Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Grosika. Prokuratura nie zgadza się na ugodę, akta ledwo się mieściły na stole.

Magdalena Kuźmiuk
Sędzia Janusz Sulima, który prowadzi sprawę szefów Grosika, utonął w aktach rozłożonych na stole sędziowskim. Śledczy zgromadzili 200 tomów.
Sędzia Janusz Sulima, który prowadzi sprawę szefów Grosika, utonął w aktach rozłożonych na stole sędziowskim. Śledczy zgromadzili 200 tomów. fot. Wojciech Oksztol
Zdaniem śledczych, prezesi Grosika przywłaszczyli prawie dwa miliony złotych. To pieniądze m.in. ich klientów, którzy opłacali w agencji bieżące rachunki. Oskarżeni chcieli poddać się karze, miało dojść do ugody. Ale prokuratura zmieniła zdanie, chce surowszej kary.

Sprawa Grosika

Sprawa Grosika

Agencja powstała w Białymstoku w listopadzie 2004 roku. Ludzie opłacali w niej bieżące rachunki za mieszkanie, gaz, energię, telefon. Grosik cieszył się dużym powodzeniem, bo pobierał bardzo niskie prowizje. Jednak niespełna rok później właściciel zamknął wszystkie punkty. A jego klienci zaczęli dostawać wezwania do zapłaty za rachunki, które w ich przekonaniu dawno opłacili. Okazało się, że pieniądze nie zawsze trafiały na konta odbiorców. Jedni stracili kilkadziesiąt złotych, inni nawet kilka tysięcy. Do tej pory odzyskali zaledwie około 15 procent straconych pieniędzy.

Nasze ustalenia legły w gruzach na kilkanaście godzin przed rozprawą. Nie było już czasu na zmianę strategii. Ponieważ nie dojdzie do dobrowolnego poddania się karze, linia obrony musi ulec zmianie - argumentowali na sali rozpraw obrońcy 32-letniego Mariusza B. i 33-letniej Magdaleny T.

Adwokaci poprosili w środę sąd o odroczenie rozprawy, by mogli właściwie przygotować swoich klientów do złożenia wyjaśnień. I sąd się zgodził. Wyznaczył kolejny termin na 18 października.

Od kilku ostatnich tygodni obrońcy prezesów Grosika, oskarżonych o przywłaszczenie prawie dwóch milionów złotych, negocjowali z prokuratorem wymiar kary. Wiadomo, że oskarżeni zgodzili się na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia. Przystali też na połowiczne naprawienie szkody wszystkim pokrzywdzonym, którzy złożyli takie wnioski.

Niespodziewanie, we wtorek po południu, prokuratura zmieniła zdanie. I nie zgodziła się na zaproponowane kary.

- Jeszcze raz przeanalizowaliśmy propozycje obrońców oskarżonych odnośnie kar. Uznaliśmy, że są zbyt łagodne - mówi Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Dlatego w środę w sądzie nie doszło do porozumienia. Proces będzie się toczył normalnym trybem. Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha tylko oskarżonych, potem będzie wzywał świadków. W akcie oskarżenia, który ma ponad 400 stron, prokurator zawnioskował do przesłuchania przed sądem 300 osób. Wiadomo już, że ta liczba może się zmniejszyć.

To i tak niewiele, bo w czasie kilkuletniego śledztwa do prokuratury zgłosiło się ponad 8300 osób z całej Polski, które zostały oszukane przez Grosik.

Mariuszowi B. i Magdalenie T. grozi dziesięć lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny