Ścieżki rowerowe w Bielsku Podlaskim

Bomba z "autostradą" wybuchła przed kilkoma tygodniami. Rząd, przy znacznym udziale unijnych pieniędzy, planuje olbrzymią inwestycję we wschodniej Polsce. Ma to być "autostrada dla rowerów" o długości ponad 2 tys. km!

Ominą nas turyści

Wielka ścieżka rowerowa ma do 2012 roku połączyć województwa: podkarpackie, świętokrzyskie, lubelskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie. Trasa w miastach ma mieć 2,5 m szerokości, a na terenach wiejskich od 1,5 do 2 m. Wraz z nią powstaną parkingi i miejsca postojowe. Jednak plany nowej trasy nie uwzględniają Bielska.

- Nikt nic z nami nie konsultował - przyznaje Eugeniusz Berezowiec, burmistrz Bielska Podlaskiego.

- Jeśli ta inwestycja powstanie z dala od Bielska, to będzie to wielka strata. I dla miłośników kolarstwa, i dla lokalnych przedsiębiorców, bo przecież z "autostrady" mają korzystać turyści. Bez trasy ominą Bielsk - podkreśla Mariusz Mak, współorganizator imprez rowerowych.

Pas na asfalt i jest ścieżka

Czy "autostrada" rzeczywiście powstanie? Z danych rządu wynika, że budowa ponad 2 tys. km trasy pochłonie 50 mln zł, czyli kilometr trasy będzie kosztował 25 tys. zł.

- To za mało, bo koszt kilometra solidnej ścieżki rowerowej waha się od 300 do 700 tys. zł - alarmują urzędnicy marszałka, który ma nadzorować wydawanie pieniędzy.

Z planowanych na Podlasiu 550 km trasy można więc będzie (za fundusze unijne i rządowe) zbudować tylko 50 km ścieżek: - Lepsze 50 km niż nic - kwituje Mariusz Mak.

Co z resztą? Albo dopłacą samorządy, albo... zmieni się standard ścieżki: - Można wymalować przy krawędzi jezdni biały pas, ustawić znaki i będzie ścieżka rowerowa - śmieją się drogowcy. - Ale trudno to nazwać "autostradą".

W planach Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego unijna trasa ma omijać Bielsk. Zacznie się w Niemirowie nad Bugiem (na wschód od Mielnika, przy granicy z Białorusią) i dalej pobiegnie przez Białowieżę, Michałowo, Supraśl do Białegostoku. Potem trasa prowadziłaby m.in. do: Choroszczy, Tykocina, Augustowa, Suwałk i słynnego wiaduktu w Stańczykach: - O jej lokalizacji decyduje atrakcyjność turystyczna - wyjaśniają urzędnicy.

Bielsk nie został więc uznany za miejsce atrakcyjna dla turystów i z brakiem ścieżek musi radzić sobie sam.

Miasto w pętlach

Na razie nasi rowerzyści mają do dyspozycji kilka kilometrów trasy rowerowej po obu stronach alei Piłsudskiego. Ścieżki zbudowała GDDKiA, podczas modernizacji tzw. wewnętrznej obwodnicy Bielska. Krótsze odcinki, przystosowane do jazdy rowerem, są też wzdłuż ulic: Ogrodowej i Jana Pawła II. W planach jest przebudowa dalszej części obwodnicy: al. Piłsudskiego i ul. Białostockiej i wydłużenie ścieżek.
Miasto ma jednak szersze plany: - Chcemy, korzystając z istniejących ścieżek, opasać Bielsk dwiema pętlami tras dla rowerzystów - zapowiada burmistrz Berezowiec.

Pierwsza z nich zaczynałaby się na planowanym nowym rondzie u zbiegu ul. Białowieskiej i Kleeberga, potem przecinała ul. Mickiewicza i Północną dochodziła do Ogrodowej. Tam skręcałaby w Rzeczną, a następnie w Jagiellońską, do komendy straży pożarnej. Stamtąd biegłaby Zamkową i Poniatowskiego, potem alejką parkową (opodal Góry Zamkowej) i docierałaby do ul. Białowieskiej, na której zaczynałaby się już ścieżka GDDKiA. W ten sposób zamknięta byłaby pierwsza z pętli.

Druga zaczynałaby się za torami, opodal kładki dla pieszych, i biegła ulicami: Wyszyńskiego, Sportową i Studziwodzką - do Studziwód, a następnie Grabniakiem do Dubiażyńskiej i wracała pod WKU i Brańską pod kładkę.

- Szacujemy, że cała inwestycja będzie kosztowała miasto 1,6 mln zł - mówi Berezowiec. - Nie będzie wsparcia z zewnątrz, więc poszukamy pieniędzy we własnym budżecie.