Też jesteśmy ofiarą Grecji. Inwestorzy wycofują kapitał

Kurier Poranny: Znowu jest głośno o problemie Grecji. Mówi się o tym, że w jej ślady mogą pójść inne państwa. Co to może oznaczać dla nas, dla Polski?

Paweł Majtkowski: Podobnie jak cała reszta Europy będziemy musieli się trochę dołożyć do pożyczki, która będzie udzielana Grekom. Ale teraz nie do końca jesteśmy w stanie oszacować, jak wpłynie to, co się wydarzyło w Grecji, na nasz kraj. Przede wszystkim może mieć to wpływ na termin naszego wejścia do strefy euro. Skutki mogą być dwojakie. Może być tak, że członkowie strefy euro stwierdzą, że Grecja ich oszukiwała, więc tak samo mogą zrobić inne kraje. I dlatego najlepiej na razie zablokować im wejście. Ale sprawy mogą przybrać zupełnie inny obrót. Może pojawić się pomysł, żeby strefę euro szybciej rozszerzyć, żeby zniwelować te problemy, które pojawiają się na Zachodzie Europy. Skompensować je tym, co się dzieje w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, które się szybko rozwijają, znacząco szybciej niż kraje Europy Zachodniej. Dziś trudno powiedzieć, który z tych scenariuszy zostanie zrealizowany.

A kandydatów na kolejną Grecję jest sporo. Na przykład Hiszpania, Irlandia – to są kraje z dużymi problemami finansowymi.

Już teraz odczuwamy skutki tych zawirowań. Nasz złoty słabnie. Dlaczego?

– Inwestorzy w sytuacjach, kiedy na rynku finansowym pojawia się niepewność, wycofują swoje fundusze, również z Polski. Kapitał wraca w te miejsca, z których przyszedł, czyli głównie do Stanów Zjednoczonych, ewentualnie do Europy Zachodniej. A więc my również jesteśmy ofiarą zaistniałej sytuacji. Oczywiście nie jest to wycofywanie kapitału na taką skalę jak w Grecji, ale też odczuwamy te zawirowania, podobnie jak cała Europa Środkowa.

Jak długo może potrwać taka sytuacja? Ile jeszcze czasu złotówka może słabnąć i do jakiego poziomu wobec euro, może spaść? – Sądzę, że złotówka będzie wracała do tego ogólnego trendu umacniania się związanego z naszą gospodarką. Te perturbacje związane z Grecją mogą potrwać jeszcze od miesiąca do trzech miesięcy. Oczywiście pod warunkiem, że sytuacja zostanie rozwiązana, że Grecy rzeczywiście wdrożą to, co obiecują – czyli bardzo konkretne projekty oszczędnościowe. To jest klucz do tego, żeby grecka gospodarka stanęła na nogi. Jeśli to zrobią, wówczas sytuacja powinna się unormować w miarę szybko. Gorzej, jeśli tak się nie stanie.

Ze słabszego złotego mogą się cieszyć eksporterzy, ale na pewno powodów do radości nie mają osoby, które zaciągały kredyty hipoteczne w walucie, np. w euro. A ostatnio kredyty walutowe były bardzo popularne. – Jeśli mamy kredyt w walucie obcej na tych perturbacjach trochę stracimy, ale pamiętajmy, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy złotówka umocniła się wobec euro o prawie 15 procent. Jeszcze całkiem niedawno euro kosztowało o 4,20 zł, dziś jest to około 3,9 zł. Nie jest więc źle. Myślę, że kurs złotego nie spadnie już więcej niż o 10 groszy. Złotówka będzie się umacniała. Poza tym kredyty w euro wciąż są tańsze niż w złotówkach – o około 20 procent. Mamy więc jeszcze duży bufor bezpieczeństwa. Myślę, że zwykły Kowalski może spokojnie patrzeć na to co się dzieje.

Grecki problem
Problem Grecji powrócił po komunikacie Eurostatu, który zrewidował deficyt budżetowy Grecji. W2009 r. deficyt wyniósł nie jak wcześniej podawano 12,7 proc., a 13,6 proc. W efekcie mocno spadły ceny greckich obligacji i akcji (średnio o prawie 4 proc.).
Sytuacja Grecji powoduje osłabienie walut europejskich, w tym również złotego