Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przegrać taki mecz to sztuka

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Piotr Tomasik (z lewej) zdobył we Wrocławiu pierwszego gola w żółto-czerwonych barwach. Niestety, była to bramka samobójcza.
Piotr Tomasik (z lewej) zdobył we Wrocławiu pierwszego gola w żółto-czerwonych barwach. Niestety, była to bramka samobójcza. Michał Gaciarz
Jagiellonia Białystok przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem 1:3 i spadła na 10. miejsce w tabeli

To już trzeci mecz z rzędu bez zwycięstwa żółto-czerwonych. Podopieczni Michała Probierza na Dolnym Śląsku zaprezentowali się z dobrej strony tylko przez godzinę. Później przestali grać w piłkę i oddali inicjatywę gospodarzom, którzy skwapliwie z tego skorzystali.

- Za szybko zrobili z nas cudotwórców, a w piłce cudów nie ma. Jest tylko ciężka praca i czeka nas trudny sezon, bo jesteśmy w trakcie bardzo dużych zmian, jeśli chodzi o strukturę zespołu - mówi szkoleniowiec białostockiej drużyny.

To jednak nie przeszkodziło gościom w pierwszej połowie być dużo lepszym od rywali. Wspierani głośnym dopingiem z trybun (we Wrocławiu pojawiło się około 500 fanów Jagi) mieli przewagę w każdym elemencie. Białostoczanie powinni zresztą do przerwy prowadzić przynajmniej jedną bramką. Niestety, Łukasz Sekulski w 14. minucie okradł debiutującego w szeregach Jagi Fedora Cernycha z asysty, fatalnie partacząc sytuację stuprocentową (zamiast do bramki, trafił z dwóch metrów w bramkarza).

- Nie wiem jak to się stało. To niewytłumaczalne - bił się w piersi Sekulski.

Napastnik Jagi otrzymał szansę od Probierza, głównie za sprawą dobrego występu w drużynie rezerw, w której przed tygodniem ustrzelił hat-tricka. Na kolejną okazję może jednak długo poczekać, choć po meczu trener go wziął w obronę.
- Nie pozwolę zrobić z Łukasza kozła ofiarnego. On jeszcze będzie strzelał. Po odejściu Patryka Tuszyńskiego chyba nałożył na siebie za dużą presję - tłumaczy Probierz.

Zmarnowana szansa zemściła się na początku drugiej połowy. Piotr Celeban po rzucie rożnym strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie i miejscowi się nakręcili. Konsekwencją tego był drugi gol cztery minuty później, zdobyty samobójczym strzałem przez Piotra Tomasika. Obrońca Jagi nie miał zresztą najlepszego dnia, bo chwilę później niewiele brakowało, by sprokurował rzut karny.

- Popełniliśmy za dużo błędów - przyznaje Tomasik.

Przed końcem nadzieję na uratowanie punktu dała jeszcze akcja rezerwowych. Wracający do formy Karol Mackiewicz asystował przy kontaktowym trafieniu Piotra Grzelczaka. Ze złudzeń odarł Jagę chwilę później Tom Hateley, który podwyższył na 3:1 i w ten sposób uczcił swoje 26. urodziny.

Pod koniec meczu kontuzji nabawił się jeszcze Bartłomiej Drągowski. Bramkarz Jagi wyraźnie utykał i miał problem z mięśniem dwugłowym. Trener Probierz zapewnił jednak, że to nic poważnego i 18-letni golkiper będzie do jego dyspozycji na kolejne starcie z Lechem Poznań u siebie (niedziela, godz. 18).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny