Oszukiwali kontrahentów. Wyrok sądu

Nie ulega wątpliwości, że nielegalne działania stały się ich głównym źródłem dochodu. Oskarżeni prowadzili wystawne życie: drogie samochody, liczne wyjazdy, inwestycja w dyskotekę. Na takie atrakcje nie można sobie pozwolić z pensji urzędnika - mówił w czwartek, 28 listopada sędzia Mariusz Kurowski uzasadniając wyrok. - Świadomie narażali podwykonawców na straty. Niektórzy stracili cały majątek życia, inni żyją na skraju ubóstwa.

Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał małżeństwo Moniki i Dariusza K. za szereg oszustw. W sprawie było 21 pokrzywdzonych - spółek i przedsiębiorców. Sąd ustalił, że oskarżona właścicielka firmy, a poprzednio pracownica urzędu marszałkowskiego, na nielegalnym działaniu zarobiła ponad milion 30 tys. zł. Jej mąż, który był pełnomocnikiem nawet milion 250 tys. zł. Firma oskarżonych wygrywała przetargi m.in. na roboty budowlane w szpitalu w Hajnówce, remont Politechniki Białostockiej, czy budowę ścieżek rowerowych. Część prac zlecali podwykonawcom, z którymi zawierali niekorzystne umowy.

- Konstruowali je tak, by podwykonawcy ponosili ryzyko. Celowo opóźniali niektóre roboty, by móc naliczyć umowne kary. Te nierzadko przewyższały wartość inwestycji - mówił sędzia Kurowski. - Kiedy kontrahenci domagali się zapłaty za uczciwie wykonaną pracę, państwo K. pieniądze wydawali na luksusy.

W ten sposób działali od października 2009 roku do lutego 2011 roku. Sąd uznał, że cały system wymyślił Dariusz K., żona natomiast zdaniem sądu wiernie mu sekundowała. On został skazany na trzy lata więzienna. Okolicznością łagodzą był fakt, że nie był wcześniej karany. Monika K. dostała wyrok dwóch lat więzienia.

Sąd orzekł także obowiązek naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonych przedsiębiorców. Dariusz K. będzie musiał zapłacić ponad 775 tys. zł. Dodatkowo - solidarnie z żoną - kolejne ponad 238 tys. zł. Zostali zwolnieni od zapłaty kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny.