Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK po kontroli: „Tarcza dla pogranicza” była spóźniona i nie pomogła żadnej firmie

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Konferencja o pomocy dla firm z terenów stanu wyjątkowego (od lewej): główny specjalista kontroli państwowej Marcin Kiersnowski, p.o. dyrektora Delegatury NIK e Białymstoku Janusz Pawelczyk i p.o. wicedyrektora Paweł Tołwiński.
Konferencja o pomocy dla firm z terenów stanu wyjątkowego (od lewej): główny specjalista kontroli państwowej Marcin Kiersnowski, p.o. dyrektora Delegatury NIK e Białymstoku Janusz Pawelczyk i p.o. wicedyrektora Paweł Tołwiński. Andrzej Matys
Białostocka Delegatura Najwyższej Izby Kontroli sprawdziła, jak wypłacano odszkodowania i rekompensat dla firm z terenów objętych czasowym zakazem przebywania. Chodziło o Podlaskie i w części Lubelszczyznę. Jej wyniki zostały przedstawione dziennikarzom w środę (11.10) podczas konferencji.

- Sprawdzaliśmy jak władze i rząd zadbały o tych wszystkich, którzy na tym obszarze funkcjonują. Te dwa województwa zostały dotknięte najmocniej przez wszystkie obowiązujące wtedy zakazy. One dotyczyły głównie przedsiębiorców, ale też mieszkańców i wydaje się, że skutki tych zakazów będą odczuwalne przez wiele miesięcy i lat. Chyba, że zostaną podjęte jakieś radykalne działania przez rząd – mówił Janusz Pawelczyk, p.o. dyrektora Delegatury NIK w Białymstoku.

Spis treści

NIK kontroluje i wskazuje błędy

Dodał też, że NIK jest instytucją, która przez kontrolę stara się wykazać, gdzie popełniono błędy, co należałoby zmienić i wskazuje stronie rządzącej kierunki zmian. Tak, aby w przyszłości planując zakazy takie, jak stan wyjątkowy czy zakaz przebywania uwzględniła ludzi, którzy na tych terenach mieszkają i działają. – Aby nie czuli się odizolowani i pozostawieni sami sobie, bo to ma niebagatelny wpływ na funkcjonowanie gospodarcze i społeczne – stwierdził dyrektor Pawelczyk.

Jak przypomniał p.o. wicedyrektora białostockiej NIK czasowy zakaz przebywania obowiązywał od 2.09.2021 r do 30.06.2022 r. i został wprowadzony na części Podlaskiego i Lubelskiego w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej.

- W związku z tym, że pewna grupa podmiotów została najmocniej dotknięta trwającym ponad 300 dni zakazem, przewidziano dla nich trzy możliwości wsparcia. Chodzi o przyznawane przez wojewodów (na pdst. różnych przepisów) odszkodowania i rekompensaty oraz o wsparcie z Tarczy dla pogranicza”, którą tworzyło (przez 14 miesięcy) Ministerstwo Rozwoju i Technologii – informował Paweł Tołwiński i dodał, że kontrolę prowadzono w Podlaskim i Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim oraz w MRiT.

46 wniosków o odszkodowanie i zero pomocy

I okazało się, że urzędy wojewódzkie wydawały w części prawidłowe decyzje, a nieprawidłowości dotyczyły 5 proc. postępowań i dotyczyły LUW. Ponadto, żaden z 46 wniosków o odszkodowania nie został uwzględniony, co może oznaczać, że zapisy ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych (z 2002 roku) nie spełniają swojej roli i nie są rozwiązaniami systemowymi. W dodatku żaden z pięciu wniosków o wsparcie finansowe z „Tarczy dla pogranicza” nie został uwzględniony.

Czytaj również:

W rekompensatach lepiej

Wiceszef białostockiej NIK dodał, że 1026 wniosków o rekompensaty uwzględniono 944 ( czyli 92 proc.), zaś na pdst. doraźnej ustawy o rekompensacie 206 podmiotom przyznano blisko 35 mln zł (najwięcej hotelarzom).

- Z informacji uzyskanych z urzędów marszałkowskich oraz z miast i gmin wynika, że przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego na terenie miejscowości objętych tym stanem funkcjonowało 319 przedsiębiorców oraz rolników świadczących usługi hotelarskie. Rekompensaty otrzymało 118 z nich, tj. zaledwie 37 proc. – mówił Paweł Tołwiński.

Czytaj również:

Tarcza, długo i nieefektywnie

Przyznał również, że MRiT założenia „Tarczy dla pogranicza” wypracowało na bazie rzetelnych danych, a sam program miał być alternatywą oraz uzupełnieniem dla rekompensat i miał być skierowany wyłącznie do tych samych podmiotów.

Tyle, że wszystko trwało zbyt wolno, bo na jedno z pytań Komisji Europejskiej ministerstwo odpowiedziało dopiero po trzech miesiącach, a od złożenia wniosku do KE o potwierdzenie zgodności „Tarczy” z rynkiem wewnętrznym upłynęło 10 miesięcy.

Czytaj również:

PFR był i się wynagrodził

- Ministerstwo zawarło z Polskim Funduszem Rozwoju umowy, które umożliwiały wdrożenie „Tarczy dla pogranicza”, ale w umowie o realizację programu, części wynagrodzenia dla PFR – 738 tys. zł – nie uzależniono od efektów obsługi programu, co było działaniem nierzetelnym oraz niegospodarnym – stwierdził p.o. wicedyrektora białostockiej NIK.

Okazało się bowiem, że chociaż wojewodowie podlaski i lubelski nie udzielili wsparcia w ramach Tarczy dla pogranicza” żadnemu podmiotowi, PFR otrzymał 738 tys. zł wynagrodzenia, m.in. za wypłacanie podmiotom wskazanym w decyzjach wojewodów wsparcia finansowego.

Czytaj również:

Trzeba realnych przepisów

- Powyższe naruszenie prawa, brak systemowych rozwiązań prawnych, opóźnienia i ich nieefektywny charakter mają oczywisty wpływ na kondycję ekonomiczną podmiotów gospodarczych z terenów objętych czasowym zakazem przebywania. Mając na uwadze brak stałych systemowych rozwiązań realnie wspierających poszkodowanych w wyniku m.in. stanu wyjątkowego i czasowego zakazu przebywania i obecną sytuację na granicy z Białorusią i obwodem królewieckim, NIK wniosła do premiera o podjęcie prac legislacyjnych nad takimi rozwiązaniami – zakończył Janusz Pawelczyk.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny