Od tragedii minęły już ponad trzy lata. Przy ul. Klepackiej trwały wówczas prace przy budowie obwodnicy Białegostoku. 18 stycznia 2019 r. około południa w wykopie nagle osunęła się ziemia. Zasypała dwóch robotników. W ciągu kilki minut pod zwałami ciężkiej i mokrej ziemi udało się znaleźć 27-latka. Był przytomny, oddychał. Strażacy szybko go wydobyli i przekazali załodze pogotowia. Stojący niżej w wykopie 43-latek był głębiej. Gdy ratownicy dotarli do niego, mężczyzna nie dawał oznak życia. Mimo trwającej kilkadziesiąt minut reanimacji, nie udało się go uratować. Brygadzista zginął na miejscu. Przyczyną śmierci było uduszenie.
Czytaj też:
W toku prokuratorskiego śledztwa ustalono, że prace w wykopie o głębokości 3,5 metra prowadzone były bez zabezpieczenia przed możliwością osunięcia się gruntu. Pokrzywdzeni robotnicy konstruowali tymczasową obudowę wykopu, tzw. "ściankę berlińską". Tyle, że - jak ustalili śledczy - nie mieli stosownej instrukcji bezpieczeństwa. Przesłuchany w środę przed sądem biegły z zakresu bhp potwierdził, że powinna być sporządzona przed przystąpieniem do prac, by pracownicy mogli się z nią zapoznać. Opracować ją powinien kierownik robót mostowych. Instrukcji jednak nie było.
Oskarżony nie zaprzecza, ale tłumaczy, że nie była potrzebna, bowiem prace konstrukcyjne w tym wykopie były planowane w późniejszym terminie. To, że robotnicy pracowali w tym miejscu, miało się dziać bez jego wiedzy.
- Na moment zdarzenia nie było ostatecznej decyzji, jak zabezpieczyć ten wykop. Tego dnia dopiero o godz. 13 miała się odbyć narada na budowie z generalnym wykonawcą i projektantem. Z uwagi na to, że na budowie nie było wystarczającej ilości materiałów ani pracowników, nie było nawet sensu rozpoczynania prac konstrukcyjnych. Na 18 stycznia został z majstrem ustalony jedynie plan na wykonanie robót zabezpieczających przy sieci energetycznej - wyjaśniał na ostatniej rozprawie oskarżony kierownik robót.
Zobacz także:
Inną wersję wydarzeń przedstawia drugi oskarżony.
- Jako majster nie byłem osobą decyzyjną. To nie ja podjąłem decyzję o wykonywaniu prac w związku z wykopem, rodzaju użytych materiałów i technologii. Wszystkie decyzje zostały mi przekazane przez przełożonego (kierownika robót - przyp. red.) - zarzekał się w sądzie.
Dodał, że gdy zauważył, że robotnicy wkopali się głęboko nie zabezpieczając na bieżąco skarb ściany nasypu, nakazał im natychmiast przerwać. Polecenie miał przyjąć brygadzista i się zgodzić. - Była to osoba zaufana, przeszkolona. Wierzyłem, że zrealizuje moje polecenie - mówił oskarżony majster. Gdy oddalił się wymienić stępiony łańcuch w pile spalinowej, doszło do wypadku.
Sąd Rejonowy w Białymstoku odroczył wydanie wyroku do 5 maja.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?