Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nostradamus z Białegostoku. Przewidział powstanie opery

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Część urealnionego snu. Uregulowana Białka w 1937 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Część urealnionego snu. Uregulowana Białka w 1937 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
"Śniło mu się, że siedzi w wygodnym fotelu, na widowni olbrzymiego teatru w Białymstoku, zapełnionego doborową publicznością."

Profesorskie przepowiednie miały ziścić się do 1941 r. Ta, o której poniżej spełni się dopiero w 2029 roku! Pojawiła się ona w lipcu 1929 r. na kanwie kolejnej magistrackiej uchwały w sprawie oczyszczenia i uregulowania Białki. Pomysł, choć doniosłej rangi, w miejskich oparach budżetowej pustki, okazywał się tak abstrakcyjny, że zaczęto w Białymstoku kpić z tych szumnie zapowiadanych inwestycji.

I tak w lipcowym numerze poczytnego tygodnika Prożektor ukazał się felieton zatytułowany: Białystok w roku 2029 (Quasi una fantasia). Czytam to zgrabnie napisane dziełko ze zdumieniem, bo zauważam, że mamy jeszcze co nieco do zrobienia. "Fantasia" powstała w głowie reportera, który znudzony smętnymi urzędniczymi wywodami przysnął na jakimś oficjalnym zebraniu. Co w swym śnie zobaczył to czym prędzej opisał. "Śniło mu się, że siedzi w wygodnym fotelu, na widowni olbrzymiego teatru w Białymstoku, zapełnionego doborową publicznością".

Ten sen był aluzją do ślamazarnie prowadzonej budowy Domu Ludowego, w którym miał też pomieścić się teatr miejski. Uporano się z tym dopiero w 1938 r. Ale intrygujący w tym śnie jest pewien wątek. Śpioch pisał, że "wnętrze teatru naszego (tego wyśnionego) jest takiej konstrukcji akustycznej i głośnikowej, że dziesięć tysięcy widzów jednakowo widzi i słyszy bez względu na zajmowane miejsce, a wtedy (to znaczy w 1929 r.) na 500 osób jedna czwarta widzów coś widziała i słyszała, reszta zadowalała się tem, iż była w teatrze".

To jednoznacznie wskazuje, że nie była to tylko zwykła drzemka. To był proroczy sen! Zapowiadał, że będziemy mieli teatr ogromny, którego scena "jest dostosowana do urządzenia przedstawień nie tylko scenicznych lecz i filmowych". I mamy go w postaci Opery. Jeszcze tylko została akustyka, ale i zostało trochę czasu na jej uzyskanie. Drodzy melomani w 2029 r. będzie po kłopocie, bo sen się musi ziścić.

Tak jak ziścił się on w sprawie kin. Reporter pisał, że w 1929 r. sale kinowe "są zabytkiem muzealnym, świadczącym w jakich warunkach w r. 1929 mieszkańcy naszego grodu oddawali się upojeniom dziesiątej muzy". Zaznaczał co prawda, że kina Apollo i Modern są całkiem przyzwoite, ale reszta, to znaczy kino Polonia przy Lipowej urąga wszelkiej przyzwoitości. Dziś za muzealne przybytki uchodzić mogą, nieczynne co prawda, sale kin Ton, Pokoju i Syreny, a my upajamy się X muzą w multipleksach.

Zimne poty musiały wystąpić na śpiącego żurnalistę, gdy w jego śnie pojawiła się Białka, na której "dnie i mieliźnie osiadły wszelkie brudy nie wyłączając zawartości kloacznych", a jej korytem "płynęła ciecz, a właściwie wszelkie nieczystości z pobliskich posesji, tak fabrycznych jak i mieszkalnych". Białkowe wyziewy snujące się po całym mieście powodowały to, że "na 90 tysięcy mieszkańców, 30 tysięcy miało wówczas chore płuca". No i jedynym, wyśnionym wówczas miejscem, gdzie można byłoby się wykurować, były "wspaniałe wille - sanatoria, w obszernych lasach supraślskich", gdzie można leczyć się "na koszt państwa". To już mamy prawie pewne. Białka nie cuchnie, a ciecz, którą toczy przypomina wodę. Na dodatek w 2029 r. uzdrowisko Supraśl z pewnością będzie zapełnione kuracjuszami, a może i NFZ zdąży do tego czasu zakontraktować wszystko co się da na koszt państwa.
Śnił dalej redaktor o służbie zdrowia. Mając z jawy wspomnienia o "6 szpitalach w śródmieściu stale przepełnionych" we śnie ujrzał "pawilony szpitalne na przedmieściu Zielone". To co tam zobaczył wprawiło go w osłupienie. Pawilony były puste! Bowiem w 2029 r. "dzięki surowicom, które wstrzykiwane są noworodkom, człowiek dzisiejszy uodporniony jest od wszelkich chorób i umiera jedynie na skutek wypadku lub uwiądu starczego i to dopiero w trzecim stadium, gdyż zabiegi odmładzania dają w naszym wieku dwukrotnie człowiekowi nowe siły na przeciąg dziesiątków lat". Tu niestety wątpię abyśmy doszli do zrealizowania snu w przewidzianym czasie. Ze szczepieniami bywa u nas różnie, a z odmładzaniem postęp jest, ale żeby od razu dziesiątki lat. ZUS tego nie wytrzyma.

Natomiast co do lekarzy to sen ziścił się w blisko 100 proc. poza jednym, że obłożeni robotą mieli być w nim jedynie położnicy, a reszta popijając kawkę czekała - przyjdzie kto czy nie. Ale bliscy jesteśmy zrealizowania sennej wizji, według której "w pięć minut po powiadomieniu stacji dyżurów lekarskich, telefonem bez drutu, przybywa lekarz aeroplanem, mając możność poziomego wznoszenia się z miejsca wyjazdu, jak również w poziomy sposób opuszczania się".

To zaiste proroczy sen i wyobraźnia na miarę Juliusza Verne. "Telefon bez drutu" wyśniony przez białostockiego dziennikarza to sensacja światowa!

Zdrowotna część snu kończy się nieuniknionym, ostatecznym finałem. Odmładzanie, nawet skutkujące podwojeniem długości życia i w 2029 r. będzie miało swój kres. Ale i tym razem wszystko zmierza w wyśnionym kierunku. Nasz żurnalista przewidywał bowiem, że białostockie cmentarze przepełnione ponad miarę będą już zamknięte, a "na skutek ogólnoświatowego krematoryjnego chowania zwłok" problem zostanie rozwiązany.

O dalszej części snu i korzyści wynikających z pochrapywania, gdy do głosu dochodzą politycy z urzędnikami, opowiem za dwa tygodnie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny