Przypomnijmy, operator telefonii komórkowej zamierzał postawić swoją wieżę na stadionie miejskim. Otrzymał zgodę władz Wasilkowa. Po nagłośnieniu sprawy przez media i protestach mieszkańców inwestycja stanęła. Teraz zajmują się nią różne urzędy.
Poinformowano mieszkańców?
- Na pierwszym posiedzeniu SKO nie unieważniło decyzji burmistrza o wydaniu zgody na budowę wieży Ery w Wasilkowie - mówi Kazimierz Hapoń, jeden z liderów protestujących mieszkańców. - Złożyliśmy odwołanie. Wykazaliśmy w nim, że zostały popełnione błędy formalne w postaci niewłaściwej konsultacji ze społecznością lokalną i nie było uzgodnienia decyzji z marszałkiem województwa. SKO nasze odwołanie uznało i skierowało do burmistrza pismo w tej sprawie.
“Samorządowe Kolegium Odwoławcze zwraca się o niezwłoczne przedstawienie lub wskazanie dowodów na okoliczność obwieszczenia o planowanym przedsięwzięciu i wszczętym w jego sprawie postępowaniu, a także o podjętej decyzji, w którym przewiduje się jego realizację" - tak SKO pisze do burmistrza Wasilkowa Antoniego Pełkowskiego. - “Akta sprawy, przekazane do Kolegium, nie zawierają dowodów na potwierdzenie, że w trakcie postępowania (...) te obowiązki ustawowe zostały dotrzymane".
Wcześniej Pełkowski tłumaczył, że informacja na ten temat była umieszczona na tablicy ogłoszeniowej Urzędu Miejskiego w Wasilkowie, a także w Internecie. Również mieszkańcy zaangażowani w protest przeciwko budowie masztu, mogą zgłaszać swoje uwagi do kolegium.
- Mamy czas do 31 lipca - tłumaczy Hapoń. - Z panią Pakulską przygotowujemy się do tego. Chcemy pokazać SKO, że stadion w Wasilkowie jest obiektem żywym, na którym odbywają się imprezy, ćwiczy młodzież, są tu organizowane nawet zawody międzynarodowe. To obiekt, z którego korzysta społeczność Wasilkowa. Chcemy, by SKO, podejmując ostateczną decyzję, wzięło to pod uwagę.
Urzędy wciąż mielą
Kiedy ta już będzie znana, wtedy wojewoda podlaski będzie mógł zająć stanowisko w tej sprawie, która ma swój bieg także w sądzie administracyjnym.
- Nie jest jeszcze wyznaczony termin rozprawy, ale cały czas dosyłamy w tej sprawie do sądu dokumenty - informuje Hapoń. - Sadzę, że sprawa masztu powinna zakończyć się w tym roku, ale o konkretnym terminie trudno jest dokładnie powiedzieć.
Warto było protestować
Jego zdaniem, gdyby mieszkańcy pogodzili się z decyzją Urzędu Miasta, za ich oknami stałby już maszt Ery.
- Chyba nasz krzyk był potrzebny, bo dał organom władzy do myślenia, że taka budowla na terenie miejskiego stadionu nie może powstać. Tu nie chodzi o kwestie walki w ogóle z telefonią komórkową, albo o walkę z władzą. Po prostu ta lokalizacja jest wyjątkowo niefortunna - twierdzi Hapoń. - Powinniśmy tę sprawę zakończyć dla dobra wszystkich, bo konflikty nikomu nic dobrego nie przynoszą.
Sam już jest zaangażowany w sprawę od prawie roku. Pochłania ona mnóstwo jego czasu i nerwów.
- Pół etatu to na tę walkę już straciłem. Napisałem chyba ze trzydzieści pism do urzędów, dziesiątki listów poleconych - wyjaśnia Hapoń. - Jestem człowiekiem spokojnym i ugodowym. Tłumaczę sobie, że mam trochę czasu i rozsądku. Sprawa nie jest moja osobiście, tylko społeczności lokalnej. Widzę podejście ludzi i to nie tylko z okolic stadionu. Rozmawiam z nimi. Z tego wszystkiego widzę, że chyba to moje zaangażowanie było potrzebne. I to mi wystarczy - kończy mieszkaniec ulicy Sportowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?