Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Słoneczny Stok. Podzielniki dzielą spółdzielnię. Lokatorzy poszli do prokuratora

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Izabela Stankiewicz i Marcin Smoleński (z prawej) płacą 1300 zł czynszu, z czego prawie 900 zł to koszty ogrzewania. - Jakby tego było mało, wyliczono nam aż 2,5 tys. zł dopłaty - mówi Stankiewicz. W środku Paweł Backiel, szef Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego.
Izabela Stankiewicz i Marcin Smoleński (z prawej) płacą 1300 zł czynszu, z czego prawie 900 zł to koszty ogrzewania. - Jakby tego było mało, wyliczono nam aż 2,5 tys. zł dopłaty - mówi Stankiewicz. W środku Paweł Backiel, szef Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego. Andrzej Zgiet
Społecznicy ze Słonecznego Stoku zgłaszają się do prokuratury. Prezes obstaje przy swoim.

- Płacę 1300 zł czynszu, z czego prawie 900 zł to koszty ogrzewania. Jakby tego było mało, wyliczono mi aż 2,5 tys. zł dopłaty - mówi Izabela Stankiewicz z bloku przy ul. Zielonogórskiej 3.

Popiera Obywatelskie Stowarzyszenie Uwłaszczeniowe, które od lat walczy ze spółdzielnią Słoneczny Stok. Wiceprezes stowarzyszenia Stanisław Bartnik złożył właśnie wniosek do prokuratury, by ta zobowiązała spółdzielnię do zmiany regulaminu rozliczeń kosztów ogrzewania.

- Proponujemy, by opłata stała liczona od metrażu mieszkania wynosiła 80 proc., a tylko 20 proc. kosztów było uzależnionych od odczytu z podzielników - mówi Bartnik.

Na Słonecznym Stoku do czerwca zeszłego roku było 50 na 50. Później jednak zmienił się regulamin.

- Nie ma w nim co prawda podanych procentów, jednak to nie tajemnica, że władze spółdzielni dążą do zwiększenie udziału opłat uzależnionych od podzielników. O ile konkretnie? Okaże się po zakończeniu sezonu grzewczego, kiedy mieszkańcy dostaną zwroty lub będą musieli dopłacać - mówi Stanisław Bartnik. Obawia się kolejnych horrendalnych dopłat.

Słoneczny Stok to jedyna białostocka spółdzielnia, gdzie jest z tym aż taki problem. Na przykład w Zachęcie przy podzielnikach elektronicznych 50 proc. płaci się od metrażu, a kolejne 50 proc. z podzielników jest dzielone na dwa. Połowa to faktyczny odczyt w każdym z mieszkań, ale pozostała część jest średnią z całego pionu.

- Płacić muszą więc również ci, którzy zakręcają grzejniki. Daje to komfort pozostałym mieszkańcom, że nie będą musieli płacić za sąsiadów - mówi Wiktor Grześ, prezes Zachęty.

Wychodzi z założenia, że skoro nie da się zrobić tak, że każdy płaci za siebie (to niemożliwe, bo ciepło rozchodzi się w całym pionie), lepiej rozłożyć opłaty w miarę równo na poszczególnych mieszkańców. Mniej ważne jest, kto ile faktycznie zużył. Prezes Słonecznego Stoku Jerzy Cywoniuk uważa inaczej. W połowie lutego rozpoczął akcję sprawdzania kaloryferów w łazienkach. Wyszło na jaw, że na tysiąc mieszkań, w co trzecim grzejniki były zbyt duże.

Co się dzieje na Słonecznym Stoku

- Na Słonecznym Stoku mamy zebrane wszystkie patologie trawiące od lat polskie spółdzielnie mieszkaniowe. Mieszkańcy są przerażeni poczynaniami prezesa. Co jeszcze wymyśli? - mówi Paweł Backiel, szef Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego. Metody prezesa nazywa ubecką inwigilacją.

Chodzi o rozliczenia za ciepło. Awantura zaczęło się w połowie lutego. Napisaliśmy, że spółdzielnia tropi mieszkańców, którzy montują w łazienkach zbyt duże kaloryfery. Potem zakręcają grzejniki w pozostałych pomieszczeniach, otwierają drzwi od łazienki i mają ogrzane całe mieszkanie. Tracą na tym sąsiedzi, którzy za niego płacą.

Słoneczny Stok tropi mieszkańców: Będą fotografować grzejniki

- Na tysiąc sprawdzonych mieszkań, w co trzecim były zbyt duże kaloryfery - mówi Jerzy Cywoniuk, prezes Słonecznego Stoku.

Mało tego. W czternastu mieszkaniach kontrolerzy trafili na ogrzewanie podłogowe. Tutaj kombinatorstwo polega na tym, że mieszkańcy zakręcają grzejniki i „podpinają się” do gorącej rury doprowadzającej ciepło do ich mieszkań, za co oczywiście nie płacą.

Spółdzielnia nie będzie wymagać demontowania tego typu instalacji. Mieszkańcy będą jednak musieli zapłacić więcej, za faktycznie zużyte ciepło.

- Nie tędy droga. Zamiast ścigać mieszkańców, spółdzielnia powinna zwiększyć udział kosztów zależnych od metrażu mieszkania w wyliczeniu opłaty za ciepło. Wtedy nikomu nie będzie się opłacało oszukiwać - mówi Paweł Backiel.

Jego stowarzyszenie proponuje, by opłata stała wynosiła 80 proc., a tylko 20 proc. kosztów było uzależnionych od odczytu z podzielników. Taka konkluzja została zawarta we wniosku, jaki w zeszłym tygodniu złożył do prokuratury wiceprezes stowarzyszenia Stanisław Bartnik. Chce, by to prokuratura zobowiązała spółdzielnię do zmiany regulaminu.

O zwiększeniu udziału kosztów stałych w opłatach za ciepło nie chce słyszeć Jerzy Cywoniuk.

- Mieszkańcy chcą płacić za tyle, ile zużyją - mówi.

Ciekawe, że pod pomysłem Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego podpisało się już około tysiąc mieszkańców spółdzielni. Może więc warto pójść krok dalej i domagać się zdjęcia podzielników i płacenia od metrażu mieszkania?

- Ludzie chcą jednak, by przynajmniej część opłaty była zależna od tego, kto ile zużywa - mówi Stanisław Bartnik.

Zgadza się z tym prezes spółdzielni Zachęta Wiktor Grześ.

- Z naszych doświadczeń wynika, że bez podzielników zużycie ciepła wzrasta o 1/3. Ludzie już wtedy nie oszczędzają - podkreśla.

W Zachęcie nie ma jednak takich problemów z dopłatami jak w SM Słoneczny Stok. Prezes Cywoniuk obiecuje, że w jego spółdzielni też nie będzie.

- Rozliczenia za sezon grzewczy 2015/2016 będą przeprowadzone według nowych zasad, a kilkutysięczne dopłaty staną się przeszłością - zapewnia.

Droższe ciepło

Od 1 marca MPEC podnosi opłaty za ciepło. Podwyżka wynosi średnio 3,79 procent.

Poprzednia taryfa dla ciepła obowiązywała od 1 stycznia 2015 roku - mówi Zbigniew Gołębiewski, rzecznik MPEC. Nowe stawki zatwierdził Urząd Regulacji Energetyki. Wzrosty w poszczególnych grupach taryfowych kształtują się od 5,24 do 8,86 procenta.

O wysokości stawek dla samych mieszkańców decydują administratorzy budynków - głównie spółdzielnie mieszkaniowe, Zarząd Mienia Komunalnego i wspólnoty mieszkaniowe.

Piotr Jankowski, radny PiS i przewodniczący komisji rewizyjnej twierdzi, że podwyżek dałoby się uniknąć, gdyby MPEC nadal należał do gminy.

- Popełniłem błąd, gdy będąc w PO głosowałem za sprzedażą spółki. Teraz nic już nie da się zrobić - mówi.

Jak to robią inni

SM Rodzina Kolejowa

Są dwa sposoby uzależnione od rodzaju podzielników. W przypadku wyparkowych płaci się 50 procent kosztów stałych od metrażu i 50 proc. z odczytu. Jeśli podzielnik jest elektroniczny, to koszty rozkładają się odpowiednio 70 do 30 proc. Wynika to ze specyfiki tych urządzeń. Elektroniczne można nastawić na „zero”, w wyparkowych to niemożliwe. Zawsze jest przynajmniej chociaż trochę ciepła, za które trzeba płacić.

Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa

Tutaj koszty stałe wahają się od 40 do 50 procent.

Dopłaty owszem się zdarzają, ale są rzędu maksymalnie około tysiąca złotych.

SM Zachęta

Przy podzielnikach elektronicznych od metrażu płaci się 50 procent.

Natomiast kolejne 50 proc. z podzielników jest dzielone na dwa. Połowa to faktyczny odczyt w każdym z mieszkań, ale pozostała część jest średnią z całego pionu.

- Płacić muszą więc również ci, którzy zakręcają grzejniki. Daje to komfort pozostałym mieszkańcom, że nie będą musieli płacić za sąsiadów - mówi Wiktor Grześ, prezes Zachęty.

Natomiast jeśli ktoś ma podzielnik wyparkowy płaci 60 proc. kosztów stałych i 40 proc. zmiennych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny