Po interwencji "Porannego" na Złotej znów jest jasno.
Co wieczór pokonuję tę ulicę, gdy wracam z pracy do domu. To miejsce i w dzień nie jest najprzyjemniejsze. A co mówić po zmroku! Zanim je minę wieczorem, mam serce w gardle, a ciśnienie podskakuje mi maksymalnie - zadzwoniła do nas pani Katarzyna.
- Białystok i tak nie jest bezpiecznym miastem, dlaczego dodatkowo stwarzamy bandziorom takie okazje? Tutaj po zmroku naprawdę niczego nie widać w odległości pół metra!
- Mieszkam przy ulicy Sobieskiego i niestety, jestem zmuszona nosić w torebce, oprócz kobiecych drobiazgów, także latarkę - ironizowała pani Maria. - Rozumiem, że naprawa latarni może trwać kilka dni, ale nie kilka tygodni! To jest jakaś paranoja!
- Jestem facetem, ale gdy pokonuję ten odcinek Złotej, strach mnie oblatuje - zadzwonił do nas pan Janusz. - A co dopiero czują kobiety albo dzieci, które wieczorem wracają do domu. Czy naprawa latarni, to taki wielki problem? Przecież te ciemności mamy tu już od ładnych kilku tygodni.
O ciemnościach przy ulicy Złotej poinformowaliśmy zakład energetyczny. Okazało się, że w lampie uszkodzona była oprawa. Energetycy zdjęli ją i zabrali do naprawy jeszcze tego samego dnia.
A już następnego skrzyżowanie ulic Złotej i Sobieskiego po zmroku oświetlała latarnia.
Dziękujemy
Pracownikom BGE Dystrybucja Białystok za pomoc i szybką interwencję
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?