Przenosiny kolejnych stoją pod znakiem zapytania. Władze miasta i urząd marszałkowski nie mogą porozumieć się, kto i ile ma wyłożyć pieniędzy. Tymczasem jest pomysł, by w skansenie znalazł się dom z ul. Grunwaldzkiej 55/4.
Dobrze by było, gdyby ten dom został przeniesiony do skansenu. Nawet jeśli do tego nie dojdzie, nasze biuro będzie wnioskować, by przed zburzeniem sporządzić dokumentację architektoniczno-historyczną i przeprowadzić jego inwentaryzację - mówi Sebastian Wicher z biura kultury i ochrony zabytków w magistracie.
Chodzi o drewniany budynek, który stoi przy ul. Grunwaldzkiej 55/4. W magistracie opracowywana jest właśnie dokumentacja, z której wynika, że dom będzie kolidował z planowanym poszerzeniem ulic. - Już w zeszłym roku proponowałem, by przed burzeniem tego typu budynków, magistrat zlecał wykonywanie dokładnych opracowań na ich temat - mówi Krzysztof Kulesza, który zrobił badania architektoniczne m.in. dla kamienicy przy Sienkiewicza 63.
Dodaje, że przynajmniej tyle możemy zrobić dla zachowania pamięci o dawnej zabudowie Białegostoku. - Ewentualne przenosiny do skansenu są bardzo kosztowne - podkreśla Kulesza.
Główną przyczyną zahamowania akcji przenosin jest brak pieniędzy. - Realizując przedsięwzięcia z zakresu zadań gminnych nie możemy inwestować na terenie Muzeum Wsi, które jest przecież instytucją marszałkowską - mówi Tadeusz Arłukowicz, wiceprezydent Białegostoku.
Przy przenosinach domu z Bohaterów Getta 8 miasto zapłaciło m.in. za jego rozebranie i inwentaryzację. Koszty ponownego postawienia budynku i jego konserwacji miały leżeć po stronie urzędu marszałkowskiego. - To była tylko jednorazowa umowa dotyczące konkretnego obiektu. Przy kolejnych mieliśmy wypracować w miarę równy podział kosztów. Wiadomo, że konserwacja kosztuje o wiele więcej niż rozebranie domu - twierdzi Anatol Wap, szef departamentu kultury i dziedzictwa narodowego w urzędzie marszałkowskim.
Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego i inicjator pomysłu przenoszenia drewnianej zabudowy do skansenu deklaruje, że nie zamierza tego kontynuować. - Władze miasta wychodzą z założenia, że wszystkie budynki, które im przeszkadzają mają trafić do skansenu. Tak było w przypadku domu przy ul. Mazowieckiej 31/1. Zgodziłem się gdy była mowa o tym, że w miejscu gdzie stoi będzie poprowadzona ulica. Kiedy okazało się, że miasto planuje tam zwykły parking, zaprotestowałem. Budynek stoi do dziś na swoim miejscu - podkreśla Lechowski.
Wspomina, że władze miasta w sierpniu zeszłego roku obiecały, że będą przenosić drewniane domy z ul. Kijowskiej 1 i Grunwaldzkiej 6. - Potem okazało się, że pierwszy z nich nie spełnia warunków technicznych, a przenosiny drugiego opóźniłyby inwestycję drogową. Przy takim podejściu nikogo nie powinna chyba dziwić moja niechęć - przekonuje Andrzej Lechowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?