MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marsz Równości w Białymstoku. Z jednej strony było kolorowo i głośno, z drugiej groźby i race. Policja zatrzymała kilkanaście osób

Kamil Dąbrowski/Michał Krawczeniuk
Kamil Dąbrowski/Michał Krawczeniuk
Policja szacuje, że na białostockich ulicach było 5 tysięcy osób. W tęczowym marszu wzięło udział 800, reszta to narodowcy i kibice, którzy próbowali go zablokować. Nad ulicami latał helikopter straży granicznej, setki policjantów zabezpieczało przemarsz. Sama manifestacja odbyła się pokojowo.

Kochamy was - krzyczał tłum na al. Piłsudskiego. Wtedy w stronę uczestników marszu równości poleciały race, kamienie, kostka brukowa. - Chodźcie z nami - skandowali ludzie z kolorowego tłumu.

Zobacz koniecznie: Marsz Równości. Środowiska kibicowskie zakłócają przebieg marszu, doszło do zatrzymań

- Kochać wszystkich, nie oszczędzać nikogo - krzyczał mężczyzna w niebieskiej koszulce. Też maszerował w kolorowym tłumie. Z samochodu puszczano przeboje. Ludzie tańczyli.

- Chce mi się płakać, jak widzę wszystkich. Nie wierzę, że udało się zorganizować marsz równości w Białymstoku - mówiła jedna z organizatorek po tym, gdy tłum dotarł z powrotem na plac NZS. Ostrzegła, by uczestnicy marszu rozeszli się większymi grupami. - Bądźcie bezpieczni - mówiła.

Zobacz koniecznie: Marsz równości - relacja minuta po minucie

Marsz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem. O przesunięciu poinformowali organizatorzy na Facebooku. Wokół placu zgromadziły się setki policjantów. Pod pomnikiem przybywało za to coraz więcej kontrmanifestantów. To przede wszystkim narodowcy i kibice piłkarscy. Były wśród nich też osoby starsze, z różańcami, świętymi obrazkami.

"Bóg, honor, Ojczyzna". "Zakaz pedałowania". Tak skandował tłum. Głos odbijał się echem od budynków. Robiło się coraz głośniej. Gdy nad placem pojawił się helikopter straży granicznej tłum zaczął skandować "Tadeusz, zejdź do nas". Policja musiała użyć gazu łzawiącego, by marsz równości w ogóle musiał ruszyć.

Zobacz koniecznie: Tak wyglądało spotkanie ludzi idących w marszu i środowisk kibicowskich [WIDEO]

W trakcie manifestacji doszło do kilkunastu incydentów. Policjanci wyłapywali najbardziej agresywnych uczestników kontrmanifestacji. Jedna z kobiet krzyczała: - Zostawcie mojego tatę. Policjanci właśnie wtedy obezwładniali rosłego mężczyznę.

W sumie zatrzymano kilkanaście osób - podali tuż po zakończeniu marszu policjanci. W marszu wzięło udział około 800 osób, ponad cztery tysiące to uczestnicy kontrmanifestacji.

Zobacz: Marsz Równości w Białymstoku. Uczestnicy wyruszyli z opóźnieniem [ZDJĘCIA]

Policja była skuteczna i szybka. Błyskawicznie wyłapywała najagresywniejsze osoby. W ich stronę kibole skandowali: "Dorwiemy was", "Za nasze pieniądze to robicie", "Zdrajcy". Z tłumu leciały też jajka. Większość przeciwników miało na koszulkach emblematy narodowe lub loga Jagiellonii. Były też koszulki "Zakaz pedałowania".

Mimo prób, marszu nie udało się zatrzymać. Za to pod sam koniec, tuż obok katedry, marsz zmienił trasę. Trwała tam publiczna modlitwa. Zamiast więc zakończyć się na Rynku Kościuszki przy fontannie, został rozwiązany w pobliżu placu NZS.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny