Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądzą zabójców, rabusiów, włamywaczy i notorycznych aferzystów

Włodzimierz Jarmolik
sxc.hu
O czym mogli myśleć przedwojenni więźniowie, siedzący w celi więzienia przy Szosie Baranowickiej (dzisiaj Kopernika)? Ci z dłuższymi wyrokami oczywiście o ucieczce. Ale wydostać się zza krat nie było łatwo. Pilnowali.

Potencjalny uciekinier szukał więc swojej szansy poza więziennymi murami. Zwłaszcza gdy konwojowano go na rozprawę sądową, albo też już w samym budynku wymiaru sprawiedliwości. I tutaj zaczyna się właśnie historia Franciszka Szkiłądzia, który potrafił bryknąć swoim więziennym opiekunom przez sądowe okno.

Schwytanych i przesłuchanych przestępców policja białostocka przekazywała do dyspozycji władz sądowych. Sądy: grodzki i okręgowy mieściły się początkowo przy ul. Warszawskiej, dopiero na początku lat trzydziestych zostały przeniesione do nowoczesnych, specjalnie wzniesionych budynków przy Mickiewicza 5.

W sądzie grodzkim (coś w rodzaju dzisiejszego kolegium ds. wykroczeń) rozpatrywano sprawy drobne, w korytarzach na długich ławkach siedział zawsze tłum poślednich złodziejaszków, podpitych awanturników, a zwłaszcza szczególnie hałaśliwych panienek lekkich obyczajów. Poza nimi częstymi gośćmi poczekalni grodzkiej byli dorożkarze nieprzestrzegający ulicznych przepisów, drobni kupcy przekraczający czas handlowania czy dozorcy nie dość sumiennie dbający o porządek na podlegającej im posesji.

Sąd okręgowy miał wybitniejszych klientów. Sądzono w nim zabójców, rabusiów, włamywaczy i notorycznych aferzystów. Jednak straszne słowa "kara śmierci" padały z ust przewodniczącego składu sędziowskiego nader rzadko. Od wysokich wyroków skazanym przysługiwało jeszcze odwołanie się do sądu apelacyjnego w Warszawie.

W kwietniu 1932 roku białostocki sąd okręgowy funkcjonował już przy ul. Mickiewicza, chociaż jego gmach był cały czas wykańczany. Właśnie wtedy na wokandzie znalazła się sprawa Franciszka Szkiłądzia, oskarżonego o notoryczne lekceważenie służb więziennych. Przy Baranowickiej Szkiłądź odsiadywał właśnie czteroletni wyrok. Był wcale niezłym skoczkiem, złodziejem, który przez dach dostawał się do upatrzonych wcześniej mieszkań.

Więzienny konwojent przyprowadził swojego podopiecznego nieco za wcześnie. Mający go przesłuchać sędzia był jeszcze zajęty. Trzeba było zaczekać. Oczywiście nie na korytarzu, w tłumie kłębiących się różnych indywiduów i ich rodzin, ale w osobnym pokoju, przeznaczonym dla szczególnie niebezpiecznych aresztantów. Mieścił się on na pierwszym piętrze sądowego budynku.

Początkowo Szkiłądź siedział spokojnie na krześle i kontemplował z uwagą swoje upaćkane wiosennym błotem kamasze. Tu trzeba zaznaczyć, że więźniów do sądu dostarczano nie jakimś pojazdem, ale na piechotę. W pewnym momencie skoczek Franciszek zerwał się z miejsca, podbiegł szybko do okna, w którym nie było krat i jednym silnym szarpnięciem otworzył je na oścież.
Przysypiający konwojent nawet nie zareagował. Tymczasem więzień był już na parapecie, skąd bez wahania ruszył w dół, na znajdujący się pod oknem trawnik.

Poza nieco stłuczoną nogą nic sobie nie zrobił. Kulejąc rzucił się do dalszej ucieczki. Wiodła ona przez ul. Świętojańską. Goniły go krzyki gapowatego konwojenta - trzymajcie, łapajcie bandytę!

Na ten alarm zareagował Aleksander Tykocki, właściciel budki z papierosami stojącej właśnie przy ul. Świętojańskiej. Kiedy zobaczył utykającego mężczyznę w więziennym mundurku, który kuśtykał w stronę Zwierzyńca, sięgnął pod ladę, gdzie leżał rewolwer. Trzeba tutaj dodać, że papierosiarz miał pozwolenie na broń. Jego trafika była bowiem już kilka razy nawiedzana przez zuchwałych wymuszaczy.

Tykocki wystrzelił parę razy na postrach. Ten hałas sprowadził na ulicę Świętojańską kilku okolicznych posterunkowych. Policjanci dopadli w końcu zbiega. Zakuty w kajdanki trafił znowu na Mickiewicza 5.
Następnego dnia miejscowa prasa miała używanie. Jak łatwo można czmychnąć z gmachu sądu okręgowego, tak nowoczesnego i długo budowanego. Sam prezes sądu Leon Zubelewicz musiał się gęsto tłumaczyć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny