Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po siódme - nie kradnij

Marta Chmielińska
Złodziejami sklepowymi są ludzie w różnym wieku i z różnych, często społecznie poważanych zawodów
Złodziejami sklepowymi są ludzie w różnym wieku i z różnych, często społecznie poważanych zawodów
Kradną emeryci, nauczyciele, urzędnicy - ludzie różnych profesji. Kradną dla sportu, dreszczyku emocji, na handel. Prawie nigdy z biedy.

Kilka dni temu byłam świadkiem zatrzymania złodzieja sklepowego. Młodzieniec pilnowany przez dwie ekspedientki czekał na przybycie policji

- Wstyd mi...- mówi zatrzymany na zapleczu chłopak. Jak wielu innych myślał, że uda mu się wymknąć niepostrzeżenie ze smakołykami za pazuchą. I tak jak inni przed nim, trafił w ręce stróżów prawa. Kiedy go złapano mówił, że mu wstyd, ale nie był złodziejem z batonikiem w kieszeni - usiłował ukraść towar na ponad 50 złotych. Gdyby mu się udało uciec, straty musiałyby pokryć pracownice sklepu.

- Nie ma innego sposobu na złodziei, jak tylko policja - mówią pracownice jednego z hajnowskich sklepów. - Mamy ich już tak dość, że na 997 dzwonimy nawet jak ktoś chciał ukraść gumę do żucia. Oni w pewnym sensie okradają nas, bo przecież musimy pokryć straty z własnej kieszeni.

Liczby i kary

Liczby i kary

W 2005 roku odnotowaliśmy 217 kradzieży stanowiących przestępstwo, natomiast w 2006 roku prawie o 50 mniej - informuje Tomasz Snarski z Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce. - Przestępstw takich w naszym mieście jest coraz mniej i to jest zadowalające.
Według obowiązującego prawa za kradzież przedmiotów o wartości do 250 zł jest wykroczeniem, za które sąd grodzki może nałożyć karę aresztu do miesiąca lub grzywny od 20 zł do 5 tysięcy zł. Natomiast kradzież rzeczy o wartości powyżej 250 zł jest już w kodeksie karnym traktowana jako przestępstwo i sąd za taki czyn może wymierzyć karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Vanish z samu za pół ceny na rynku

Złodziejski proceder, to dla niektórych sposób na zarabianie. Nikt nie kradnie z biedy, ponieważ najczęściej giną artykuły przemysłowe - drogie szampony, odplamiacze czy kawy rozpuszczalne. Później towary te możemy okazyjnie kupić na rynku za połowę ceny sklepowej.

- Nie łapiemy nikogo z bułką w kieszeni - opowiada ekspedientka.- Giną nam drogie kosmetyki, chemia gospodarcza, drogie kawy, a to przecież nie jest niezbędne do przeżycia.

Pracownice sklepów zgodnie twierdzą, że bywają takie okresy, gdy kradzieże są codziennie. W sklepach otaczających rynek i na samej hali targowej najgorzej jest w środy. Wtedy do Hajnówki przyjeżdżają złodziejskie grupy z innych miejscowości, ich łupem padają przedmioty o wartości kilkuset złotych.
Uciec z wózkiem, schować kawę pod futrem...

Złodzieje są bezczelni. Najczęściej pakują upatrzony towar pod ubranie. Niektórzy mają wszyte specjalne wewnętrzne kieszenie. Bardziej odważni próbują ucieczki z wypełnionym wózkiem, jednak wnętrze sklepów tak jest urządzone, aby możliwości takiego zniknięcia bez płacenia ograniczyć do minimum.

- Bardzo pomaga nam monitoring. Dzięki kamerom widzę, co się dzieje w całym sklepie i nawet jeśli nie uda nam się złapać takiego złodziejaszka, to na taśmach często można go rozpoznać i odszukać.

Biedacy nie kradną

Złodziejem może okazać się każdy. Kradną pielęgniarki, nauczycielki, urzędnicy i emeryci. Elegancko ubrane panie, których nikt nie podejrzewa o złe zamiary, chowają pod szerokimi ubraniami kawę, słodycze i kosmetyki. Rekordzistki wywiozły wózkami towar na kilka tysięcy złotych. Ostatnio była także plaga kradnących emerytów. Kobiety i mężczyźni w wieku 60- 70 lat kradli, jak mówią ekspedientki, chyba dla sportu.

- Gdyby była to kradzież powodowana złymi warunkami materialnymi, to taka babcia wyniosłaby makaron czy kaszę, a nie kawę rozpuszczalną w największym opakowaniu - opowiada jedna z pań sklepowych. - Absolutnie nie są to kradzieże dla przeżycia kolejnego dnia. Paradoksalnie biedak nie kradnie, robią to ludzie, którym niczego nie brakuje.

Komentarz

Marta Chmielińska
Ze sklepu to nie grzech...

Jak się okazuje fundamentalne prawo " Nie kradnij" nie dla wszystkich jest oczywiste. Bo trudno przyjąć, że nieznane. Być może także kradzież w sklepie nie jest dla wielu tym samym, czym jest kradzież telewizora z sąsiedniego domu. U sąsiada to przestępstwo (wielu doda "i grzech"), a w sklepie - po prostu "udało mi się zwędzić". Dlaczego towary w sklepie traktujemy jako coś wspólnego, państwowego. Czy jest to pozostałość z poprzedniego systemu, gdy zatraciło się w nas poczucie własności, kiedy wszystko było wspólne? Kiedy zaś wspólne to niczyje... Materiały wynoszone z budowy osiedla, kradzione - z wykorzystaniem iście akrobatycznych zdolności - komplety regałów w " Furnelu" czy węgiel drzewny na " Chemicznej". Skąd to pomieszanie zasad, ta podwójna moralność w czasach, gdy przywracane są pojęcie i wartość własności ? Czy może my sami tracimy poczucie tego, co dobre a co złe?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny