Schrony w Białymstoku
Obecnie mamy w mieście ok. 190 schronów. Zmieści się w nich 18 tys. osób - mówi Ryszard Moczydłowski, kierownik referatu obrony cywilnej i spraw obronnych w biurze zarządzania kryzysowego w białostockim magistracie.
W 2008 roku pisaliśmy, że schronów było 215. A ich pojemność wynosiła 22 tys. osób.
- W latach 2014-18 sporo schronów zostało jednak zlikwidowanych z tego powodu, że były w stanie nienadającym się do użytku. Lub też istniały pod budynkami, które rozebrano. Tak się stało chociażby w przypadku Uchwytów czy PMB, czyli zakładów pracy które przestały istnieć -
podkreśla Moczydłowski.
Czytaj też: Schron? To ściśle tajne!
Białostockie schrony - tak jak zresztą i w całej Polsce - powstawały przede wszystkim na przełomie lat 50. i 60., czyli czasach, w których istniały obawy, że "zimna wojna" zmieni się w gorącą.
- Połowa naszych schronów stanowi własność miasta. Właścicielami pozostałych są zakłady pracy czy też spółdzielnie. Te należące do miasta są sukcesywnie remontowane. Z pozostałymi jest różnie. Zdarzają się jednak wspólnoty mieszkaniowe, takie jak ta przy ul. Lipowej 16, które bardzo dbają o swój schron. Zawsze stawiam tę wspólnotę za przykład. Z drugiej strony są też właściciele, którzy nie dbają o te pomieszczenia. Trzeba jednak pamiętać, że konflikt zbrojny nie wybucha zazwyczaj z dnia na dzień. Stąd też, po ogłoszeniu stanu podwyższonej gotowości, jest czas na to, aby dostosować schrony do pełnej wartości użytkowej - mówi Ryszard Moczydłowski.
Czytaj też: Białystok ma fascynujące podziemia. Kanały i schrony jak wielka sieć (zdjęcia)
Dodaje, że choć nie ma przepisów, które nakazywałyby właścicielom utrzymanie schronów w należytym stanie, to prawo mówi o tym, że jeśli ktoś wynajmuje pomieszczenia, to w razie wojny ma 48 godzin na zabranie mebli i innego sprzętu.
- Tak aby schron mógł być w pełni wykorzystywany - podkreśla Ryszard Moczydłowski.
Białostockie schrony najczęściej w centrum
Sporo białostockich schronów zlokalizowanych jest w ścisłym centrum. Znajdują się chociażby przy al. Piłsudskiego czy ul. Białówny. Przy tej ostatniej ulicy np. pod numerem 1.
- Z tego co wiem, że mój lokal nie jest schronem. Ma bowiem okna - mówi Wojciech Strójkowski, który przy ul. Białówny 1 prowadzi antykwariat Pąsowa Sowa.
Ryszard Moczydłowski komentuje, że obiekt figuruje jednak w ewidencji. - W razie konfliktu zbrojnego okna można zamurować - podkreśla.
W dzisiejszych czasach schronów już się nie buduje. - Podrażają one inwestycję o ok. 30 proc. Niemniej uzgadniając plany miejscowe zwracamy uwagę, aby np. podziemne garaże pod galeriami handlowymi budować w taki sposób, żeby w razie potrzeby garaże takie mogły być przystosowane do wykorzystania na funkcje ochronne - mówi Ryszard Moczydłowski.
Architekt Krzysztof Kulesza opowiadał kilka lat temu na naszych łamach o schronie pod Pałacem Lubomirskich, w którym w czasie II wojny światowej został zbudowany dla szefa niemieckiej administracji cywilnej Bezirk Bialystok - gauleitera Ericha Kocha.
- Byłem w środku. To potężna, dwuizbowa komora, w której dziś znajduje się uczelniany magazyn - mówił Krzysztof Kulesza.
Ryszard Moczydłowski komentuje, że ten akurat obiekt nie figuruje w ewidencji.
- Widocznie więc nie spełnił norm. Żeby dane pomieszczenie mogło być schronem musi mieć taki strop, który wytrzyma ciężar gruzu, który ewentualnie spadnie po zburzeniu budynku. Musi mieć też wyjście awaryjne i zapewnioną wentylację - podkreśla.

Lucyna Nenow - wizyta prezydenta Dudy w Jaworznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?