Przez całą zimę specjalnie wyznaczony patrol straży miejskiej sprawdzał miejsca gdzie mogą przebywać bezdomni. Mundurowi wszystkie pozostawione na zimnie osoby odwozili do noclegowni i ogrzewalni.
- Każdy człowiek jest cenny i warto pracować, żeby uratować mu życie - mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik białostockiej straży miejskiej.
Ich praca nie należała do najłatwiejszych. Wielu z bezdomnych nie chciało ich pomocy, bo często wiązała się ona z rezygnacją z alkoholu. Często już następnej nocy wracali na swoje stałe miejsce. Dla innych zimowi ratownicy byli ostatnią deską ratunku.
- Odmrożenia niektórych osób były tak poważne, że potrzebna była natychmiastowa pomoc medyczna - przyznaje Pietraszewski.
Jednak tegoroczną zimową akcję nasi funkcjonariusze mogą zaliczyć do udanych. Od początku listopada do połowy marca strażnicy odwieźli w bezpieczne miejsca 1111 bezdomnych. To prawie dwa razy tyle ile udało się uratować zimą na przełomie 2009 i 2010 roku.
Straż miejska pomaga, bo ludzie tego chcą
- Miesięcznie pomagaliśmy ponad 200 osobom - mówi Pietraszewski.
Zdaniem strażnika, taki wynik, to efekt coraz większej świadomości mieszkańców Białegostoku.
Funkcjonariusze zauważyli, że o coraz więcej osób wie o takiej akcji i do straży wpływa coraz więcej takich zgłoszeń.
- Ludzie dzwonią do nas, gdy widzą na przykład człowieka leżącego obok śmietnika. Reagujemy na każdy taki sygnał - przyznaje Pietraszewski.
Akcja Zimowy Ratownik potrwa do końca marca. Już teraz funkcjonariusze zapowiadają, że będzie kontynuowana także podczas kolejnej zimy.
Tej zimy w Białymstoku zamarzły dwie osoby. Przyczyna śmierci kolejnych dwóch nadal jest ustalana.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?