Nawet Amerykanie, którzy lubują się w podkreślaniu wyjątkowości swoich obywateli, zapomnieli o historii, która ekscytowała czytelników podczas II wojny światowej. Kiedy na lodowcu rozbił się samolot wojskowy C-53 jego załoga przeżyła i nadała sygnał SOS. Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza, w której brał udział bombowiec B-17. On także się rozbił, ale dziewięcioosobowej załodze nic poważniejszego się nie stało. Wtedy w burzy śnieżnej zaginął samolot zwiadowczy amerykańskiej Straży Wybrzeża zwany Grumman Duck, który wraz z trzema osobami na pokładzie leciał na ratunek załodze z B-17. W 2012 roku Amerykanie ruszyli na Grenlandię, by odnaleźć rozbity wrak, będący lodowym grobowcem trzech strażników. W tej nie mniej niebezpiecznej, jak się okaże z lektury wyprawie, osobiście wziął udział Mitchell Zuckoff. Ale zanim przekonamy się, co osiągnął zabiera czytelników w prawdziwe lodowe piekło.
Rozbitkowie z latającej superfortecy B-17 nie mieli wystarczających racji żywnościowych, ale co gorsza, nie wiedzieli zupełnie jak przeżyć w takich warunkach, a nawet, jak sygnalizować swoje położenie. Wystarczy tylko wspomnieć, że usiłowali ratować odmrożone części ciała nacierając je śniegiem, co powodowało pojawianie się groźnych dla życia pęcherzy na skórze. Zuckoff, korzystając z dostępnych źródeł i wywiadów, plastycznie opisuje nie tylko ich dolegliwości fizyczne, ale na też przedstawia, jak obniżenie temperatury ciała może wpływać na zmiany zachodząc w mózgu, prowadzące do urojeń czy wręcz obłędu.
Warto też, korzystając z wiedzy autora, uświadomić sobie, co właściwie Amerykanie robili na Grenlandii. Obawiali się, że Niemcy mieliby z niej bliżej do ataku na Nowy Jork – zaledwie sześć godzin lotu. Po wtóre, obawiali się, że hitlerowcy założą tam profesjonalne stacje meteorologiczne, bo stan pogody na Grenlandii wpływa na pogodę nad Europą dzień później. A to bezcenna wiedza przy planowaniu ataków z powietrza. Po trzecie – znajdowała się tam jedyna na świecie kopalnia kriolitu – minerału niezbędnego przy produkcji aluminium, z którego przecież budowano samoloty. Amerykanie obawiali się sabotażu, bo w przeciwieństwie do Niemców, wytwarzali aluminium stosując nie syntetyk, a właśnie ów minerał.
Mit II wojny światowej głosi, że Amerykanie byli pierwszą armią na świecie, która zawsze starała się zadbać o każdego pozostawionego na niełaski losu żołnierza. Stąd uporczywe misje ratunkowe i pewnie stąd pomysł na poszukiwania w 70. lat po katastrofie rozbitej maszyny. I chociaż mamy skanery, sondy i GPS-y, lodowiec i tak może nieść śmierć i zagładę.
Bo „Lodowe piekło” to świetna opowieść o harcie ducha i woli przetrwania. I w ten sposób bardzo uniwersalna, a przy tym – oparta na faktach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?