Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedzą za kratami od 15 lat. To może być pomyłka

Jacek Wolski [email protected]
Odsiadujący wyrok dożywocia Marcin Chmielewski (z lewej) i Krzysztof Kaczmarczyk mówili reporterom "Państwa w państwie", że są niewinni.
Odsiadujący wyrok dożywocia Marcin Chmielewski (z lewej) i Krzysztof Kaczmarczyk mówili reporterom "Państwa w państwie", że są niewinni.
Od 15 lat za kratami siedzą dwaj niewinni ludzie. Zostali w sprawę wrobieni przez współoskarżonych, policjantów z Giżycka oraz prokuratorów z Suwałk. Taki przekaz poszedł na całą Polskę za pośrednictwem emitowanego przez Polsat programu "Państwo w państwie". Czy tak było w rzeczywistości? Po latach śledczy znów zajęli się tą sprawą.

Byłbym jednak bardzo ostrożny w ferowaniu wyroków - komentuje anonimowo jeden z suwalskich sędziów, który tę sprawę wiele lat temu rozpatrywał. - To było bardzo skrupulatne postępowanie. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, co do winy oskarżonych. Spieraliśmy się jedynie w kwestii wymiaru kary. Zresztą, Sąd Apelacyjny w Białymstoku nasze rozstrzygnięcia w pełni podtrzymał.

Wydawało się, że sprawa, którą cała Polska żyła kilkanaście lat temu dawno już poszła w zapomnienie. Wyrok zapadł, bandyci odsiadują kary. Jednak w styczniu tego roku zajął się tym polsatowski program. I zrobiła się burza. Jedno śledztwo dotyczące potencjalnego przekroczenia uprawnień przez policjantów i prokuratorów już zostało wszczęte, nie jest wykluczone, że wznowiony będzie cały proces.

Wbili trzy kołki w usta

Bestialstwo zabójców wciąż budzi zgrozę. To był październik 1998 r. Dwaj bracia z Giżycka - 15-letni Adam i 11-letni Szymon wybrali się nad jezioro na ryby i wszelki ślad po nich zaginął. Miesiąc później znaleziono dwa ciała. Minęły kolejne tygodnie i zatrzymano potencjalnych sprawców.

Co zdarzyło się nad jeziorem? Kilku mężczyzn piło tam wódkę. - Mamy cię nareszcie, ty konfidencie - miał powiedzieć jeden z nich na widok 15-letniego Adama N. Wszyscy rzucili się na chłopca. Dusili go, kopali i po nim skakali. W końcu uznali, że nie żyje. Adama przykryli gałęziami.

Wtedy zabrali się za młodszego. Tak długo przytapiali go w jeziorze, aż przestał oddychać. Kiedy wracali i przechodzili obok przykrytego gałęziami Adama zauważyli, że wciąż daje oznaki życia. Wtedy wbili mu w usta trzy drewniane kołki.

Według prokuratury, a później sądu, najbardziej aktywnymi uczestnikami byli liczący sobie wówczas po nieco ponad 20 lat giżycczanie Marcin Chmielewski oraz Krzysztof Kaczmarczyk. Pomagali im natomiast Robert T., Sebastian S,. i Piotr P.

W 2000 r. w Sądzie Okręgowym w Suwałkach zapadł pierwszy wyrok. Dwaj główni oskarżeni otrzymali po 25 lat więzienia. Prokuratura się jednak od tego odwołała twierdząc, że kary są za niskie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku z tym się zgodził i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W 2001 r. Kaczmarczyk i Chmielewski usłyszeli kolejny wyrok - dożywotnie pozbawienie wolności. To rozstrzygnięcie białostocka apelacja zatwierdziła.

W 2003 r. sprawą zajął się jeszcze Sąd Najwyższy. Ale wniosek o kasację wyroku odrzucił. Niczego więcej już nie można było zrobić. Chmielewskiemu i Kaczmarczykowi pozostała tylko taka nadzieja, że będą mogli ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 25 latach.

- Nie jestem winny - krzyczał Chmielewski, gdy wyprowadzano go z suwalskiego sądu. - Ten wyrok, to kpina - wtórował mu Kaczmarczyk.

Mogli zostać wrobieni

Mniej więcej w tym samym czasie rodziny obu mężczyzn zainteresowały sprawą Helsińską Fundację Praw Człowieka w Warszawie.

- Niemal od początku byłam przekonana, że dwaj główni oskarżeni zostali wrobieni - opowiadała Maria Ejchart, przedstawicielka fundacji. - To był proces poszlakowy. Dobry adwokat sprawę by wygrał. Podobnie, jak napisałby znacznie lepszy wniosek o kasację do Sądu Najwyższego.

"Państwo w państwie" temat wzięło właśnie z tego źródła. - Im bardziej media tę sprawę nagłaśniają, tym większa szansa na zatrzymanie prawdziwych zabójców - uważa Maria Ejchart.

Fundacja sprawę zaliczyła do kategorii pomyłek sądowych. Dlaczego? Bo praktycznie cały materiał dowodowy został oparty na zeznaniach trzech współoskarżonych - Roberta T., Piotra P. i Sebastiana S. To oni obciążali Chmielewskiego i Kaczmarczyka. Przedstawiciele fundacji przypuszczają, że po to, by zmniejszyć swoją odpowiedzialność, a, być może, ukryć także innych sprawców morderstwa.

Zastrzeżenia budzi również choćby sposób okazania głównych podejrzanych. Trzej inni wiedzieli od policjantów np., że jeden z nich nosi ksywkę "Szklane oko". Kaczmarczyk takie oko ma w rzeczywistości. To skutek ciężkiej choroby, jaką przeszedł. Przed sądem Robert T. przyznał zresztą, że policjanci sugerowali mu, jakie zeznania ma złożyć.

Nikt też nigdy nie wyjaśnił, z jakiego powodu Chmielewski i Kaczmarczyk mieli zakatować braci N. Motyw mógł mieć natomiast jeden z członków rodziny Roberta T. Bo w przeszłości miał scysję z rodziną chłopców. I choć podczas jednego z postępowań suwalski sąd próbował to wyjaśnić, jednak bez powodzenia. Giżycka policja odpowiedziała, że w tej sprawie nie ma żadnych materiałów.

Przedstawiciele helsińskiej fundacji uważają również, że sąd bez specjalnego uzasadnienia odrzucił alibi Kaczmarczyka oraz Chmielewskiego i, generalnie, naruszył zasadę domniemanej niewinności.
Pozostaje pytanie, dlaczego, jeśli HFPC ma rację, śledztwo prowadzone było w taki właśnie sposób. Bo, z kolei, jaki interes mieli policjanci z Giżycka, czy nadzorujący ich prokuratorzy z Suwałk, by wrobić w sprawę akurat tych dwóch mężczyzn? Czy da się to wytłumaczyć presją ze strony przełożonych, domagających się jak najszybszego zatrzymania sprawców tak bulwersującej opinię publiczną zbrodni? To też jest więc mocno dyskusyjna kwestia.

Największa kompromitacja?

Chmielewski i Kaczmarczyk, a także przedstawiciele helsińskiej fundacji walczyć nie przestawali. Kilka lat temu złożyli nawet wniosek o wznowienie postępowania, ale sąd to odrzucił. Uznał bowiem, że nie pojawiły się żadne nowe okoliczności.

No i sprawą zajęło się "Państwo w państwie". Autorzy programu od razu tezę postawili jasno: Kaczmarczyk i Chmielewski są niewinni. Zostali wrobieni. W programie ujawniono nagranie, jakiego w więzieniu dokonał Chmielewski. Zapytał Roberta T., jak ta sprawa wyglądała naprawdę. A ten odparł, że ani Chmielewskiego, ani Kaczmarczyka na miejscu zbrodni nie było. Mieli tam pojawić się jacyś inni mężczyźni, których on nie zna.

- Zostaliście wrobieni przez psów - stwierdził, mając na myśli policjantów.

Do studia zaproszono m.in. Romana Giertycha, byłego wicepremiera, a dzisiaj adwokata. Ten wypowiadał się najostrzej. Mówił o nędznych policjantach, nędznych prokuratorach i małomiasteczkowych sądach. Podczas trzeciego już programu poświęconego tej sprawie, który został wyemitowany tydzień temu, stwierdził, że w tym przypadku możemy mieć do czynienia z największą w historii kompromitacją polskich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

Jeszcze w marcu autorzy "Państwa w państwie" złożyli do prokuratury doniesienie o możliwości przekroczenia uprawnień przez osoby prowadzące to śledztwo. Prokuratura Generalna przesłała to do Białegostoku. Tam sprawa jest badana. Termin zakończenia śledztwa przedłużono niedawno do drugiej połowy sierpnia. Prokuratura, ze względu na dobro postępowania, żadnych szczegółów nie ujawnia.
Według programu "Państwo w państwie", najważniejsi świadkowie zostali już przesłuchani, a Robert T. potwierdził to, co wcześniej nagrał Chmielewski.

Mecenas Giertych, który stał się pełnomocnikiem obu skazanych złożył też do Sądu Najwyższego wniosek o wznowienie całego procesu. Decyzja zapadnie w ciągu kilku najbliższych miesięcy.

Nie chcą się bronić

Choć w świat poszło już, że policjanci z Giżycka i prokuratorzy z Suwałk mogli tę sprawę wypaczyć, żadnej reakcji ze strony pomawianych nie ma. Policjanci z Giżycka w ogóle głosu zabierać nie chcą. Podobnie jak Hanna Lewczuk, która do pewnego czasu nadzorowała postępowanie z ramienia prokuratury. Dzisiaj kieruje jej strukturami w Suwałkach.

- Nie miałam żadnych wątpliwości co do winy tych osób pisząc akt oskarżenia - mówi natomiast Grażyna Zielińska, była prokurator, a dzisiaj suwalska sędzia, która sprawę przejęła na późniejszym etapie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny