Społem Białystok liczy koszty i ... popracuje krócej

– Rewolucji nie będzie – uspokaja Krystyna Sosińska, prezes PSS Społem Białystok. – Zrobimy wszystko, żeby przetrzymać trudne finansowo miesiące, nie tracąc miejsc pracy.

– Nie widzę paniki wśród pracowników firmy – potwierdza Grzegorz Markowski, szef NSZZ Pracowników PSS Społem w Białymstoku, największego (prawie 1200 osób) związku zawodowego w spółdzielni. – Jesteśmy jeszcze przed rozmowami z zarządem firmy na ten temat, ale poza zmianami w regulacji czasu pracy innych informacji obecnie nie mam.

Twardy gigant

Białostockie Społem to od lat największy pracodawca w regionie. W placówkach handlowych – spożywczych i przemysłowych, produkcyjnych i usługowych zatrudnia blisko 1700 osób. Zagrożona konkurencją galerii handlowych firma modernizowała swoje obiekty, a prezes Sosińska uparcie powtarzała, że będą walczyć o klienta jakością i szerokością asortymentu, bo ceną, z zachodnimi gigantami, wygrać się nie da. W ogólnopolskich rankingach firma zbierała zawsze bardzo wysokie oceny. Kiedy w grudniu pytaliśmy Krystynę Sosińska o możliwość zwolnieć w firmie, odpowiedziała, że nie, ale w tych czasach niczego nie można przesądzać.

Bo koszyk jest za mały

– Żeby firma utrzymała się na rynku i nadal dawała ludziom pracę, koszty muszą być racjonalnie liczone – tłumaczy prezes Sosińska. – Tymczasem w pierwszych miesiącach tego roku klientów co prawda nie ubyło, ale jednak koszyk zakupów się zmniejszył. Ludzie mniej wydają. Może święta poprawią te wyniki, ale na razie jest jak jest.

Sklepy krócej otwarte

– Będziemy rozmawiali i z kierownikami sklepów, i ze związkowcami, jak to rozwiązywać – mówi Krystyna Sosińska. – Zaczniemy od ograniczenia czasu pracy sklepów. Np. Delikatesy na Suraskiej będą od 1 kwietnia pracowały o 1-2 godziny krócej. A zwolnienia, jeśli będą, to obejmą około 2 procent zatrudnionych i to w określonej grupie ludzi, żeby to np. nie wpłynęło na jakość obsługi klientów. Ponadto w III kwartale roku otwieramy nowy sklep przy ul. Kołłątaja w Białymstoku. Będzie tam potrzebny personel. Może się więc okazać, że te osoby, którym teraz zostanie zmniejszony czas pracy, wrócą do jego pełnego wymiaru.