MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przepraszali i oszukiwali

(mk)
50 ton cukru czy 24 tony stali. Eugeniusz O. wyłudzał wszystko jak leci. Zarobił na tym kilka milionów złotych. Wczoraj przyznał się do większości stawianych mu przez prokuraturę zarzutów wyłudzenia towarów z firm w całej Polsce.

Zresztą, już w czasie śledztwa, bardzo pomagał prokuratorom w wyjaśnieniu działalności. Na niewiele mu to się jednak zdało. Bo prokurator nie zgodził się, by miał przez to łagodniejszą karę. Dlaczego? Przez działanie oskarżonego na dwa fronty. W czasie kiedy Eugeniusz O. współpracował z policją i prokuraturą, i udając skruszonego przestępcę opowiadał o przekrętach, organizował i popełniał następne przestępstwa na bagatela - 970 tysięcy złotych. To przekreśliło jego szansę na łagodniejszą karę i krótki proces.

Przewodzili grupie

Na ławie oskarżonych zasiada 14 osób, jednak - zdaniem prokuratury - w proceder wyłudzania zaangażowanych było tylko pięciu z nich. Reszta współpracowała z nimi na różnych etapach ich przestępczej działalności. Najczęściej zarzuca im się fałszowanie dokumentów i paserstwo.
Grupa działała z przerwami od marca 1999 do końca 2001 roku w miastach na terenie całej Polski. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na 33-letnim Eugeniuszu O. z Bielska Podlaskiego i 40-letnim Marku M., domniemanych przywódcach tej grupy. To oni właśnie mieli być pomysłodawcami i inicjatorami większości przestępstw.

Brali jak leci

Nie byli wybredni, wyłudzali wszystko co miało jakąkolwiek wartość począwszy od 24 ton saletry amonowej po pręty żebrowe o wartości ponad 20 tysięcy złotych czy stal zbrojeniową o wartości prawie 50 tysięcy złotych. W kręgu ich zainteresowań znalazło się zarówno 50 ton cukru o wartości prawie stu tysięcy złotych, ciągnik sidłowy (50 tysięcy złotych), 60 ton soli granulowanej (29 tysięcy złotych), płytki ceramiczne (35 tysięcy) czy meble tapicerowane za 19 tysięcy złotych.
Najwięcej, bo prawie pół miliona złotych straciła firma kosmetyczna z Warszawy. Oszustom udało się uzyskać nawet zlecenie na przewóz sprzętu RTV i AGD. Dostali wart 220 tysięcy złotych towar z Piaseczna. Oczywiście towar wsiąkł. Sprzedażą towaru zajmował się później Eugeniusz O.

Były i firmy, i faksy

Schemat postępowania był zawsze podobny. Na początku oskarżeni mężczyźni mieli dowiadywać się gdzie jest jakiś zamówiony towar. Zgłaszali się wówczas do producenta z propozycją przewozu. Przedstawiali fałszywe dowody tożsamości, odbierali towar, po czym przepadali jak przysłowiowy kamień w wodę.
Z czasem przestępcy, żeby usprawnić pracę założyli fałszywe firmy, pod szyldem których wysyłali zamówienia do różnych firm. W ten sposób przesyłali faksem fałszywe zaliczki przekazu, co miało przekonać do nich kontrahentów. I większość przedsiębiorców wierzyła im.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 14 kwietnia. Zostaną wówczas przesłuchani kolejni oskarżeni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny