Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w agencji towarzyskiej, nie żyje młody mężczyzna. A jego matka myśli, że zginął na ulicy

(mw)
Matka nie żyjącego mężczyzny nie mogła powstrzymać łez.
Matka nie żyjącego mężczyzny nie mogła powstrzymać łez. fot. Magdalena Wasiluk
Ojciec i syn wybrali się do jednej z białostockich agencji towarzyskiej. Zginął młody mężczyzna. Proces w tej sprawie ciągle trwa.

Oskarżeni to trzej mieszkańcy Bielska Podlaskiego i jeden białostoczanin. Pobili Łotysza. Jeden z nich rozbił obcokrajowcowi butelkę szampana na głowie. Teraz Mariuszowi S. grozi 12 lat więzienia.

-To był taki spokojny chłopak! Można było bić w inne miejsca na ciele, a nie po głowie! Syn miałby sińce, ale ja bym go wyleczyła! Przeprosiny to są tylko słowa... - płakała dziś w sądzie matka zabitego w styczniu Łotysza.

Tak kobieta zareagowała na przeprosiny trzech z czwórki oskarżonych mężczyzn. Trzej mieszkańcy Bielska Podlaskiego i białostoczanin odpowiadają przed sądem za śmiertelne pobicie Łotysza w jednej z białostockich agencji towarzyskich.

Główny oskarżony 32-letni Mariusz S. rozbił na głowie mężczyzny pełną butelkę szampana. Mężczyzna zmarł. Oskarżonemu grozi teraz do 12 lat więzienia. Pozostałym współoskarżonym po 10 lat. Mariusz S. utrzymuje, że nie pamięta feralnego wieczoru, ale przyznał się do winy.

Dziś przed sądem zeznawała też 23-latka, która pracowała w tej agencji wtedy, gdy doszło do bijatyki. Przyznała, że widziała, jak cała czwórka oskarżonych biła i kopała obcokrajowców, chociaż nie wszyscy przyznali się do winy.

Przypomnijmy. Do bójki w agencji towarzyskiej doszło wieczorem 26 stycznia. Tam od kilku godzin oskarżeni pili wódkę. W agencji pojawili się też dwaj pokrzywdzeni Łotysze. Ojciec i syn.

Zamówili dziewczynom szampana, sami pili piwo. Byli już pijani, bo w hotelu wypili butelkę whiskey.

W pewnej chwili starszy z gości poprosił jedną z dziewczyn o numer telefonu. A ta zgłosiła to oskarżonym. Wywiązała się szarpanina. Doszło do bójki, podczas której młodszy przyjezdny został uderzony w głowę butelką.

- Ten starszy pan miał rozcięty łuk brwiowy. Jego syn nie miał widocznych obrażeń. Potem wypiliśmy po dwa kieliszki wódki na zgodę i Łukasz odprowadził Łotyszy do drzwi - wyjaśniał w sądzie 32-letni Jarosław Z.

Mężczyźni wrócili do hotelu i położyli się spać. Ojciec wiele razy wstawał i zwracał uwagę synowi, że chrapie. Gdy się rano obudził, zobaczył, że syn jest zimny i nie oddycha. Na ratunek było już za późno. Lekarz stwierdził zgon. Mężczyzna zmarł z powodu wewnętrznych obrażeń głowy.

Matka zmarłego do tej pory nie wie, że jej syn zginął w agencji towarzyskiej. Myśli, że stało się to na ulicy. Po złożeniu zeznań wyszła. Do tej pory nie wie, jaka jest prawda.

Kolejna rozprawa za trzy tygodnie. Spodziewane są mowy końcowe stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny