Bo to opowieści podporządkowane odwiecznemu cyklowi przyrody. Rozpoczynające się zimą, kiedy jedna z bohaterek wraca do rodzinnej wsi i napotyka paradę przebierańców złożoną wyłącznie z kobiet. A z miasta przywozi wspomnienie szalonego seksu z narzeczonym, po którym aż ma zwichnięte nogi. Ale od naturalizmu życia i podstawowych instynktów niepostrzeżenie Fiedorczenko zabiera nas w świat mitów, legend, pierwotnych wierzeń wymieszanych z chrześcijańskimi modlitwami. Im bardziej poprzez postaci bohaterek zgłębiamy kulturę Maryjczyków, tym bardziej reżyser igra z widzami.
W końcu w jego wizji jednym zaklęciem można stworzyć zombie, w czterdziesty dzień po śmierci ugościć zmarłego albo spowodować, że wagina będzie wydawać odgłosy nocnego ptaka. A staruszki zechcą sprawdzić, czy po zjedzeniu pasztetu z zająca nabiorą młodzieńczego wigoru. Takich historii, czasem niedopowiedzianych, a czasem tragicznych jest w tym fresku o wiele więcej. I bardziej chodzi tu o filozofię życia, niż etnografię. Dlaczego po genialnej "Konopielce" nikt już u nas nie sięgnął po takie tematy, jak zrobił Fiedorczenko. Może rodzime Grand Prix dla rosyjskiego filmu pomoże komuś utalentowanemu to zmienić. Nasze pogranicze wciąż czeka na odkrycie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?