W Tokio był pan służbowo, jako trener główny PZT, ale była to też okazja, by przyjrzeć się z bliska igrzyskom. Jakie one były?
Moje pierwsze, więc nie mam porównania. Natomiast jako przeżycie to było na pewno coś bardzo ciekawego, coś zupełnie innego niż imprezy, na których wcześniej bywałem. Nawet biorąc pod uwagę różnego rodzaju utrudnienia związane z protokołem covidowym, który – nie ma co ukrywać – był bardzo dokuczliwy. Co do wioski olimpijskiej, to rozmawiałem na ten temat z osobami, które były parę razy na igrzyskach. Wszyscy mówili, że jeśli chodzi o infrastrukturę była na zdecydowanie wyższym poziomie, niż poprzednia. Oczywiście nie był to standard jak w Hiltonie, ale było czysto i wygodnie, z fajnym widokiem. Na jedzenie też nie narzekałem, było naprawdę dobre i urozmaicone. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Tokio 2020. Doświadczenie zdobyte przez Igę Świątek i Huberta Hurkacza może zaprocentować w przyszłości [ROZMOWA]
- Była też sytuacja, że Hubert Hurkacz poszedł na mecz koszykówki, w towarzystwie szefa naszej misji olimpijskiej Marcina Nowaka. No i zadzwonił do niego jeden z polskich dziennikarzy z pytaniem, co Hurkacz robi na meczu koszykówki…- wspomina Tomasz Iwański. Z trenerem głównym Polskiego Związku Tenisowego rozmawiamy o jego pobycie w Tokio, kulisach igrzysk, koronawirusowych obostrzeniach i występie naszych reprezentantów.