Amit ujął mnie swoją opiekuńczością - przyznaje Ania Trzeciak. I opowiada, jak przyszły mąż przyniósł jej w pracy w dalekim Dubaju sałatkę owocową, by nie musiała narażać polskiego podniebienia na hinduskie menu.
- Bałem się, że kombinacja naszych przypraw może być dla Ani zbyt drastyczną przygodą kulinarną - mówi Amit Kantharia. I tak przez żołądek trafił do serca.
Ania to absolwentka bielskiego I LO im. Kościuszki. Ukończyła wydział prawa Uniwersytetu w Białymstoku i wyjechała do Londynu na studia uzupełniające. W stolicy Wielkiej Brytanii znalazła pracę w kancelarii prawnej. W gronie przyjaciół z uczelni spotkała ludzi z Omanu i zafascynowała się Półwyspem Arabskim. Postanowiła poszukać tam przygody swojego życia. Na cel wzięła Dubaj, ponad dwumilionowe miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które błyskawicznie się rozwija i słynie w świecie z bogactwa, najwyższych wieżowców oraz największych sztucznych wysp usypywanych na szelfie Zatoki Perskiej.
- Odezwali się do mnie przedstawiciele jednego z banków z Dubaju i zaproponowali staż w dziale prawnym. Był to bank indyjski, który w Dubaju otworzył swój oddział - opowiada Ania.
Tak trafiła do arabskiego miasta, w którym poznała swojego hinduskiego męża. Amit urodził się w wielkim mieście - Mumbaju, który przez lata na całym świecie nazywany był Bombajem. To wielkie miasto jest też ważnym azjatyckim ośrodkiem finansowym, w którym prężnie rozwijają się banki. W jednym z nich, po studiach, pracę znalazł Amit.
- W 2005 roku zaproponowano mi przeniesienie się do tworzonego oddziału naszego banku w Dubaju na dwuletni kontrakt - opowiada pan młody. - Panowała dobra koniunktura, nasze biuro się rozrastało, więc i mój pobyt tam się wydłużał.
Dzięki temu bankier Amit Kantharia z Mumbaju pracował nadal w indyjskim banku w Dubaju, gdy w 2008 roku przyjechała do niego stażystka z Polski - Ania Trzeciak z Bielska Podlaskiego. Tak chciał los.
- Gdy zaczynałam staż, byłam tam jedyną osobą spoza Indii - opowiada Ania. - W banku był katering zamawiany dla hinduskiej kadry. Amit to zauważył i pomyślał, że nie będę w stanie zjeść pikantnych potraw. - Indyjskie jedzenie jest dość tłuste i mocno przyprawione. Chciałem się upewnić, że Ania sobie z nim poradzi i nie nabawi się niestrawności - wspomina Amit. - Przyniósł więc specjalnie dla mnie sałatkę owocową. Ujął mnie tym - przyznaje Ania.
Przez trzy miesiące stażu Ani w Dubaju pracowali w tym samym centrum finansowym, w tym samym oddziale banku, na tym samym piętrze. Później Ania musiała wrócić do Londynu. Dla zakochanych był to trudny czas rozłąki.
- Staraliśmy się spotkać co kilka tygodni, przyjeżdżaliśmy do siebie na święta - opowiada Ania. - To wtedy pierwszy raz byłam w Indiach, a Amit, na moje urodziny, przyjechał do Bielska.
- Bardzo się stresowałem. Bałem się różnicy kultur, zwyczajów, bariery językowej - przyznaje Amit. - Ale gdy na powitanie przyszły teść mnie wyściskał, to wiedziałem już, że zostanę przyjęty z ciepłem i sympatią.
Bombaj i Dubaj są wielkie i gorące, Bielsk mały i chłodny, ale to też nie przestraszyło pana młodego. - Zimę i śnieg wolę chyba od chmurnego lata. A tradycje świąteczne znam z rodzinnego Bombaju, bo wśród znajomych mam wielu chrześcijan - przyznaje.
- Wspólnie wybieraliśmy świąteczną choinkę, chodziliśmy na śnieżki, robiliśmy orzełka na śniegu - śmieje się Ania. - Nasz Amit był przed Bożym Narodzeniem szefem rodzinnej kuchni i pomagał w przygotowaniu potraw. Doceniamy to, że stara się być z nami w każde święta - podkreślają rodzice Ani: Elżbieta i Aleksander Trzeciakowie.
Niedawno Ania i Amit wzięli ślub w bielskiej bazylice pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny i św. Mikołaja. Potem rodziny obojga młodych bawili się na podlaskim weselu. A w przyszłym roku w Indiach odbędzie się ceremonia ślubna w tamtejszej tradycji. Państwo młodzi wiążą swoją przyszłość z rozwijającym się Dubajem. Dziś pracują już w innych firmach, ale nadal w tym samym dubajskim centrum finansowym. Dubaj potrzebuje wykwalifikowanych imigrantów, a statystyki pokazują, że dziś większość jego mieszkańców to przybysze z Azji i Europy.
- Z Polakami jest gorzej - przyznaje Ania. - Naszą populację szacuje się na ok. 3 tys. w całych Emiratach. Jedną dziewczynę z Polski poznałam na kursie przedmałżeńskim.
Teraz Dubaj stał się też ulubionym miastem Ani i Amita.
- Jak mogę nie kochać tego miasta, jeśli właśnie w nim poznałem swoją żonę? - śmieje się pan młody.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?