Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez rozwód stracił dziecko. Teraz w sądzie walczy o większe prawa.

Fot. Wojciech Oksztol
Pan Adam Przez rozwód stracił dziecko.
Pan Adam Przez rozwód stracił dziecko. Fot. Wojciech Oksztol
Rola ojca po rozwodzie to płacić alimenty i jak najmniej wtrącać się w życie dziecka. A ja kocham swojego syna i nie pozwolę, żeby była żona mnie odseparowała - mówi Adam Andrzejewicz. Przez rozwód stracił dziecko. Skargę na polskie sądy napisał nawet do Strasburga.

Dramat pana Adama rozpoczął się niecałe dwa lata temu. Właśnie wtedy jego była żona postanowiła ograniczyć mu kontakty z synem. I właśnie wtedy rozpoczął długą walkę o swoje prawa do dziecka. Nie spodziewał się, że będzie aż tak ciężko. Przez rozwód stracił dziecko

Rozwiódł się z żoną już 10 lat temu. Na początku wszystko było w porządku. Pan Adam mógł kontaktować się z synem zawsze wtedy gdy chciał, albo gdy syn miał na to ochotę. Żonie odpowiadało, że dziecko się z nim spotyka.

- Co prawda sąd od razu wyznaczył mi widzenia co dwa tygodnie, we wtorki i czwartki. Ale ja po prostu ich nie przestrzegałem. Mojej byłej to nie przeszkadzało, nie utrudniała mi kontaktów z synem - mówi Adam Andrzejewicz.

Wtedy specjaliści oceniali jego związek z synem jako silny. Podkreślali, że ojciec jest dla dziecka ważny i nie powinien być ograniczany.

- Przez 10 lat budowałem relacje ojciec - syn, nasz kontakt był zawsze bardzo dobry, ale teraz wszystko zniszczono - przyznaje.

Wszystko zmieniło się dwa lata temu. Jego była żona po raz drugi wyszła za mąż i od razu ograniczyła ojcu kontakty z synem, wprowadzając w życie widzenia, które kilka lat wcześniej wyznaczył sąd.

- Zrobiła mu obóz koncentracyjny - denerwuje się mężczyzna. - Wypuszcza go z domu o 14.00, a o 20.00 musi być z powrotem. Jeśli go przywiozę dwadzieścia minut później, to już zgłasza porwanie na policji.

Adam Andrzejewicz jest zrozpaczony. Chociaż ma pełne prawa do opieki nad synem, w praktyce nie może go widywać. A syn coraz bardziej się od niego odsuwa.

- On ma 14 lat. Dla takiego chłopca ojciec jest ważny, często nawet ważniejszy niż matka. A moja była zabrania mi z nim kontaktu.

Najtrudniej jest w wakacje. Wcześniej pan Adam co roku jeździł z synem za granicę, chociaż o paszport starał się aż dwa lata. Teraz matka wyjazdów zabrania.

- To bardzo niesprawiedliwe - żali się mężczyzna. - Żona i jej mąż spędzają z moim synem większość 95 procent jego czasu. Ja mam prawo tylko do 5 procent.

Pan Adam postanowił walczyć o syna. O pomoc w uregulowaniu stosunków poprosił sąd. Ale zamiast tego natrafił na mur niezrozumienia, jak określa. Bo od początku stanął po stronie żony.

- Sąd odrzucał wszystkie moje wnioski, dowody i opinie, które chciałem przedstawić. Na początku dotyczyło to tylko pojedynczych pism, potem sędzia uchylała je już całymi pakietami.

Jedną sprawę już przegrał. Sąd oparł się na kolejnej, tym razem negatywnej opinii z ośrodka adopcyjnego. Pierwszej, gdy jeszcze ojciec się z synem widywał pod uwagę, nie wziął.

Męska solidarność

To nie jedyny ojciec, który ma takie problemy. Mężczyźni szukają pomocy wszędzie. Do Ireneusza Dzierżęgi, prezesa stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka, takich spraw trafia tysiące. Tysiące zdesperowanych ojców szuka tu pomocy w walce z systemem.

- Sprawa Adama Andrzejewicza jest jednak wyjątkowa. Rzadko spotyka się tak zdeterminowanego ojca. Większość napotyka na ścianę betonu w sądzie i rezygnuje. On walczy dalej - mówi Dzierżęga.

Z danych Centrum Praw Ojca i Dziecka wynika, że opieki ojca, po rozwodach rodziców, jest w Polsce pozbawionych ponad trzy miliony dzieci. Sytuacja jest o tyle trudna, że większość z nich w ogóle nie widuje się ze swoim tatą. Prawda jest taka, że to dzieci najbardziej cierpią na konflikcie rodziców. A zburzonej relacji z ojcem często już nigdy nie udaje się odbudować.

- Dzieci wychowujące się bez ojca cierpią przez całe życie - uważa Ireneusz Dzierżęga. - Córka często nie potrafi sobie ułożyć relacji z partnerem. Chłopcom brakuje odpowiednich wzorców. Kiedy dzieci dorosną same powielają takie wzorce. Jednak według naszego sądownictwa to mężczyzna musi udowodnić, nie tylko, że nadaje się na ojca, ale że będzie w tej roli doskonały. Musi stawiać się na wizyty, uczestniczyć w mediacjach, poddawać się rozmaitym badaniom. A każdy błąd może przekreślić jego szanse na przyznanie praw do dziecka. Matce wystarczy, że jest - wylicza Dzierżęga.

- Mamy badania, ekspertyzy i opinie, które jasno mówią, że samotny ojciec, sprawdza się lepiej niż matka. Lepiej dba o dziecko i przekazuje mu potrzebne wartości. Sąd jednak to ignoruje.

Sądzą kobiety

Sąd rodzinny to domena kobiet. Na rozprawie pan Adam, był jednym mężczyzną. Sądziła kobieta, adwokatami też były panie.

- Sąd jest nastawiony na wykluczenie ojca z życia dziecka w momencie rozwodu - twierdzi zdecydowanie Adam Andrzejewicz. - Ja mam tylko płacić alimenty, jak bankomat. I najlepiej jakbym się w ogóle dzieckiem nie interesował.

On na to zgodzić się nie chce. Syn jest dla niego bardzo ważny. Przez poprzednie lata to on w całości otrzymywał syna. Płacił za szkołę, komórkę wyjazdy zagraniczne. Prowadzał dziecko do lekarza.

- A teraz dochodzi do tego, że chociaż sam jestem lekarzem nie mogę odwiedzić swojego chorego dziecka, bo są nie moje godziny odwiedzin - mówi.

Tylko dobro dziecka

Tak było kilka miesięcy temu, kiedy syn dostał ataku alergii. Adam Andrzejewicz, sam z zawodu lekarz i przez lata prowadził specjalistyczne leczenie, chciał go zbadać. Żona się nie zgodziła. Prosił o pomoc policję, ale funkcjonariusze tylko bezradnie rozłożyli ręce. Potrzebna jest decyzja sądu - mówili. Sąd odpowiedział, że nie może nic zrobić. Nie pomogło nawet powiadomienie pogotowia. Lekarze powiedzieli, że przyjadą, jeśli żona zawiadomi ich, że dziecko się dusi..

- To jest horror. Ja nie mam żadnych praw, a to przecież mój syn - żali się.

Adam Andrzejewicz odwoływał się od wyroku. Pisał do sądu skargi, wnioski. Narzekał, że instytucja nie traktuje go jak równego partnera w czasie procesów. Bez skutku. Białostocki sąd problemu nie widzi.

Sędzia Joanna Toczydłowska, rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku odrzuca te zarzuty. - Sąd w swoich wyrokach kieruje się tylko i wyłącznie dobrem dziecka I nie ma tu znaczenia, czy trafi ono pod skrzydła mamusi, czy tatusia. Bierzemy pod uwagę fakty, dowody i opinie specjalistów i wybieramy to co jest dla niego najlepsze.

Sędzia Toczydłowska przyznaje jednak, że ojcowie rzadko starają się o opiekę nad dzieckiem. Zwykle od razu rezygnują z walki, zostawiając dziecko matce. Prawda jest jednak, że w białostockim sądzie rodzinnym sądzi tylko jeden mężczyzna, ale jej zdaniem nie ma to wpływu na orzeczenia.

Ireneusz Dzierżęga wie swoje. - Z naszego doświadczenia wynika, że sądy opierają się na zasadzie, że najgorsza matka jest lepsza od najlepszego ojca.

Stowarzyszenie Centrum Praw Ojca i Dziecka od lat walczy o zmianę tego poglądu. Na rozprawach coraz częściej pojawiają się tzw. osoby zaufania. To zwykle inny mężczyzna, który ma pomóc ojcu. Już sama jego obecność wpływa czasem na wyrok.

- Będziemy walczyć do końca, bo tu chodzi o nasze dzieci. My reprezentujemy tylko dobrych ojców, którym zależy na dzieciach. Chociaż odpowiadać musimy także za tych złych - przyznaje Dzierżęga.
Każdy dzień oddala od syna

A sytuacja Adama Andrzejewicza z dnia na dzień jest coraz gorsza. Kontakt z synem się urywa. Chłopiec coraz częściej staje po stronie matki.

- Ona nim manipuluje - mówi Andrzejewicz. - Chłopiec nie ma wolnej woli. Na pytanie jak często chciałby się widywać z ojcem odpowiada, że we wtorki i czwartki od 14, tak jak wyznaczył sąd.

Jego zdaniem, syn ma wszystkie objawy tzw. syndromu Gardnera, czyli prania mózgu przez matkę. Dziecko, które stale przebywa pod jej opieką w pewnym momencie zaraża się od niej niechęcią do ojca. Zaczyna odmawiać kontaktów z rodzicem, tylko po to żeby nie robić jej przykrości.

- Mój syn, kiedy zbliża się koniec naszego spotkania, zaczyna się denerwować. Boi się spóźnić do domu - mówi.

- Ta pani wie, że jest bezkarna - komentuje Dzierżęga. - Wie, że niezależnie od tego co zrobi, w sądzie i tak ma większe prawa. Tylko dlatego, że jest matką.

Adam Andrzejewicz twierdzi, że jest bezradny. Czas działa na jego niekorzyść, a procesy są przewlekłe. A im rzadziej widuje syna, tym słabsze są ich relacje. Każda kolejna opinia psychologa jest dla niego gorsza.

- Niewiele osób zdaje sobie sprawę jaki to stres dla ojca. Jak bardzo mężczyźni przeżywają fakt, że nagle odcina się ich od jedynego dziecka - podkreśla prezes Centrum Praw Ojca i Dziecka.

Rocznie w Polsce z powodu ograniczania im kontaktu z dzieckiem samobójstwo popełnia około 300 mężczyzn.

Odszkodowanie to za mało

Sąd już raz przyznał Adamowi Andrzejewiczowi odszkodowanie za przewlekły proces. On z kolei sam złożył skargę na polskie państwo do trybunału w Strasburgu.

- Ale co z tego? Trybunał być może przyzna mi rację, każe wypłacić pieniądze, ale syna mi to nie zwróci - mówi.

W między czasie była żona złożyła pozew przeciwko niemu. Chce ograniczyć jego prawa do dziecka. We wrześniu sprawa ma trafić na wokandę i znowu to on będzie musiał udowodnić, że nadaje się na ojca.
- Ja kocham swojego syna - podkreśla mężczyzna. - Ale zostałem odseparowany od dziecka w majestacie prawa. To zniszczyło życie i mnie i jemu.

- Trybunał w Strasburgu to ostateczność - przyznaje Ireneusz Dzierżęga. - Stawiamy na mediacje. Chcemy rozmawiać, przekonywać i matki, i sądy, że nie można wykluczać ojca.

Jest nadzieja,że będzie lepiej

Światełko w tunelu już widać. Coraz więcej sędziów bierze pod uwagę rolę ojca. Coraz częściej przyznaje im opiekę.

- Nie wszyscy stawiają nas z góry na przegranej pozycji. Sędziowie coraz częściej traktują ojaca jak partnera i uważnie słuchają jego racji. A zdarza się, że nawet potrafią wytknąć matce, że zachowuje się niewłaściwie. To dla nas duży sukces - przyznaje Dierżęga.

Stowarzyszenie powoli stara się też zmienić prawo. Współpracują z organizacjami kobiecymi i wspólnie starają się, żeby oboje rodziców traktowano równo. O swoich działaniach mówią coraz głośniej i przekonują do siebie coraz więcej osób, zwłaszcza polityków.

- My nie chcemy walczyć z kobietami, ani odbierać im prawo do wychowywania dzieci. My chcemy zwiększyć rolę ojca, która teraz często jest pomijana - mówi Dzierżęga.

Wiele razy próbowaliśmy się skontaktować z byłą żoną Adam Andrzejewicza. Bezskutecznie. Telefon milczał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny