Drzwi ewakuacyjne nie mają urządzeń do automatycznego otwierania w razie pożaru, są też za wąskie, nie są odpowiednio odporne na ogień, urządzenia służące do samoczynnego zamykania drzwi przeciwpożarowych są niesprawne lub odłączone. To zaledwie kilka przykładów nieprawidłowości, jakie stwierdził biegły z zakresu pożarnictwa w Klubogalerii Skrzypiący Tapczan, która mieści się w piwnicy budynku przy ul. Legionowej 3. Na szczęście dotąd nie zdarzył się tam pożar, bo gdyby tak było - tragedia murowana.
Budynek, w którym mieści się klub, wraz z wieloma innymi lokalami gastronomicznymi i usługowymi, został dopuszczony do użytku 4 lata temu. Fakt, że lokal w piwnicy i klatka schodowa nie spełniają warunków technicznych, koniecznych do bezpiecznej ewakuacji ludzi, wyszedł na jaw w ubiegłym tygodniu. Przypadkiem, podczas procesu właścicieli budynku z byłym najemcą klubu. To w tej sprawie został powołany biegły.
O jego opinii wiedzą już nadzór budowlany i staż pożarna. Strażacy zapewniają, że podczas odbioru budynku wszystko było w porządku. Wygląda na to, że ktoś samowolnie dokonał zmian niezgodnych z projektem. Teraz nikt się do nich nie przyznaje.
Najemcy zapowiadają zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. A strażacy wybierają się na kontrolę.
W czwartek zamierzam złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach - mówi Małgorzata Seroka, były najemca.
Przez dwa lata prowadziła w piwnicy budynku przy ul. Legionowej klub Mad. W 2013 r. wypowiedziała umowę najmu. Z tego powodu w białostockim sądzie toczy się właśnie proces ze spółką będącą właścicielem lokalu. Na jego potrzeby sąd powołał biegłego z zakresu budownictwa i pożarnictwa. Ekspert po oględzinach we wrześniu tego roku stwierdził, iż lokal nie spełnia warunków bezpiecznej ewakuacji, co stanowi zagrożenie dla życia ludzi.
- To nie jest pizzeria, to klub nocny. Tłok, dużo ludzi. Nie trzeba pożaru. Wystarczy, że zgaśnie światło, ktoś pryśnie gazem. Powstaje panika, ludzie zaczynają się tratować - ostrzega Krzysztof Seroka.
Obecnie w tej części budynku mieści się Klubogaleria Skrzypiący Tapczan.
- Przejmując lokal byłem przekonany, że spełnia przepisy przeciwpożarowe - tłumaczy jego właściciel Paweł Grigoruk. - Nie wprowadziłem żadnych zmian konstrukcyjnych, a jedynie aranżacyjne, w postaci ścianki w palarni, na pomieszczenie na monitoring. Nie ma ona jednak wpływu na możliwości ewakuacji.
O wynikach ekspertyzy dowiedział się w środę po naszym telefonie. Zapewnia, że trwają prace związane z wyeliminowaniem uchybień. Mają się zakończyć w tym tygodniu. Nie są to jednak na tyle istotne, żeby trzeba było zamknąć lokal.
O niekorzystnej opinii biegłych powiadomiona została straż pożarna. - Komendant podjął decyzję, że będziemy prowadzili w tym obiekcie czynności kontrolno-rozpoznawcze - mówi mł. bryg. Paweł Ostrowski, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Byli najemcy zwrócili się również do nadzoru budowlanego. Ale ten umywa ręce.
- W momencie przekazania budynku do użytkowania nasz rola się kończy - mówi Tomasz Nieścieruk z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Białymstoku.
- Budynek był odebrany przez PIP, sanepid, straż pożarną oraz nadzór budowlany i spełnił wszystkie wymogi techniczne - tłumaczy jeden z udziałowców spółki będącej właścicielem lokalu.- Jeżeli najemca wykonuje jakiekolwiek zmiany, robi to na własną odpowiedzialność i powinien uzgodnić je z odpowiednimi służbami.
Pierwszy najemca otrzymał lokal w stanie deweloperskim. Twierdzi, że drogi pożarowe były już wytyczone, a drzwi pożarowe wstawione. Do tematu wrócimy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?