MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Lipowa na dawnej fotografii

Adam Czesław Dobroński
Zygmunt Rakowski jedzie rowerem ulicą Marszałka Józefa Piłsudskiego. To obecna Lipowa.
Zygmunt Rakowski jedzie rowerem ulicą Marszałka Józefa Piłsudskiego. To obecna Lipowa. Fot. Archiwum
Są zdjęcia budzące miłe skojarzenia. Chętnie je oglądamy, bo nam przypominają minione lata. Oto jedno z nich. Zygmunt Rakowski jedzie rowerem ulicą Marszałka Józefa Piłsudskiego. To obecna Lipowa.

Zbierając materiały do książki o Szkole Powszechnej nr 11 i jej uczniu Ryszardzie (Prezydencie) Kaczorowskim, zobaczyłem tę oto fotografię. Jadwiga Różańska zachowała zdjęcie ojca Zygmunta Rakowskiego. Pisałem już o panu Zygmuncie, wcielonym przez Sowietów do Armii Czerwonej, potem żołnierzu 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Pogodnego dnia ów Zygmunt wybrał się rowerem na miasto. Pewnie miał coś do załatwienia.

Oto jedzie po ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego, bywszej i obecnej Lipowej. Trochę go trzęsło na bruku, dobrze, że nie wjechał w brudy płynące przy krawężniku. Skąd ta woda, skoro nie padało? Może to skutek wielkiego prania na którymś z podwórek. Notabene pierwszy plan tego zdjęcia jest tak ostry, że widać leżący na ulicy niedopałek.

Zajmijmy się rowerem pana Zygmunta. Kierownica a la baran, obwinięta taśmą, z dwoma rączkami od hamulców. Opony nieco pogrubione, na pedałach noski, w które wkładało się buty. Sam smak to motylki. Tak u nas nazywano spinacze, które zabezpieczały nogawki od pobrudzenia się, lub co gorsze, od dostania się między łańcuch a przednią zębatkę. Chcę jeszcze tylko zauważyć, że rowerzysta nieco dziwnie ułożył ręce na kierownicy. Było w tym nieco nonszalancji, na którą mógł sobie pozwolić wytrawny jeździec. No i rzućmy okiem na czapkę. Ta z powodzeniem starczała za kask, a mogła nawet zastąpić bagażnik, gdy trzeba było przewieźć coś lżejszego a cennego, na przykład list.

Od dawnych czasów przechodzę do współczesności, ale pozostaję w obszarze komunikacji. Przed tygodniem jechałem pociągiem do Grodna. Zamiast okrutnie zdezelowanej jednostki elektrycznej stał na peronie w Kuźnicy autobus szynowy z herbem województwa, wszystko w nim błyszczało jak na Europę przystało. Okazało się, że to za sprawą wysokiej delegacji kolejowej, która udawała się z dobrosąsiedzką wizytą. Pogranicznicy białoruscy dostosowali się do wyjątkowej sytuacji i zrobili odprawę paszportową w wagonie, a i celnicy mignęli z daleka i nie zadali nawet rutynowych pytań. Na peronie stała zaś krasawica w ludowych szatach i z chlebem na tacy. Patrzyliśmy na to widowisko przez szyby (czyste!) i dech nam zapierało. Kiedy znów zdarzy się taki cud.

PS Jan Wojt podał, że fotografia "Obrońcy mostu" pochodzi z Nowogrodu. Tak twierdził przed wielu laty tamtejszy rybak. To prawda, w Nowogrodzie toczyły się w sierpniu 1920 r. ciężkie boje, a most atakowała konnica bolszewicka. W mieście jest zbiorowa mogiła obrońców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny