W porównaniu do wygranego 2:1 meczu z Lechem Poznań trener Jagi Bogdan Zając dokonał trzech zmian. Jednak była wymuszona - kontuzjowanego Pavelsa Steinborsa zastąpił w bramce Damian Węglarz, dla którego był to premierowy występ w ekstraklasie w tym sezonie.
- Cieszę się, że zagrałem i trener obdarzył mnie zaufaniem, bo ciężko na to pracowałem - mówił po meczu przed kamerami stacji Canal + Sport 24-letni zawodnik.
Absolutnym debiutantem był sprowadzony niedawno z irlandzkiego Bohemiansu Dublin Kanadyjczyk z czeskim paszportem Kris Twardek. Do składu wrócił też młodzieżowiec Bida, a na ławce rezerwowych zasiadł Hiszpan Fernan Lopez.
Początek spotkana nie obfitował w sytuacje podbramkowe. Efektem poczynań ofensywnych Śląska było kilka rzutów rożnych, a w rewanżu ciekawy rajd lewą stroną przeprowadził Twardek, ale jego dośrodkowanie zablokowali obrońcy gospodarzy. Groźnie zrobiło się dopiero w 24. minucie kiedy po zgraniu piłki przez Pawła Olszewskiego główkowął Jesus Imaz. Matus Putnocky popisał się jednak efektowna paradą i zażegnał niebezpieczeńswo.
Węglarz rozgrzał się wkrótce potem, znakomicie broniąc w sytuacji sam na sam z Lubambo Musondą. Co prawda Zambijczyk i tak był na spalonym, ale liczyło się to, że białostocki golkiper nabrał pewności siebie. Pozwoliło mu to spisać się bardzo dobrze w końcówce pierwszej odsłony, kiedy grający dotąd czujnie jego koledzy z przednich formacji kompletnie pogubili się. Raz po raz tracili piłkę, gubili krycie i w efekcie bardzo groźne strzały oddali Piotr Celeban i Erik Exposito. Na szczęście golkiper Jagi spisał się bez zarzutu.
Niestety, białostoczanie tak jak skończyli pierwszą, tak zaczęli drugą. Wyszli na boisko rozkojarzeni i słono za to zapłacili. Bida w trampkarski sposób oddał piłkę Mateuszowi Praszelikowi, ten popędził przed siebie, bez trudu wygrał pojedynek z Węglarzem i Śląsk prowadził 1:0.
Ale nie tylko Bida zasłużył na niską notę po występie we Wrocławiu. Do końca spotkania pozostawało jeszcze ponad 40 minut i można było pokusić się o wyrównanie. Gościom brakowało jednak precyzji. Żółto-Czerwoni próbowali przedrzeć się głównie prawą stroną, gdzie aktywny był Twardek, raz po raz wrzucając piłkę w pole karne. Tyle, że wszystkie wrzutki były niedokładne. Krzywdy wrocławianom nie mogły też wyrządzić niecelne uderzenia z dystansu i gospodarze mogli fetować zdobycie kompletu punktów i utrzymanie miana drużyny niepokonanej na własnym stadionie.
- Nie rozegraliśmy dobrego spotkania i stać nas na dużo więcej. Musimy wyciągnąć wnioski i dużo lepiej spisać się w piątek w Szczecinie - podsumował Węglarz.
WYNIK
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0). Bramka: 1:0 - Praszelik (48). Żółte kartki: Stiglec - Tiru. Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Śląsk: Putnocky - Celeban, Puerto, Golla, Stiglec, Musonda (73. Pawłowski), Mączyński, Pałaszewski (90. Makowski), Zylla (41. Praszelik), Pich, Exposito (73. Piasecki).
Jagiellonia: Węglarz - Olszewski, Tiru (84. Augustyn), Runje, Bodvarsson, Makuszewski (66. Mystkowski), Romańczuk, Pospisil, Twardek (84. Wyjadłowski), Imaz, Bida (66. Fernan Lopez).
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?