Jednocześnie sąd oddalił wniosek miasta. Prezydent prosił w nim o unieważnienie uchwał podjętych podczas walnego zgromadzenia Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, na którym wybrano prezesa. Zachodziła bowiem obawa, że podczas głosowania doszło do nieprawidłowości. Najpoważniejszym zarzutem było to, że rękę z mandatem podnosiły pracownice związku. Nie miały do tego prawa, bo nie były delegatami klubów.
- Istotnie, doszło do głosowania, w ramach którego głosy oddały osoby nieuprawnione - potwierdził sędzia. - Nie rzutowało to jednak na ostateczny wynik. Bez tych osób uchwały zapadły zgodnie z wymogami statutu stowarzyszenia.
Drugi zarzut zawarty we wniosku miasta dotyczył tego, że skład delegatów był sprzeczny z treścią statutu. Także ten nie został uwzględniony. Sędzia stwierdził jednak, że przepisy statutu mogą rodzić wątpliwości interpretacyjne, czego dowodem jest to postępowanie.
- Należy pomyśleć, czy statut nie wymaga szybkich zmian - zasugerował sędzia.
Środowy wyrok nie jest prawomocny. Przysługuje od niego apelacja.
- Czy będziemy się odwoływać? Trudno powiedzieć. Za wcześnie na decyzję - stwierdził Artur Wojtkowski, dyrektor Biura Sportu w Urzędzie Miejskim w Białymstoku, który reprezentował magistrat. - Sąd zbadał sprawę, w uzasadnieniu wskazał różne aspekty. Zobaczymy, co dalej.
Usatysfakcjonowani orzeczeniem czują się natomiast przedstawiciele Podlaskiego Związku Piłki Nożnej.
- Sąd uznał, że nasze wybory były legalne. Od początku staliśmy na stanowisku, że wątpliwości miasta nie miały uzasadnienia - powiedział Przemysław Sarosiek, sekretarz PZPN. - Jeśli chodzi o statut, to mamy świadomość, że jest on niedoskonały i na pewno będą zmiany.
Jak pisaliśmy, prezydent skierował wniosek do sądu po sygnale, jaki otrzymał od klubu Jagiellonia. Jego prezes, Cezary Kulesza miał startować we wspomnianych wyborach, ale nie został dopuszczony z przyczyn formalnych. Wybory wygrał natomiast Witold Dawidowski, który był prezesem PZPN w poprzedniej kadencji.
- Stosunki z Jagiellonią są tak złe, że nie wyobrażam sobie, by mogło być jeszcze gorzej - nie krył Przemysław Sarosiek. - Mam nadzieję, że kiedy opadnie ten bitewny kurz, zaczniemy rozmawiać.
Twierdzi też, że przedstawiciele związku są na to gotowi.
Przeczytaj również Afera w PZPN: Wybory prezesa i oszustwo rozpatrzy sąd
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?