Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój brat jest tańszy

Piotr Czaban [email protected] tel. 085 710 18 19
Każdy bierze za siebie odpowiedzialność i tutaj na pewno nie było sugerowania się takimi kryteriami. To po prostu była najtańsza oferta - mówi Burmistrz Wiktor Grygiencz
Każdy bierze za siebie odpowiedzialność i tutaj na pewno nie było sugerowania się takimi kryteriami. To po prostu była najtańsza oferta - mówi Burmistrz Wiktor Grygiencz fot. Archiwum
Po Supraślu krążą informacje, że utwardzaniem dróg w gminie zajmuje się brat burmistrza. Burmistrz Wiktor Grygiencz potwierdza, że to prawda.

Pod koniec zeszłego roku burmistrz zdecydował, że zbierze oferty od przedsiębiorców, którzy zechcą zająć się utwardzaniem dróg. Spośród kilku zgłoszeń wybrał ofertę brata. Tłumaczy, że była najtańsza. Konkurencja ma inne zdanie.

- Jeśli rodzina burmistrza dostaje takie zlecenie, nie jest to rozstrzygane w gminie, a w domu przy niedzielnym obiedzie. Startowało siedem czy dziewięć firm i wygrywa brat burmistrza. Zbieg okoliczności? - zastanawia się anonimowo jeden z przedsiębiorców, który startował w przetargu.

W maju gmina ogłosiła przetarg na podobne roboty. Do gminy wpłynęła już tylko jedna oferta - brata burmistrza. Była bezkonkurencyjna.

Kurier Lokalny: Jak doszło do tego, że to Pana brat dostał zlecenie od gminy?

Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla: W tamtym roku kończyła się umowa dotycząca naprawy dróg. Zlecaliśmy to też indywidualnie. Pod koniec roku uważałem, że trzeba zebrać kilka ofert, żeby zobaczyć czy stawka, za którą wcześniej zlecano te prace, jest konkurencyjna.

Na czym polegają te prace przy utwardzaniu dróg?

- Na dostarczaniu żwiru, wysypywaniu go i równaniu. W okresie jesienno-zimowym pozyskiwaliśmy żużel z elektrowni z Białegostoku. Musieliśmy tylko płacić za transport i równanie. Materiał był za darmo. W tej ofercie brat okazał się tańszy od przewoźnika, który to wcześniej robił. Ponieważ to mój brat, ja wyłączyłem się z tego. Podpisywanie umów na świadczenie tych umów scedowałem na panią sekretarz.

Ale mogła brać pod uwagę, że to oferta Pana brata?

- Każdy bierze za siebie odpowiedzialność i tutaj na pewno nie było sugerowania się takimi kryteriami. To po prostu była najtańsza oferta.

Pana brat ma jednoosobową firmę?

- Jest to firma rodzinna. Prowadzi ją ze swoim synem.

Ile gmina wydała pieniędzy na usługi Pana brata?

- Teraz mam przedłożyć radnym faktury w tej sprawie. Zajmuje się tym pani sekretarz, która wróciła z urlopu. Dokładnie nie wiem, ile to może być. Chyba około 60 tysięcy złotych.

Prace te Pana brat wykonywał w tym roku?

- Tak.
Ta różnica między ceną oferowaną gminie przez Pana brata, a tym co proponował poprzedni przedsiębiorca, była spora?

- Nie pamiętam. Ale w sumie w transporcie dużych różnic nie ma. Nie ukrywam, że mój brat pewnie chciał na rynek wejść, bo kupił nowy sprzęt "Tatrę" i ładowarki, no i pewnie, żeby się załapać, dał niższą cenę. W maju został rozpisany przetarg na ten i przyszły rok. Tylko mój brat złożył gminie ofertę. Teraz mówi, że gdyby wiedział, co się będzie działo, to by się nie zgłaszał. Wiadomo, że jak brat burmistrza, to zawsze jakieś podejrzenia będą. A daje najniższą cenę, z której ma mały zysk.

Pana brat ma firmę w Supraślu?

- Nie, w Białymstoku.

Innym gminom też świadczy podobne usługi?

- Robi głównie prywatne usługi. Także ja go troszeczkę namawiałem. Mówiłem, że może sobie zarobić na tych usługach, jakąś tam renomę zdobyć. Jeżeli jeździ po Grabówce, to zawsze może dostać jakieś kolejne zlecenie, bo każdy widzi, że transport jedzie. Nowe domy się budują, a to wykop można zrobić. Przy okazji dostaje jeszcze zlecenia od osób prywatnych. To już jego biznes.

W przyszłości nie będzie się Pan obawiał zatrudniać brata?

- Właściwie to nawet brata oszukuję, bo mówię mu: "Musisz być tańszy, bo inaczej przegrasz". To już tak schodzi z ceny, że to jest na granicy takiego lekkiego zysku. A wcale nie powinienem tego mu sugerować. Mnie chodzi o to, żeby gmina wydawała na przetargach jak najmniej pieniędzy, bo na tym polega dowcip. A że chętnych za dużo nie było? Dzwoniliśmy, zachęcaliśmy. Nie wiem, czemu nie chcieli. Z drugiej strony jest też i taka sprawa, że podpisanie umowy na półtora roku przy takich galopujących cenach paliwa, to może być naprawdę nieopłacalne.

A nie było tak, że przy tym zimowym zbieraniu ofert, Pan wiedział o cenach zaproponowanych przez innych przedsiębiorców i poinformował Pan o tym brata?

- Nie. Tutaj jest dany dzień na złożenie ceny. Gdybym coś takiego tutaj powiedział, to zaraz by to wyszło. W tych sprawach jestem ostrożny.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny