Chociaż obie drużyny wystąpiły w osłabionych składach, bo brakowało piłkarzy grających w reprezentacjach, to potyczka mogła się podobać. Była prowadzona w szybkim tempie, a obie strony przeprowadziły sporo ciekawych akcji.
Ostróda doczekała się nowoczesnego obiektu z piękną infrastrukturą. Właśnie jego otwarcie stało się okazją do spotkania Jagi z Legią.
Nie ma się czego przyczepić
Trenerzy i piłkarze podkreślali znakomite warunki, jakie zastali na miejscu.
- Jest mi bardzo miło, że przez tych kilka dni mogliśmy z moim zespołem gościć na pięknych obiektach. Zarówno z płyty boiska, szatni, jak też całej infrastruktury oraz warunków jakie nam stworzono jesteśmy bardzo zadowoleni - ocenił na pomeczowej konferencji opiekun jagiellończyków Czesław Michniewicz.
- Z perspektywy piłkarza nie ma do czego się przyczepić. Jest fajny hotel, dobre boisko - powiedział obrońca Legii Michał Żewłakow. - Tak więc mam same pozytywne odczucia. No może poza jednym, trener Skorża nie dał nam jednego wolnego wieczoru w Ostródzie - dodał z uśmiechem rutynowany piłkarz.
Trudno się dziwić zachwytom, bo obiekt w Ostródzie ma być bazą jednego z zespołów, które wezmą udział w finałach przyszłorocznych mistrzostw Europy.
Zadecydował rajd legionisty
Piłkarze Jagi i Legii dostosowali się do świątecznego nastroju i mecz mógł się podobać. Szkoda tylko, że organizatorzy przesadzili trochę z ceną biletów. 40 zł za sparing i to w odległym mieście to dużo. Stąd na trybunach zabrakło zorganizowanych grup fanów z Warszawy i Białegostoku.
Rozstrzygnięcie padło już w 28. minucie. Białostoczanie pozwolili Radovicowi na przeprowadzenie rajdu. Legionista przymierzył w długi róg i Krzysztof Baran był bez szans.
Jagiellończycy mogli wkrótce odpowiedzieć golem, ale Dawid Plizga nie wykorzystał znakomitego dogrania Tomasza Frankowskiego. Po uderzeniu pozyskanego z Zagłębia Lubin piłkarza futbolówka zatrzymała się na słupku.
- Nieczysto trafiłem w piłkę - tłumaczy Plizga.
Franek przyjechał na spotkanie ze zgrupowania reprezentacji narodowej, przygotowującej się do jutrzejszego spotkania z Niemcami.
- To był ciekawy przerywnik i pożyteczny sprawdzian. Grało mi się dobrze, ale oczywiście żałuję, że przegraliśmy - ocenia Frankowski.
Trener Michniewicz dał szansę tym, którzy dotąd w lidze grali mniej, albo wcale. Po raz pierwszy w żółto-czerwonych koszulkach wystąpili pozyskani kilka dni temu Merab Gigauri oraz Roger Canas. Mimo widocznego jeszcze braku zrozumienia z nowymi kolegami klubowymi, obaj spisali się przyzwoicie. Podobać się mogła szczególnie postawa Kolumbijczyka Canasa, który zaprezentował dobre wyszkolenie techniczne i umiejętność nieszablonowego rozegrania akcji.
Po dłuższej kontuzji do składu wrócił Luka Pejovic. Czarnogórzec do niedzielnego meczu z Polonią Warszawa powinien być już w normalnej dyspozycji.
Wynik
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0). Bramka: 1:0 - Radovic (28). Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn). Widzów: 4 tys.
Legia: Kuciak (46. Skaba) - Kiełbowicz, Komorowski (62. Łukasik), Żewłakow (46. Choto), Astiz, Vrdoljak (62. Wolski), Jędrzejczyk (46. Kneżevic), Żyro, Ohayon, Radovic (62. Górski), Kosecki.
Jagiellonia: Baran - Bartczak, Porębski, Cionek, Norambuena (62. Pejovic), Makuszewski (46. Kądzior), Canas, Grzyb (62. Gigauri), Kukol (76. Straus), Plizga, Frankowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?