Otwierając paczkę z książką przypomniały mi się szalone lata 90. XX wieku, kiedy specjaliści od promocji prześcigali się w niekonwencjonalnych pomysłach, a praktycznie każdy z nich był w Polsce nowością. A i, zdaje się, budżety mieli znacznie większe. Dziś musi wystarczyć tylko styropianowa tacka, która trochę zaprzecza estymie, z jaką postaci "Sekretnej kolacji" odnoszą się do głównego dania wieczoru.
Raphael Montes świetnie chwyta ducha czasów. Ukazuje grupkę przyjaciół, którzy nie potrafią dorosnąć, trudno im zarobić na własne utrzymanie, internet traktują z nad wyraz głupawą beztroską. I właśnie od internetowego żartu zaczyna się ich równia pochyła, a może wznoszenie na szczyt? W sztubackich w gruncie rzeczy dywagacjach, na jakie pozwala sobie autor "Sekretnej kolacji" wspomina przecież, że kodeksy przewidują kary, za bezczeszczenie zwłok, ale za kanibalizm już nie.
Autorowi i tłumaczącej go Barbarze Bardadyn nie zabrakło fantazji w jak najbardziej smakowitym i pobudzającym zmysły opisywaniu smaku dobrze przyprawionego ludzkiego mięsa. A że w hurtowniach o nie raczej trudno, w książce będą i wątki rodem z horrorów i krwistych filmów grozy. Czy jednak kanibalizm powinien być karany? Takie pytanie czai się z tyłu głowy w czasie lektury, szczególnie wielbicielom "Hell's Kitchen" i podobnych im kulinarnych zawodów w świetle jupiterów .
Fanów kryminału "Sekretna kolacja" raczej nie przyprawi o mdłości, a może właśnie jesteśmy świadkami narodzin nowego podgatunku - thrillera gastronomicznego? Smacznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?