Pojemniki na odpady śmierdzą. Taki mamy regulamin - ripostuje spółka Lech

- Pojemniki na odpady są brudne - napisała do nas mieszkająca w centrum pani Wanda. - Nie można pokrywy podnieść.

Wymieniła też kilka miejsc, gdzie stan czystości kontenerów na śmieci pozostawia wiele do życzenia. Brudne i śmierdzące kosze są przy ul. Zamenhofa, Malmeda, Białówny oraz Sienkiewicza. I takie będą, bo spółka Lech zajmująca się gospodarowaniem odpadami w mieście, powołuje się na regulamin i decyzje radnych.

- W umowach z firmami oczyszczania mamy zapis, że pojemniki mają być myte dwa razy w roku - tłumaczy Karol Świetlicki, rzecznik spółki Lech. - Takie zasady uchwalili radni w regulaminach utrzymania czystości w mieście.

Wywołani do tablicy radni odbijają piłeczkę. - To spółka Lech proponowała zapisy regulaminu, jako najbardziej optymalne rozwiązania - ripostuje Zbigniew Nikitorowicz z PO, członek komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. - I to ona powinna wywrzeć wpływ na firmy oczyszczające. Może też zaproponować inne zapisy w regulaminie.

- Dodatkowe mycie pojemników podniesie koszty - zasłania się Świetlicki. - Poza tym śmieci są odbierane z taką częstotliwością, aby odpady nie zaczęły się w nich rozkładać.

Obiecuje jednak, że Lech przyjrzy się sytuacji. Interwencję obiecali też radni. - Złożę w tej sprawie interpelację i zajmiemy się tym również jako komisja - zapewnia Konrad Zieleniecki, przewodniczący komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska.

Radni i przedstawiciele Lecha powinni też zająć się wywożeniem odpadów zielonych. W sezonie letnim z domów odbierane są raz w miesiącu, a to za rzadko. Może warto by się zastanowić nad zmianą. I zamiast wpisywać w harmonogramie, że będą zabierane w grudniu, styczniu i lutym odebrać je co dwa tygodnie latem.