W środę prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w kraju "częściową" mobilizację, która ma objąć ok. 300 tys. rezerwistów zdolnych do walki. Zwolnieni są z niej studenci, osoby chore, oraz ci, którzy nie są zdolni do prowadzenia walki z innych powodów. Decyzja o mobilizacji została podjęta przez Putina prawdopodobnie ze względu niepowodzeń, których doświadcza rosyjska armia w prowadzonej od 24 lutego inwazji na Ukrainę.
Protesty po decyzji o mobilizacji
Tuż po ogłoszeniu przez Władimira Putina mobilizacji, w największych rosyjskich miastach wybuchło wiele protestów, w wyniku których zatrzymano około 1300 osób. Doniesienia z rosyjskich niezależnych mediów wskazują na to, że mobilizacja nie jest jedynie "częściowa" a powołanie do wojska można dostać podczas kontroli drogowej czy na ulicy.
Influencerki pomagają szerzyć propagandę Putina
W celu uspokojenia społeczeństwa władze Kremla postanowiły zaangażować influencerki, które na swoich profilach w mediach społecznościowych przekonują, że 300 tys. mężczyzn to "zaledwie" jeden procent ze wszystkich podlegających mobilizacji. Przekonują tym samym, że Rosjanie "nie mają się czego obawiać". Wszystkie filmiki opatrzone są hasztagiem "nie panikuj".
Zgodnie z informacjami przekazywanymi na Twitterze przez NEXTA, influencerki posługują się porównaniami swojego społeczeństwa do frytek, kosmetyków i żelek.
W Rosji teoretycznie zablokowane zostały Instagram i Facebook, jednak influencerki wykorzystując system VPN obchodzą zakazy, publikując kolejne filmiki w celu propagowania akcji "nie panikuj".
wu