Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany motocyklista bez prawa jazdy uderzył w drzewo i latarnię. Rannego pasażera zostawił i uciekł.

Magdalena Kuźmiuk
Sąd zdecydował: Pijany motocyklista trafi do więzienia na cztery lata
Sąd zdecydował: Pijany motocyklista trafi do więzienia na cztery lata Fot. Archiwum
Paweł K. nie miał prawa jazdy, bo wcześniej zabrał mu je sąd. A mimo to wziął na niesprawny motor kolegę. Przejażdżka skończyła się tragicznie. Zginął pasażer. Kierowca był pijany. Nigdy nie przyznał się do winy.

We wtorek sąd wymierzył mu karę. Ale łagodniejszą niż chciał prokurator.

Gdyby on się przyznał, przeprosił nas, to prosiłbym sąd o jak najniższą karę dla niego - powiedział nam tuż po wyroku Bartłomiej Kwieciński, ojciec zmarłego Bartosza. - Jest młody, a naszego syna nikt nie zmuszał, by wsiadł na ten motor. Ale on szedł w zaparte, nie wyraził żadnej skruchy - dodał.

We wtorek białostocki sąd rejonowy uznał, że 21-letni dziś Paweł K. po pijanemu spowodował śmiertelny wypadek motocyklowy. A potem uciekł. Sędzia skazał białostoczanina na cztery lata więzienia i na zawsze zabrał mu prawo jazdy.

Śledczy ustalili, że kiedy w feralną noc, pod koniec kwietnia 2008 roku, Paweł K. wsiadał na motor, złamał zakaz sądu. Już wtedy miał odebrane prawo jazdy.

Tej nocy bawił się w centrum ze znajomymi. Pił alkohol. W śledztwie przyznał, że był tak zamroczony, że nie pamięta, co robił, gdy ochroniarze wyrzucili go z dyskoteki. Spotkał 21-letniego Bartosza. Znajomi zmarłego pamiętają, że wsiadł z jakimś chłopakiem na motor i odjechali.

Paweł K. jechał ulicą Radzymińską w Białymstoku. Za szybko. Stracił panowanie nad motorem. Zjechał na pobocze i uderzył w drzewo, a potem w latarnię. Kierowca uciekł, zostawiając poważnie rannego chłopaka. Obrażenia okazały się śmiertelne. Bartosz zmarł w szpitalu po tygodniu. Oskarżony wyszedł z wypadku praktycznie bez szwanku.

W toku śledztwa ustalono, że motor, którym obaj jechali, nie miał hamulca ręcznego. Nie był nawet zarejestrowany.

Rodzice zmarłego chłopca nie wiedzą jeszcze, czy będą się odwoływać od decyzji sądu. Podobnie jak prokuratura chcieli, by Paweł K. trafił do więzienia na siedem lat.

- Dla nas ważne jest to, że sąd wymierzył mu karę bezwzględną, a nie w zawieszeniu - podkreślał Bartłomiej Kwieciński.

We wtorek na ogłoszeniu decyzji nie było Pawła K. Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny