Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rynek Kościuszki 2. Białostocki szpital parafialny

Wiesław Wróbel Biblioteka Uniwersytecka
Metryka z podpisem - Metryka zgonu z 10 maja 1810 r. Marianny Łuckiewiczówny (nr 92), pozostającej babką szpitalną od 17 lat
Metryka z podpisem - Metryka zgonu z 10 maja 1810 r. Marianny Łuckiewiczówny (nr 92), pozostającej babką szpitalną od 17 lat Archiwum Państwowe w Białymstoku, oryginał w Litewskim Państwowym Archiwum Historycznym w Wilnie
Kontynuujemy historię białostockiego szpitala parafialnego (Rynek Kościuszki 2).

Przypomnę, że najstarsza tego typu placówka o charakterze przytułku dla biednych i niedołężnych została ufundowana przez Piotra Wiesiołowskiego (młodszego) tuż przed 1617 r. Pierwotnie szpital stał w miejscu zajmowanym dziś przez klasztor Sióstr Miłosierdzia, a gdy Wiesiołowski rozpoczął budowę nowego murowanego kościoła parafialnego, starą drewnianą świątynię nakazał przenieść w pobliże szpitala i ustanowić kaplicą dla przebywających w przytułku pensjonariuszy.

Kaplica ze szpitalem istniały jeszcze w 1661 r. Później, być może za sprawą fundacji Stefana Mikołaja Branickiego drewniany budynek zastąpiono murowanym szpitalem. Dopiero w latach 1762 r. zakończono murowanie kolejnego szpitala parafialnego, sfinansowanego przez Jana Klemensa Branickiego. W 1768 r. wydał on ordynację na podstawie której miał funkcjonować przytułek - określał w nim zarówno prowenty szpitala, jak i jego organizację wewnętrzną.

W przytułku zgodnie z fundacją Branickiego miało przebywać „dziadów siedmiu i babów starych sześć” niezdolnych do pracy, kalekich lub ubogich, którzy mieli na co dzień posługiwać w kościele parafialnym i wykonywać różne prace porządkowe w obrębie świątyni i gospodarstwa. Według „Opisania szpitala białostockiego […] w miesiącu październiku dniu 9 roku 1790” przygotowanego przez nadzorcę szpitala ks. Jana Michałowskiego, fundusz ustanowiony przez Branickiego był w całości przekazywany na potrzeby przytułku. Oprócz tego „ubodzy żyją z jałmużny różnych”, zaś chorych i umierających odsyłano do klasztoru Sióstr Miłosierdzia. Ich obowiązki określono tymi słowami: „modlić się rano i w wieczór i kościelnego pilnować ochędóstwa”.

Przeglądając księgi metrykalne białostockiej parafii z początku XIX w. odnajdujemy nazwiska najdawniejszych mieszkańców przytułku. Wszystkich określano zwykle jako „dziad/baba ze szpitala kościelnego” lub „dziad/baba szpitalna”. W metrykach zgonu odnotowano z kolei, że mieszkali oni w „szpitalu” lub z języka łacińskiego „xenodochium”. Wymieńmy kilku. Od 1787 r. ze schronienia korzystał tu mieszczanin Jakub Sielachowski. Zmarł w 1810 r., a w metryce zgonu odnotowano, że przeżył 70, w tym 23 lata w szpitalu (trafił więc do niego w wieku niespełna 50 lat). Inną pensjonariuszką była Maria Łuczkiewiczówna, która w szpitalu spędziła 17 z 60 lat swojego życia. W samym tylko 1809 r. znajdujemy wśród świadków chrztów odbywających się w kościele Jana Stalończyka, Zofię Łopacińską, Katarzynę Chocianowiczową, Szymona Gbura, Teresę Rymińską i wspomnianego Jakuba Sielachowskiego. Anna Sawicka była wdową, a w chwili śmierci w 1810 r. liczyła 54 lata, miała też syna i córkę. Ciekawą postacią musiał być Antoni Górski. Według metryki jego zgonu w 1813 r. był to sześćdziesięciopięcioletni „niegdyś żołnierz polski”, który w białostockim przytułku żył od 23 lat (czyli od 1790 r.). W szpitalu przebywała także jego żona, Franciszka Kuligowska, z którą miał kilkoro dzieci. Najmłodsze urodziło się już w przytułku i przeżyło zaledwie rok. Antoni Górski był ponadto określony jako „służący za dziada przy kościele parafialnym”.

Z wizytacji parafii białostockiej z 1818 r. zachował się opis stanu budynku szpitalnego po 50 latach od fundacji Branickiego. „Szpital przy kościele od zachodu słońca względem kościoła, murowany, długości kroków 14, szerokości z filarami kroków 18, na jedno piętro, nad którym kopuła blachą pobita, w której dzwonek, dachówką kryty, ma izbów dwie (oddzielne dla kobiet i mężczyzn - przyp. WW) z komorami dwiema, drzwi z zamkami niemieckimi czworo, okien dużych sześć, do komorów także okien dwa, drzwi od przodu i od tyłu z zamkiem dwoje, kominków do gotowania jedzenia dwa, piec jeden kaflowy zielony, a drugi z cegieł. Izby sklepione”.

Jeszcze tego samego roku car Aleksander I, jako właściciel majętności i miasta Białystok, ukazem odebrał sumy i prowenty ustalone przez Branickiego, dając w zamian 200 rubli i 15 kopiejek rocznego funduszu wypłacanego przez białostocką izbę skarbową. W rezultacie dalszych ograniczeń i konfiskat majątków kościelnych, w 1851 r. z dawnego przytułku korzystało po 8 ubogich - 4 dziadów i tyle samo babek.

Datą graniczną w dziejach szpitala parafialnego były lata 1855-1857. W 1855 r. białostocki dziekan ks. Józef Bąkowski zorganizował z grupą innych miejscowych przedstawicieli elity urzędniczo-finansowej Towarzystwo Dobroczynności, o którym pisałem dużo w poprzednich numerach „Albumu Białostockiego”. Podstawowym celem działania tej organizacji było prowadzenie przytułku dla ubogich oraz uzyskiwanie funduszy na ten cel. Była to inicjatywa zmierzająca do polepszenia sytuacji szpitala parafialnego i jego pensjonariuszy. W tym celu w 1857 r. parafia wydzierżawiła Towarzystwu budynek z 1762 r., po czym zorganizowano w nim na nowo przytułek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny