Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstanie styczniowe. Wilhelm Buszkat - biografia

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Tę kosę powstańczą ze znakiem wytwórcy (kuźni?) Janusz Władyczański otrzymał około 15 – 20 lat temu od kolegi Andrzeja Wysockiego, który odkrył ją na skupie złomu
Tę kosę powstańczą ze znakiem wytwórcy (kuźni?) Janusz Władyczański otrzymał około 15 – 20 lat temu od kolegi Andrzeja Wysockiego, który odkrył ją na skupie złomu
Powstanie styczniowe. Wilhelm Buszkat - jego biografia jest fascynująca.

Wilhelm Buszkat urodził się w 1839 roku, był poddanym pruskim z miasteczka Szyrwinty, położonego niedaleko granicy z ówczesną gubernią augustowską. Oprócz języka niemieckiego znał litewski i potrafił porozumieć się także z Polakami. Nie bardzo wiadomo, dlaczego w trakcie powstania 1863 roku dołączył do "leśnych", był wśród żandarmów (Józefa?) Godlewskiego, a więc w oddziale, który można uznać za elitarny.

Został ujęty przez Rosjan bardzo późno, bo dopiero nocą z 2 na 3 lutego 1984. W więzieniu w Suwałkach przesiedział 5 miesięcy i tutejszy sąd wojenno-polowy skazał go na karę śmierci przez rozstrzelanie. Kara ta została łaskawie zamieniona na 15 lat ciężkich robót w kopalniach. Marnie rysowały się perspektywy przeżycia tylu lat w kajdanach, pod nadzorem, o głodzie. Pozostawała nadzieja i arcyważne były: silna wola, spryt, szczęście.

Syberia i nowe powstanie

Buszkat przebył szlak udręczenia do Tobolska i dalej przez Krasnojarsk do Irkucka, skąd trafił do robót przy budowie kolei w pobliżu jeziora Bajkał. 700 zesłańców mieszkało w szałasach, które musieli sobie sami postawić. Pracowali 13 godzin na dobę pilnowani przez licznych Kozaków. Trwożył okrutny mróz, mięso na pół zgniłe nie nadawało się do jedzenia, chleb wypiekany z mąki zanieczyszczonej piaskiem i białą glinką był nie do przełknięcia, w kaszy znajdowano mysie odchody. Do tego brak mydła sprawiał, że panoszyło się robactwo.
W takich warunkach dojrzewał zamiar buntu, choć zdawano sobie sprawę z nikłych szans na skuteczną ucieczkę. Inicjatorzy powstania wyznaczyli datę 3 maja 1866 roku. Wcześniej dotarła wiadomość, że car Aleksander II ogłosił amnestię i wymiar katorgi zostanie prawdopodobnie pomniejszony. To sprawiło, że zmniejszyła się ilość chętnych do porzucenia miejsc pracy, zdobycia broni, przedarcia się do Chin.

Pamiętać też trzeba, że wśród zesłańców utrzymywały się podziały społeczne. Wilhelma Buszkata bardzo bulwersował fakt istnienia dwóch "obozów", do jednego zaliczył szlachtę i katolików, a do drugiego demokratów. Rozłam był na rękę Rosjanom, przypominam sytuację z okresu powstania styczniowego.

Ostatecznie powstanie zabajkalskie rozpoczęło się w nocy z 24 na 25 czerwca 1866 roku, udało się zdobyć nieco broni i rubli, wygrać potyczkę pod Miszechą i uniknąć starć z większymi oddziałami carskimi. Niestety, do śmiałków dołączyli tylko nieliczni Polacy zamieszkujący w tych stronach, a całkowitą obojętność przejawiła pozostała ludność. 28 czerwca do walki ze ściąganymi posiłkami stanęło zaledwie około trzystu słabo uzbrojonych powstańców. Wynik był łatwy do przewidzenia, siedmiu śmiałków zginęło, reszta się rozproszyła po lasach i ponownie utworzyła cztery partie, które mogły już tylko liczyć na przemknięcie się do granicy chińskiej, odległej o około 150 km.

Smutne następstwa

Wilhelm Buszkat nie należał do wtajemniczonych w przygotowania do powstania. Dołączył jednak do porzucających roboty, po przegranych potyczkach wraz z partią Gustawa Szaramowicza przedzierał się do granicy. Szybko skończyła się żywność, trudno było utrzymać właściwy kierunek, nie sprzyjała pogoda. Buszkat doszedł do wniosku, że może dojść do przypadków kanibalizmu i pełen obaw o własne życie odłączył od pozostałych.

Wycieńczonego schwytali go Buriaci i przekazali żandarmom carskim. Podobny był los zdecydowanej większości powstańców. Pochwyceni zostali ponownie umieszczenie w więzieniu irkuckim, przeszli przez okropieństwa śledztwa. Wyrok śmierci otrzymało siedmiu przywódców, z nich trzech ułaskawił gubernator, a egzekucja pozostałych odbyła się 27 listopada 1866 roku. Karol Ujejski wiersz "Na zgon rozstrzelanych w Irkucku" rozpoczął cytatem "Lepsza nam kula niźli takie życie!" Przyjęło się te wydarzenia określać jako powstanie zabajkalskie, niezwykle dramatyczne, choć ograniczone do kilku potyczek.

Wilhelm Buszkat został w tym drugim procesie skazany na bezterminowe ciężkie roboty w kopalniach. Katorżnik nie zamierzał jednak umrzeć w kopalniach syberyjskich, podtrzymał wolę walki o wyrwanie się z Syberii. Kilka miesięcy później w prasie irkuckiej znalazła się informacja, że katorżnik Buszkat zbiegł jakimś cudem, szybko jednak, 20 maja 1868 roku, został osaczony. Polak próbował strzelać, ścigający użyli także broni zabijając byłego powstańca. Okazało się, jednak, że prawdziwa była tylko pierwsza wiadomość o ucieczce i pościgu.

Gra z żandarmami

Wilhelm Buszkat przeżył obławę, wcielił się w Czuchońca i jako briodiaga (bradziaga - włóczęga, jakich w Rosji było dużo), zaczął wędrować na zachód. To musiało być pasmo przygód, swoista zabawa wyjętego spod prawa z armią funkcjonariuszy carskich. A jednak udało się uciekinierowi dotrzeć do Rosji Europejskiej. Niestety, zły przypadek sprawił, że Buszkata ponownie aresztowano w guberni orenburskiej. Wówczas dla odmiany podał się za Józefa Hermanowicza z Hermanowicz w powiecie trockim. Musiał być przekonywający, pewnie znał tamte okolice. Zadecydowano zatem, by wysłać pojmanego pod strażą do Wilna i odbyć wizję lokalną w Hermanowiczach. Do takowej wizji nie doszło, bo Wilhelm raz jeszcze zbiegł. I raz jeszcze został aresztowany, następnie osadzony w więzieniu w Żyżmorach. Stąd oczywiście też uciekł po dołączeniu do grupy koniokradów z Augustowskiego. Przepłynął graniczną rzekę Niemen i powrócił do Prus, a następnie z pomocą przyjaciół wyjechał do Krakowa. W zapisie to kilka linijek tekstu, w wymiarze realnym długie miesiące poniewierki, dylematów, niewygód, także szczęśliwszych trafunków. Jak tu więc nie podziwiać umiejętności powstańca i katorżnika, choć po prawdzie, to można się zadziwić i nad kiepską sprawnością żandarmów.

O wszystkich tych ucieczkach wiemy za sprawą Nikodema Fałęckiego, też sybiraka, który w grodzie podwawelskim zapisał wspomnienia Wilhelma Buszkata. J. J. Kraszewski uznał ten pamiętnik za "jeden z najcenniejszych materiałów do historii stosunków Rosji wewnętrznych". Niestety, dalsze losy bohatera opowieści są nieznane. Specjalnie zatarł ślady, by nie być odesłanym w rodzinne strony? Zdarzył się jakiś nieszczęśliwy wypadek? Tego się już pewnie nie dowiemy. Najważniejsze, że ocalały wspomnienia i te zostały wydane w tomie "Wystąpienie polskich katorżników na trakcie okołobajkalskim. Cztery relacje" (Warszawa 2007).

Tak oto przybyła nam jeszcze jedna postać do panteonu powstańców styczniowych, wprawdzie rodem z Prus, ale walcząca na terenie Królestwa Polskiego, więziona i skazana na śmierć w Suwałkach. Wierzę, że dzielni i bardzo sprawni historycy z Augustowsko-Suwalskiego Towarzystwa Naukowego (pozdrawiam serdecznie) uzupełnią ten biogram.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny