stanowią poważne zagrożenie dla mieszkańców. Jakie kroki podejmą władze, aby w mieście było bezpiecznie? Czy zapowiadane od miesięcy przytulisko rozwiąże ten problem? W ostatnich dniach wydaje się on narastać, ponieważ watahy psów biegają już po całym mieście.

Wypuszczane "na spacer"

- Te psy sieją postrach.- mówi nasz czytelnik.- Przyszedłem do redakcji "Hajnowskiego", bo może wreszcie ktoś się tym zajmie. Pod Kauflandem nie da się przejść, wczoraj babuleńki co przyszły po zakupy, nie mogły się opędzić jak stado je obstąpiło.

Według słów mieszkańców psy biegające w okolicach osiedla Millenium nie są duże, ale jest ich sporo i są agresywne. Na szczęście, nie zdarzyło się jeszcze pogryzienie odnotowane przez policję, ale wydaje się to tylko kwestią czasu. W większości są to psy mające swoje domy w okolicznych blokach, a biegają luzem wypuszczane przez właścicieli " na spacer". Dość powszechne jest także pozbywanie się psa z domu na czas pracy.

Wypędzone po raz drugi

Dostaliśmy także sygnał z osiedla przy ulicy Orzeszkowej. Tam biegała sfora około ośmiu psów. Były duże i sam ich wygląd budził strach. Ludzie bali się przechodzić obok nich, tym bardziej, że w grupie była adorowana przez samce suczka.

- Takie jak się rzucą na człowieka to rozszarpią - mówi pani Maria.- Wystarczy, że jeden warknie. A ja chodzę z małym dzieckiem do przedszkola na Reja i często muszę iść inną drogą.

O problemie powiadomione zostały władze miasta.

- Udało nam się ustalić, że grupa tych psów mieszka na posesji PSS-u, tuż obok sklepu nr 43. Psy mają tam zbudowane budy i są dokarmiane - poinformował nas Bazyl Stepaniuk, zastępca burmistrza. - Wystosowaliśmy odpowiednie pismo do Policji. Możemy przypuszczać, że psy te pilnują tego terenu, a więc mają właściciela. Wobec tego powinien on się nimi zająć.

Rzeczywiście "zajął się". Zamknął bramę na kłódkę, a psy jak były bez domu tak pozostały. Wypędzone po raz drugi, stoją pod bramą i tęsknie spoglądają na swoje legowiska - namiastkę domu.

- To nieludzkie! - denerwuje się kobieta wychodząca ze sklepu z karmą dla bezdomnych.- Te psy nie są winne. Rozumiem, że ludzie mogą się ich bać, ale one sobie bezdomności nie wybrały. Gdybym tylko mogła, zabrałabym je do domu. Komu tutaj szkodziły?
Kiedy będzie przytulisko?

W planach na ten rok jest utworzenie przytuliska dla bezdomnych zwierząt. Mają tam znaleźć dom wałęsające się po ulicach psy i koty. Póki to miejsce nie funkcjonuje, część psów trafia do prywatnego domu Jacka Walewskiego - prezesa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Oczywiście, możliwości lokalowe są tam ograniczone i nie można oczekiwać, że wszystkie psy z miasta zostaną umieszczone w domu pana Jacka. Nie oznacza to też, że psy mają biegać stanowiąc zagrożenie do czasu powstania przytuliska. Bazyl Stepaniuk zapewnia, że problem psów nie jest bagatelizowany.

- Staramy się je odłowić, ale to nie jest proste. One to czują i uciekają - mówi zastępca burmistrza. - Jednak działamy nie tylko w ten sposób. Co miesiąc kupujemy karmę dla zwierząt będących pod opieką Jacka Walewskiego, finansujemy także zabiegi weterynaryjne. Są to łącznie koszty około 1500 zł miesięcznie, pomożemy również przy powstawaniu przytuliska.

Komentarz
Marta Chmielińska
Brak nam współpracy i odpowiedzialności

Problem bezdomnych zwierząt zawsze jest na czasie. Zimą, gdy marzną na ulicach. Wiosną, gdy są głodne, latem - gdy w upały nie mają miski z wodą. A jednak odnoszę wrażenie, że zwracamy uwagę na bezpańskość dopiero, gdy w okresie rui psy biegają stadami po mieście i straszą swoim zachowaniem i liczbą. A przecież one są cały czas i co ważne - nie biorą się znikąd. To my, hajnowianie, wyrzucamy zwierzęta, bo stają się niewygodne, zbyt duże, kłopotliwe. Myślę też, że egzekwowanie prawa szwankuje. Wątpię, czy mój dzielnicowy wie, ile na osiedlu jest bezdomnych psów, a ilu właścicieli puszcza swoje czworonogi bez opieki. Oczywiście, wyłapaniem psów powinien zająć się Urząd Miasta, ale też urzędnicy nie patrolują ulic i nie mają swoich rewirów, aby o wszystkim wiedzieć. Potrzebna byłaby współpraca, a tu jak widać na przykładzie psów z ulicy Orzeszkowej, takowej nie widać. Brakuje też nam odpowiedzialności. Policjant, który idzie przez park, nie zwróci uwagi na psa spuszczonego ze smyczy, bo akurat nie patroluje parku... Mieszkańcy bloków nie powiedzą administratorowi budynku, że sąsiad wypuszcza psa na czas pracy, bo nie będą donosić. Boimy się zwrócić uwagę komuś, kto z placu zabaw robi psią toaletę, bo zostaniemy zrugani. Nie ulega wątpliwości, że w mieście nie powinno być ani bezpańskich psów ani łamania przepisów obowiązujących właścicieli czworonogów. Pytanie tylko, czy to nasza wspólna sprawa i powinniśmy razem działać czy też zrzucimy odpowiedzialność na innych i będziemy oczekiwać, że problem zniknie sam. Nie łudźmy się - nie zniknie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny