Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby Jagiellonia bez swojego 38-letniego już kapitana. Franek był jak zwykle klasą samą w sobie i kibice żółto-czerwonych z pewnością odetchnęli na wieść o tym, że piłkarz zdecydował się jeszcze przez kolejny rok kontynuować karierę w rodzinnym mieście.
- Kiedy tylko zarząd klubu zdecydował się przedłużyć z nami umowy, rozpoczęliśmy rozmowy w celu zatrzymania u nas Frankowskiego. Nie dość, że nadal jest skuteczny, to jeszcze na treningach młodzi zawodnicy mogą się od niego wiele nauczyć - przyznaje Tomasz Hajto, trener białostockiego zespołu.
Problem jednak w tym, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Franek, choć wciąż imponuje formą, to jednak młodszy już nie będzie. Klub wielokrotnie szukał jego następcy, jednak żaden z kandydatów (np. Maycon, czy Igor Zubowicz) nie zbliżył się nawet minimalnie do klasy, jaką prezentuje wychowanek Jagi.
- Kiedy zimą objęliśmy zespół, mieliśmy pomysł, żeby z przodu grała dwójka napastników z podwieszonym Marcinem Burkhardtem. W sparingach wyglądało to znakomicie, bo Franek z Grzegorzem Rasiakiem strzelali sporo goli - przyznaje Dariusz Dźwigała, drugi trener Jagiellonii. - Niestety, później przyszła liga, a w niej już nie było tak dobrze. Po czterech meczach trochę zgłupieliśmy, bo bramek nie było i trzeba było szukać nowej koncepcji. Postanowiliśmy zagęścić środek pola i grać jednym napastnikiem. I tak już zostało do końca sezonu - tłumaczy szkoleniowiec.
Nie wiadomo, czy podobny styl gry żółto-czerwoni prezentować będą w kolejnym sezonie. Pewne jest jednak to, że wariant z Rasiakiem nie zdał egzaminu, co oznacza, że rosły napastnik w przerwie letniej poszuka sobie innego klubu.
- Grzegorza naprawdę bardzo cenię za profesjonalizm i znakomite umiejętności. Ale prawda jest taka, że nie za bardzo pasuje on do naszej koncepcji. Chcemy grać piłką, kombinacyjnie, a w podświadomości naszych zawodników jest to, że jeśli jest Grzesiek na boisku, to grają do niego długie podania - wyjaśnia Dźwigała.
Szkoleniowcy Jagi nie porzucili jednak myśli o grze dwójką zawodników z przodu. Są plany, żeby w nowym sezonie obok Frankowskiego grał napastnik szybki, doskonale przygotowany motorycznie. Jak niegdyś Kamil Grosicki. Tylko gdzie go znaleźć?
- Jakieś pomysły są. Szukamy do ataku zawodnika młodego, odbieramy codziennie z trenerem Hajto po kilkadziesiąt e-maili z różnymi propozycjami. Niekoniecznie musi to być jednak gracz z zagranicy. W naszych niższych ligach też są piłkarze, którzy spełniają podobne kryteria. Jak pokazuje przykład Maćka Makuszewskiego, czasami wystarczy tylko dać im szansę - podkreśla Dźwigała.
Drugi trener żółto-czerwonych, mimo zakończonego sezonu, nie narzeka na brak pracy. W środę m.in. miał przyglądać się grze wypożyczonemu z Jagi do pierwszoligowego Dolcana Ząbki Łukasza Zaniewskiego.
- To jeden z kilku piłkarzy, których mamy obecnie w innych klubach. Na pewno w okresie przygotowawczym zechcemy im się przyjrzeć podczas treningów, czy zrobili postępy - mówi Dźwigała. - Nie zapominajmy też o Janku Pawłowskim. To wartościowy chłopak, który w minionym sezonie nie pokazał jeszcze, na co go stać. W moim przekonaniu zasługuje na szansę - kończy współpracownik Hajty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?