Łukasz Kościuczuk z Bielska Podlaskiego starszym strażakiem jest tylko z szarży. To młody chłopak, który ma okazję nieść pomoc innym. W sobotę znalazł się w składzie jednego z dwóch zastępów, które pojechały na miejsce nieszczęśliwego wypadku.
- O godzinie 14.31 otrzymaliśmy zgłoszenie, że w oczku wodnym topi się dziecko - relacjonuje bryg. Dariusz Janaszkiewicz, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej bielskiej straży.
Strażacy i ratownicy z pogotowia ruszyli do akcji. Na obrzeżach miasta, niedaleko domu mieszkalnego, znaleźli osoby stojące nad prywatnym stawem. Przerażeni ludzie opowiadali, że 20-letnia córka właścicieli kąpała się w stawie, aż w pewnym momencie woda wciągnęła ją w swoją toń.
- Trzech ratowników wskoczyło do wody i nurkując przeszukiwali dno w miejscu wskazanym przez świadków. Mieliśmy też do dyspozycji łódkę, którą udostępnił nam właściciel stawu - opowiada mł. bryg. Aleksander Skorbiłowicz, dowódca akcji.
- Nurkowaliśmy na bezdechu, bez sprzętu pływackiego. Schodziliśmy pionowo na dno. Staw miał do 3 m głębokości - opowiada Łukasz Kościuczuk.
Strażacy szybko opadali z sił. Zmęczeni wskoczyli do łódki i z niej bosakami przeczesywali dno. Po 10 minutach na coś trafili.
- Znowu wskoczyłem do wody i zszedłem na dno. Za trzecim podejściem wyczułem nogę dziewczyny. Leżała na głębokości 2,5 metra - opowiada Łukasz Kościuczuk. - Zanurzyłem się jeszcze głębiej i za nią chwyciłem. Odbiłem się od dna, wypłynąłem na powierzchnię i doholowałem kobietę kilkanaście metrów do brzegu. Tam wyciągnęli ją już koledzy.
Na miejscu był już zespół pogotowia ratunkowego, który zaczął reanimację nieprzytomnej.- Podaliśmy dwie dawki adrenaliny. Po dwóch minutach resuscytacji wróciła czynność serca, a po czterech powróciło krążenie - opowiada dr Anna Walesiuk, kierująca ekipą pogotowia.
Wyciągniętą dwudziestolatkę przewieziono w stanie ciężkim do szpitala. Pod wodą przebywała ponad kwadrans. Wczoraj wciąż - w ciężkim stanie - była na OIOM-ie.
- Teoretycznie mózg bez dopływu krwi z tlenem obumiera już po 5 min., ale w zimnej wodzie może przetrwać nawet kilkanaście minut - mówi dr Walesiuk.
Ratownicy podkreślają, że w takich wypadkach najważniejsza jest pierwsza pomoc.
- Podstawowe czynności takie jak uciskanie klatki piersiowej mogą uratować życie. Pomagają one ruszyć obieg krwi i natlenić mózg - mówi ratownik medyczny Marcin Kopciewski, który brał udział w akcji.
Sobotnie wydarzenie bada bielska policja. - Musimy ustalić, dlaczego doszło do wypadku - mówi nadkom. Tomasz Wyszkowski, naczelnik wydziału kryminalnego z KPP.
Strażacy przypominają, że zbliża się okres letni i jak co roku pojawi się wielu miłośników kąpieli na świeżym powietrzu. Proszą, by nie lekceważyć zagrożenia, jakie stanowi woda. - Nie wierzmy bezgranicznie swoim siłom i umiejętnościom - prosi Dariusz Janaszkiewicz. - Pamiętajmy, że w zbiornikach temperatura wody może być różna. Jeśli trafimy na zimny prąd, to może złapać nas skurcz. Możemy też zachłysnąć się wodą i stracić oddech. Wielką bezmyślnością są też wszelkie skoki do wody, które grożą poważnymi urazami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?