Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy nie chcą pomóc chorym. Twierdzą, że prawo im nie pozwala.

Fot. Wojciech Oksztol
Bardzo lubię tu być - śmieje się Anna Walesiuk, uczestniczka warsztatów terapii zajęciowej w Ogrodniczkach. Tu terapeuci uczą ją życia.
Bardzo lubię tu być - śmieje się Anna Walesiuk, uczestniczka warsztatów terapii zajęciowej w Ogrodniczkach. Tu terapeuci uczą ją życia. Fot. Wojciech Oksztol
Budynki mają już 30 lat. Sypie się elewacja, okna są nieszczelne. W takich warunkach ponad 20 podopiecznych warsztatów terapii zajęciowej w Ogrodniczkach dochodzi do zdrowia. Potrzebny jest generalny remont, ale urzędnicy nie chcą dać pieniędzy.

Co tu dużo mówić, tu wszystko wymaga generalnego remontu - pokazuje Mirosław Rodzik, kierownik Ośrodka Sportowo-Rehabilitacyjnego w Ogrodniczkach.

Domki zostały wybudowane w latach 80. ubiegłego wieku. Nigdy nie były odnawiane. Są nieocieplone, z drewnianymi, nieszczelnymi oknami. Z kilku budynków odpada elewacja.

- Nie możemy cały czas tylko przybijać gwoździ i łatać dziur - denerwuje się Piotr Daszuta, prezes Podlaskiego Stowarzyszenia Sportowego Osób Niepełnosprawnych START, które prowadzi ośrodek. - Tak się nie da ciągnąć. Tu potrzebna jest pełna modernizacja. Wtedy moglibyśmy organizować turnusy rehabilitacyjne.

Na generalny remont trzeba miliona złotych. Ale urzędnicy nie chcą pomóc. - To największe sportowe stowarzyszenie na Podlasiu animujące niepełnosprawnych. Dostaje od nas rocznie 40 tysięcy złotych - chwali się Bartłomiej Andruk, dyrektor departamentu edukacji, sportu i turystyki w urzędzie marszałkowskim. Ale to pieniądze na prowadzenie zajęć. Na inwestycje nie ma ani grosza.

Podobnie jest z dotacjami białostockiego magistratu. Bo stowarzyszenie zarejestrowane jest w Białymstoku. - Dajemy pieniądze, ale muszą być przeznaczone na sport - przyznaje Damian Załęski z biura sportu i rekreacji. To ponad 21 tysięcy na pół roku. - Są na szkolenia lub imprezy sportowe, ale nie na remonty - przyznaje.

Białostocki departament spraw społecznych również nie pomoże. Szef Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w Białymstoku Adam Wiński też rozkłada ręce. Na remont nie może dać ani grosza.

Największym problemem są grunty. Należą w większości do wspólnoty okolicznych mieszkańców, a nie stowarzyszenia START. I urzędnicy twierdzą, że nie mogą dofinansować remontu ośrodka.

A wspólnota nie chce oddać gruntów ośrodkowi. Na wykupienie stowarzyszenie też nie ma pieniędzy. I kółko się zamyka.

Teraz z pomocy warsztatów korzystają 22 osoby. Anna Walesiuk jest tu codziennie, od poniedziałku do piątku. - Bardzo to lubię. Teraz podpisuję koperty ze zdjęciami. Piszę datę i miejsce - mówi. Obok zdjęcia układa Anna Krysz. Wszystkie trafią do kroniki.

Uczą się tu wszystkiego: gotowania, sprzątania, czytania czy pisania. Mogą porozmawiać, o czym tylko chcą. Uczą się żyć. - Dzięki takim zajęciom powoli otwierają się na świat - opowiada Ewa Mierzejewska, instruktorka terapii zajęciowej. - Szkoda, że w takich warunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny